Coraz częściej słyszy się opinie, że wnuki nie muszą być najważniejsze dla dziadków. Seniorzy nie mają obowiązku zabierać ich na wakacje czy opiekować się nimi w weekendy. Skoro nie czują takiej potrzeby, to ich wybór. Nasza czytelniczka to rozumie, ale bardzo by chciała, by jej mama mimo wszystko poświeciła dzieciom więcej uwagi podczas wizyt. Ta jednak wybiera inną rozrywkę.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Moja mama nigdy nie była tą, która z dzieciakami gra w piłkę, czy bawi się zabawkami. Chłodna i zdystansowana, choć zawsze chętna, by pomóc, gdy ktoś ją o to poprosi. Nigdy więc nie oczekiwałam, że jako babcia będzie inna. Byłam wręcz przekonana, że nie będzie chodzić z wnukami na plac zabaw czy siadać z nimi na dywanie, by zbudować coś z klocków. Wiem, że ją to nudzi. Niestety ostatnio coraz bardziej czuję, że traktuje moje dzieci jak powietrze. To bardzo przykre a ona absolutnie nie rozumie, o co mi chodzi.
Potrafiłam się lepiej dopasować?
Gdy przebywałam na urlopie macierzyńskim, a potem wychowawczym dysponowałam większą ilością czasu i przyjeżdżałam do mamy w ciągu dnia. Nawet byłam miło zaskoczona, gdy czasem zajęła się chłopcami. Robiła to raczej po to, by mnie odciążyć, niż z potrzeby bycia babcią.
Wszytko się popusło, gdy wróciłam do pracy. Nasze wizyty są teraz mocno uzależnione od tego, kiedy mam wolne. Jednak nie wpasowują się w 'grafik' mojej mamy.
Od 2 lat jest na emeryturze i nie ma zbyt wielu zajęć. Namawiam ją na kino, teatr czy jakieś zajęcia dla seniorów, ale nie jest przekonana. Za to ma swoje ulubione programy w TV.
Ma swoje priorytety
Wcześniej tego nie zauważyłam, bo przyjeżdżałam o innej porze. Teraz popołudniami niestety nasze wizyty nakładają się z jakimiś serialami i programami, których za nic w świecie nie chce odpuścić. Nie zważając na naszą obecność, włącza telewizor i ogląda tak, jakby nas w ogóle nie było. Jeśli już się odezwie, to usiłuje nas wprowadzić w fabułę tasiemca. To boli, że nawet nie spyta, co u nas słychać, ale wie wszystko o romansach swojej ukochanej bohaterki.
Rozumiem, że lubi jakiś serial, jednak zaczyna mnie wkurzać, że muszę się dostosowywać do programu TV. Próbowałam przyjeżdżać trochę wcześniej lub później, ale zawsze było coś do oglądania, jakby o określonej godzinie zaczynała seans i kończyła dopiero wieczorem.
Nie ma mowy, by odpuściła i wyłączyła telewizor. Nie chce też nagrywać czy oglądać powtórek. Przestaję mieć ochotę się gimnastykować, skoro jej nie zależy. Na jej liście priorytetów wnuki i ja jesteśmy niżej niż jakiś durny program w TV. Odechciewa mi się przyjeżdżać w odwiedziny.
Nie oczekiwałam wiele, ale nie spodziewałam się, że będzie nas tak traktować".