Powierzając dziecko pod opiekę dziadków, ufamy, że zaopiekują się naszą pociechą jak najlepiej. Chodzi jednak nie tylko o jej bezpieczeństwo, ale i o dobrą zabawę. Jednak gdzie jest granica? Może warto to ustalić przed wakacyjnym wyjazdem? Iwona jest w szoku, na co zgodzili się jej teściowie. Argument: "Bo Majeczka chciała" absolutnie do niej nie przemawia.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Córka co roku jeździ na wakacje z dziadkami, nie ukrywam, to dla nas duże ułatwienie. Dzięki temu Maja ma różne atrakcje przez całe lato. Trochę już przywykłam do tego, że teściowie pozwalają jej na dużo więcej niż my. Jednak tego, co zrobili w tym roku, absolutnie się nie spodziewałam.
Dziadkowie są ważni
Musiałam trochę się z tym oswoić. Sama nie miałam dziadków i nie doświadczyłam takiego rozpieszczania. Na początku te słodycze przy każdej okazji, zawsze naleśniki na obiad, czy chodzenie w piżamie przez całe weekendy doprowadzały mnie do szału. Potem zrozumiałam, że tworzą własną relację i własne wspomnienia, które zostaną z nimi na lata. W końcu lepiej tak niż jak mieliby się zupełnie nie interesować wnuczką.
Od 3 lat poza weekendowymi wizytami teściowie także zabierają Maję na wakacje. Nie brakuje łakoci czy kupowania tony bzdetów na nadmorskich straganach. Robią absolutnie wszystko, czego Maja chce i fundują jej różne atrakcje.
Dzieci potrzebują 'nie'
Mimo iż wielokrotnie mówiłam, że mogą i nawet powinni czasem jej odmawiać. To oni nie używają słowa 'nie'. Uważają, że to my jesteśmy od zakazów. Oni odchowali już swoje dzieci, a wnukom mogą pozwalać na wszystko.
Do tej pory oznaczało to głównie plecak pełen chińskiego badziewia. Chcą wydawać kasę i pozwalać na wchodzenie sobie na głowę? No ok. W tym roku przekonałam się jednak, że może to nieść za sobą znacznie poważniejsze konsekwencje niż kolejny pluszak.
Niemiła niespodzianka
Po przyjdzie córka wypadła z auta i z radością zaprezentowała mi dumnie... kolczyki. 'Babcia zabrała mnie do kosmetyczki i przebiłam uszy' – oświadczyła moja nastolatka przekonana, że to takie normalne... a we mnie się zagotowało. Nie wraziłam na to absolutnie zgody! Nikt mnie nawet nie zapytał o zdanie. Jak tłumaczyła się teściowa? 'Bo ona chciała'.
Ogólnie jestem potwornie wściekła i już zrobiłam im o to dziką awanturę. Bo nie może być tak, że 12-latka coś chce, a oni po prostu na wszystko się godzą. Co będzie następne? Tatuaż, jazda samochodem bez prawa jazdy, skok na bungee, piwo? Teściowa uważa, że przesadzam, bo kolczyki to coś zupełnie naturalnego u dziewczynki. Nawet przedszkolaki mają przekłute uszy, więc nie widzi problemu w przypadku nastolatki, która jej zdaniem już może sama decydować o tym, co jej się podoba.
Absolutnie nie widzi problemu w tym, że to moje dziecko, a oni nie mają prawa godzić się na coś takiego. Upoważnienie do podejmowania decyzji podczas wakacji nie oznacza także, że zgodzę się ze wszystkim.
Przecież wystarczyło zadzwonić i zapytać, co uważam na ten temat. Na ten moment mam wątpliwości, czy kolejny raz puszczę z nimi moje dziecko. Bo jeśli nie widzą problemu przy kolczykach to, co może być dalej?".