Organizacja dziecięcych urodzin potrafi wzburzyć krew. A to niecodzienne żądania rodziców solenizantów, a to mamy, które podrzucają swoje dzieci i wybywają na kilka godzin, a to niezdrowe jedzenie, za drogie lub nietrafione prezenty. Niby ma być dziecięca radość i świętowanie, a jest irytacja dorosłych.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Pomyśl o kinderbalu, a znajdzie się problem. Nie inaczej było w przypadku urodzin zorganizowanych synowi przez Justynę. Kobieta napisała do nas z pytaniem o savoir-vivre dotyczący… rodzeństwa zaproszonych gości.
"Dzień dobry, chciałam opowiedzieć o problemie, który zaobserwowałam podczas urodzin mojego synka. Igor chodzi do przedszkola. Właśnie skończył 4 lata i zgodnie z urodzinową tradycją z przedszkola, zorganizowałam mu przyjęcie urodzinowe, na które zaprosiłam wszystkie dzieci z grupy.
Na szczęście Igorek chodzi do prywatnego przedszkola, więc grupa jest niewielka – tylko 15 dzieci. Nie wiem, jak miałoby to wyglądać w państwowym przedszkolu, gdzie grupy są przecież ogromne. To byłby koszt jak za komunię!
Mój synek marzył o urodzinach w centrum zabaw, takim ze zjeżdżalniami, kulkami i trampolinami. Umówiłam się na miejscu, że wpłacę zaliczkę, a w dniu urodzin ureguluję resztę kwoty, w zależności od liczby gości. Nawet się ucieszyłam, że takie są zasady, bo przecież często się zdarza, że ktoś w ostatnim momencie rezygnuje i nie przychodzi. Wiadomo, ja to rozumiem, bo przedszkolaki ciągle chorują. W przedszkolu Igorka na przykład ostatnio panowała szkarlatyna i dzieciaczki bardzo się pochorowały.
W dniu urodzin okazało się jednak, że musiałam zapłacić więcej, niż się spodziewałam! A wszystko przez bezmyślnych i źle wychowanych rodziców gości mojego synka. Nie boję się użyć tego słowa! Moim zdaniem ich zachowanie świadczy o kompletnym braku kultury!
Otóż aż czworo z nich przyprowadziło swoje dzieci na urodziny mojego Igorka razem z rodzeństwem! Wyobrażacie sobie państwo? Usłyszałam od jednej z mam, że jedno dziecko w te czy we wte na pewno nie zrobi różnicy, a od innej, że siostrzyczka jej synka bardzo płakała, że ona nie idzie na urodziny, więc ją przyprowadziła.
I co ja miałam zrobić? Przecież nie mogłam powiedzieć przy dzieciach, że nie mogą ich zostawić! No ale jak tak można? Przecież to kosztuje pieniądze! Moje pieniądze! A najgorsze jest to, że dla tych rodziców to była najnormalniejsza rzecz na świecie, nawet się nie pytali, tylko oznajmiali, że zostawiają więcej dzieci.
Potem się zaczęłam zastanawiać, że faktycznie na innych urodzinach też się zawsze pojawiał jakiś brat czy siostra gości. Chciałam więc zapytać, czy to wypada przyprowadzać rodzeństwo gości na urodziny innego dziecka? Czy to jest powszechna praktyka? I jak wybrnąć z tej sytuacji, żeby nikt się nie obraził, ale żeby jednak nie zgadzać się na bycie traktowaną jak bankomat i darmowa opieka dla ich dzieci? Z góry dziękuję za odpowiedź!".
Jak odmówić zaproszenia rodzeństwa gości na urodziny dziecka?
Jeśli nie chcemy gościć rodzeństwa zaproszonych dzieci, rozwiązaniem może być umieszczenie w zaproszeniu na urodziny informacji, że do konkretnego dnia musimy potwierdzić liczbę gości, dlatego prosimy o potwierdzenie obecności Stasia/Krzysia/Zosi/Mai. Koniecznie wymieńmy dziecko z imienia, by dać jasny przekaz, że to właśnie ono jest zapraszane.
Jeśli rodzic pyta wprost, czy może przyprowadzić siostrę lub brata gościa, odpowiedź będzie zależna od naszych indywidualnych preferencji. Niektórym rodzicom solenizantów to nie przeszkadza, inni – jak autorka listu – mają z tym kłopot. Ważna jest szczera odpowiedź. Jeśli nie chcemy, żeby rodzeństwo przychodziło na urodziny, możemy po prostu grzecznie powiedzieć, że niestety liczba gości jest już określona i zgłoszona w miejscu, w którym przyjęcie się odbędzie. Można też zaproponować, żeby rodzice gości zapłacili za dodatkowe dziecko, ale to może być dla wielu osób mało komfortowym rozwiązaniem.