Czasami dzieci zapraszają nas do pokazania siły i mocy, do miejsca, w którym w naturalny sposób sprawdzają nasze i swoje granice. Naszym zadaniem jako dorosłego jest to zaproszenie odrzucić w sposób świadomy i łagodny. Jak to zrobić?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Dr. Becky Kennedy, psycholożka, matka trójki dzieci. Wierzy, że możemy nieustannie usprawniać komunikację z naszymi dziećmi i sięgać głębiej do przyczyn trudności, nie ukrywając jednocześnie, że one mogą się pojawić.
W jednej ze swoich ostatnich publikacji terapeutka mówi o "walce o władze".
Odrzucić zaproszenie
Poniżej cytat słów Kennedy:
"Miałaś w swoim rodzicielskim życiu wiele momentów walki o władzę ze swoimi dziećmi. Blokada wydaje się okrutnie wielka dla ciebie i twojego dziecka, a gdy każde z was staje się bardziej zakorzenione we własnym punkcie widzenia, napięcie narasta, a rozwiązanie wydaje się niemożliwe.
Czasami nasze dzieci zapraszają nas do walki o władzę i naszym zadaniem jest odrzucenie tego zaproszenia.
Następnym razem, gdy znajdziesz się w podobnej sytuacji, poddającej cię próbie, weź głęboki oddech i użyj tej mantry: 'To nie jest nagły wypadek. Dam sobie radę'".
"Mogłam powiedzieć tyle innych rzeczy"
Matka trojga w załączonym do posta filmie opowiada o scenariuszu, który może znać każdy rodzic. Poranek, śniadanie. Jedno z dzieci Becky, syn, podchodzi do stołu i krzywi się na widok bajgla, którego jadł wiele razy i zawsze bardzo mu smakował.
Mówi, że go nie tknie.
Pierwszą myślą, a nawet drugą były u psycholożki te wszystkie "odbicia piłeczki", jakie można sobie w tej sytuacji wyobrazić: "Nie jedz w takim razie i chodź cały dzień głodny!" lub "Milion razy robiłam tego bajgla, nie wymyślaj!".
Zamiast tego Becky postanowiła inaczej. Wzięła głęboki wdech, uspokoiła gonitwę myśli i powiedziała: "Ok, widzę, że nie jesteś głodny".
Odrzuciła zaproszenie do kłótni, ponieważ racjonalnie uznała, że to nie jest powód, dla którego mogą obydwoje zniweczyć swój dobry nastrój na cały dzień.
Efekt? Wszyscy byli spokojniejsi, a po kwadransie syn Becky podszedł do stołu i zjadł śniadanie, tyle, ile potrzebował w tym momencie.
Odpuszczanie i świadomość
Dla mnie ta historia jest przede wszystkim o łagodnym odpuszczaniu. Nie dalej, jak dzisiejszego poranka miałam podobną sytuację z moją 5-letnią córką. Ułożone w podkówkę usteczka, czerwone ze złości policzki: "Nie chcę tego zjeść, bo jest pokrojone, a ja chciałam rulonik w całości!".
Ok – pomyślałam. I chociaż w pierwszym momencie przyszły mi do głowy te wszystkie zdania, które powieliłyby schemat konfliktu – odpuściłam.
"Ok, słyszę cię. Nie musisz tego jeść, nie złośćmy się na siebie" – powiedziałam i widziałam, jak z jej ciała schodzi całe napięcie.
Bywa tak, że emocje biorą górę. Codziennie świadomie możemy jednak wybrać, czy to będzie ten właśnie moment.