Paulina długo szukała idealnej opiekunki dla swojej córeczki. Gdy się udało, niania nagle zrezygnowała. Okazało się, że to znajoma "ukradła" jej nianię. "To ja wykonałam cały ogrom pracy związany z poszukiwaniami, ona poszła na łatwiznę" – skarży się nasza czytelniczka i pyta, czy ktoś w takiej sytuacji w ogóle myśli o dziecku?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Znaleźć dobrą nianię to nie taka prosta sprawa. Jeśli ma się bardzo konkretne oczekiwania i wymagania, poszukiwania zajmują sporo czasu. Wiedziałam od początku, kogo szukam.
Przejrzałam całą masę ofert, odbyłam wiele rozmów i spotkań, zanim znalazłam Magdę. W końcu miałam zostawić pod opieką zupełnie obcej osoby mój największy skarb. Juleczka miała dopiero roczek, ale uznałam, że czas wrócić do pracy, a opiekunka będzie dla nas najlepszym rozwiązaniem.
Magda była bardzo otwarta, a jej podejście do opieki nad dziećmibardzo mi się spodobało. Przez jakiś czas obserwowałam ją w pracy, dając jeszcze jakieś moje wytyczne, jednak szybko uznałam, że lepiej będzie, gdy każda z nas zajmie się swoją pracą.
Nagle zrezygnowała
Córeczka również ją polubiła, co oczywiście było dla mnie bardzo ważne. Szybko się zżyły, więc naprawdę z dużym spokojem wróciłam do biura. Po niecałych dwóch miesiącach dowiedziałam się, że nagle Magda rezygnuje z pracy. Byłam mocno zaskoczona. Nie chciała podać, jaki jest powód zakończenia naszej współpracy. Pamiętając, ile czasu i energii kosztowały mnie poszukiwania, aż się przeraziłam, że będę musiała przechodzić to jeszcze raz, nie mówiąc o dziecku, które już się przywiązało do niani. Jednak nie dowiedziałam się niczego konkretnego. Musiałam szukać kogoś na szybko, by wybrnąć z tej kłopotliwej sytuacji.
Kilka miesięcy później przypadkiem trafiliśmy na mieście na znajomych i na ich zaproszenie dosiedliśmy się do stolika. Ewa jest moją koleżanką z pracy, ale kilka razy mieliśmy okazję spotkać się także towarzysko. Od słowa do słowa zeszło na temat opiekunek. Ja trochę ponarzekałam, a mąż Ewy nagle rzucił, że oni są zachwyceni i to chyba myśmy im polecili Magdę. Zdębiałam, bo owszem, chwaliłam ją, ale nikomu jej nie polecałam.
Jakiś czas temu Ewa wypytywała, ile płacę za opiekunkę i na jakich warunkach, ale traktowałam to jako rozeznanie w temacie. Sami byli na etapie poszukiwań, bo teściowa ze względu na stan zdrowia nie mogła im już dłużej pomagać. Absolutnie nic nie wzbudziło moich podejrzeń. Tymczasem okazało się, że robiła skrzętny wywiad, by podkupić naszą opiekunkę, którą tak bardzo chwaliłam.
Byłam wściekła, choć wiem, że pracowników podkupuje się w różnych branżach, to nie mogłam uwierzyć, że zrobiła to znajoma osoba i to w tak perfidny sposób. To ja wykonałam cały ogrom pracy związany z poszukiwaniami, ona poszła na łatwiznę.
Tak się po prostu robi
Gdy rozmawiałam z inną koleżanką, powiedziała, że 'podkradanie' opiekunek to bardzo powszechna praktyka. Ktoś widzi codziennie nianie na placu zabaw i podoba się jej sposób opieki, podchodzi i pyta o numer, daje konkurencyjną ofertę i tyle. Nie brakuje, jak widać, takich zachowań także wśród znajomych. Lojalność? Gdy w grę wchodzą lepsze zarobki, nie ma czegoś takiego, nawet wśród opiekunek.
Nie mam żalu, że Magda przyjęła lepszą ofertę, ale zawsze mogła powiedzieć wprost, że chodzi o pieniądze i mogła spróbować wynegocjować lepsze warunki.
A przede wszystkim szkoda, że opiekunki, i 'złodzieje niań' nie myślą o porzucanym o dziecku. Julka rozstanie zniosła naprawdę kiepsko".