Na placu zabaw dzieje się wiele, jednak co zrobić, gdy jest się świadkiem złego traktowania dziecka? Sylwia złapała za telefon i postanowiła wszystko udokumentować, a potem odnaleźć rodziców malucha. Nie mieli pojęcia, jak traktowany jest ich synek. "Słyszałam w słuchawce, jak jego mama ciężko oddycha i przełyka łzy" – zdradza nasza czytelniczka.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Od kiedy zostałam mamą, zauważyłam, że jestem bardziej wrażliwa. Nie chodzi tylko o płakanie na reklamach (masakra!), ale o zauważanie rzeczy, których wcześniej nie dostrzegałam. Nie jestem święta i nie mam nerwów ze stali, jednak staram się pracować nad sobą. Może przez to bardziej dostrzegam ludzi, którzy podnoszą głos na dzieci.
Zawsze wtedy ściska mnie coś tak w środku, bo wiem, że można inaczej i zastanawiam się, jak mogłabym pomóc. Ale gdzie jest granica między wtrącaniem się w cudze sprawy a troską o czyjeś dziecko? Choć zawsze budzi to we mnie olbrzymi niepokój, do tej pory nie reagowałam. Nie miałam odwagi, aż do zeszłego tygodnia.
Co jakiś czas na placu zabaw trafiałam na tę samą kobietę z dzieckiem. Opiekunka przychodziła codziennie o tej samej porze z około 2-letnim chłopcem. Zawsze mniej więcej po 15 minutach mówiła, że już czas do domu, bo 'tak długo się bawi' i 'czas na obiad i drzemkę'.
Wtrącać się czy nie? Oto jest pytanie
To nie pierwsza opiekunka, na którą trafiłam, która wkręca maluchowi, że był długo na dworze. Potem dziecko potwierdzi mamie, że było na spacerze. Wszyscy zadowoleni, poza chłopcem, który nie miał nawet szansy się pobawić.
Co więcej, tych kilkanaście minut na placu zabaw także ciężko było nazwać zabawą. Kobieta usilnie zbaraniała dziecku wchodzenia do piaskownicy czy na wyższe zabawki. Gdy podchodził do dzieci, od razu słyszał, że ma nie przeszkadzać im w zabawie. Kilka razy mówiłam jej, że jest ok i niech się razem pobawią, ale bez efektu. Po kilku takich 'spotkaniach' zaczęłam się zastanawiać, jak to dziecko ma się bawić, by nie zirytować swojej opiekunki, która na koniec zawsze rzucała, że 'znowu się nie słucha'.
Tego było zbyt wiele
Chłopczyk zazwyczaj bez marudzenia opuszczał plac zabaw, jednak nie tym razem. Wyraźnie chciał się jeszcze pobawić z dziećmi, wejść do piaskownicy lub spędzić więcej czasu na dworze. Było mi go żal, bo obserwując ich od jakiegoś czasu, miałam wrażenie, że temu dziecku absolutnie nic nie wolno. Jednocześnie wydawał się uroczym i posłusznym maluchem.
Gdy kobieta zaczęła ze swoim 'bo ty zawsze jesteś taki niegrzeczny', chłopiec, zamiast jak zwykle grzecznie opuścić plac zabaw, tym razem zaczął płakać i położył się na ziemi. Kobieta zrobiła się purpurowa, podbiegła i złapała chłopca, wrzeszcząc, żeby nie robił cyrków, a we mnie coś pękło. To było tak bardzo złe, że chciałam wyrwać jej to dziecko.
Gdy zapytałam, co najlepszego robi, by zostawiła chłopca, zwyzywała mnie. Maluch zamarł. Stał w szoku, już nie płakał.
Sięgnęłam natychmiast za telefon i zaczęłam ją nagrywać. Zgrzeczniała i szybko oddaliła się, mimo iż próbowałam ją zatrzymać i wyjaśnić sytuację. Postanowiłam, że tym razem tego tak nie zostawię. Na lokalnej grupie mieszkańców bez większego trudu odnalazłam mamę chłopca i opowiedziałam jej o moich obserwacjach. Długo milczała. Słyszałam w słuchawce, jak ciężko oddycha i przełyka łzy. Opiekunka robiła dobre wrażenie – doświadczona, czuła i opiekuńcza, nic nie wzbudzało niepokoju rodziców.
Piszę o tym, bo początkowo to była niewinna sytuacja, ale gdzieś tam intuicyjnie wydawało mi się, że coś nie jest ok. I okazało się, że intuicja mnie nie zawiodła. Faktycznie działo się coś złego, a rodzice dziecka nawet nie mieli pojęcia. Czy to była jedna taka sytuacja? Śmiem wątpić, skoro oszukiwała rodziców w innych kwestiach.
Rodzice powierzają pod opiekę zupełnie obcym ludziom swoje największe skarby. Ufają im i to straszne, że czasem trafiają na takie podłe i dwulicowe osoby.
Małe dzieci nie zawsze wiedzą, jak powinny być traktowane. Nie skarżą się.