Ładna dziewczynka nie musi się uśmiechać, żeby podobać się komuś jeszcze bardziej. Chłopczyk nie musi być dzielny, kiedy boli go zdarte kolano. Pokłosie tych stereotypów widzimy już w gabinetach psychologów. Czas z nimi skończyć.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Taka ładna dziewczynka, a taka smutna" – słyszałam jako dziecko. Jako dorosła kobieta – "Dlaczego znowu jesteś smutna?" – po prostu, tak w tym momencie mam. Ostatnią rzeczą, z której muszę się komukolwiek tłumaczyć, są moje uczucia i emocje.
Moja córka nie słyszy ode mnie, że ma obowiązek niesienia uśmiechu wszystkim wokół, nie jest służebnicą społeczną, by poprawiać innym nastrój swoim uśmiechem i widokiem. Nie jest ozdobą, dobrem narodowym, tylko dlatego, że urodziła się kobietą.
Jej świat wewnętrzny i zasoby emocjonalne należą tylko do niej. I gdyby ktoś ośmielił się powiedzieć: taka ładna dziewczynka, uśmiechnij się – dostałby w odpowiedzi gromy ode mnie, jej matki, przewodniczki, strażniczki.
Definicja wolności
Mamy wielkie szczęście żyć, jako wolni ludzie. I w tej głębokiej definicji wolności zawiera się wolność w wyrażaniu tego, co w nas teraz tańczy, co w nas jest. Ta wolność z psychologicznego punktu widzenia jest nieoceniona. Brak dostępu do własnych emocji może być źródłem spadków nastroju, epizodów depresyjnych.
Nie możemy być dla siebie zamkniętą książką, a jej treść dopasowywać do oczekiwań często obcych dla nas ludzi. To niedorzeczne.
To już nie są czasy, w których ładna, uśmiechnięta dziewczynka, przejdzie. To już wszystko znamy i trudno powiedzieć, by doprowadziła nas ta uległość do rzeczy wielkich i dobrych. To pierwotna złość, bunt i niezależność kobiet toruje im kolejne ścieżki. A przed nami jeszcze wiele ich do wydeptania.
Kiedy jestem smutna – milczę i pozwalam sobie na łzy.
Kiedy jestem szczęśliwa – uśmiecham się.
Kiedy jestem spełniona – zanurzam się w tym uczuciu.
I tego uczę swojego dziecka. Odkrywania, co naprawdę czuje i okazywania tego, po swojemu. To tak naturalne i pierwotne, że nie wymaga od nas technik, narzędzi, kursów.
Wręcz przeciwnie.
Skłonienie się ku sobie wymaga przede wszystkim ciszy i powrotu do korzeni. Odrzucenia tego, co nas ogranicza, zagłusza. Bodźców, stereotypów, głosów ludzi, którzy nie mają znaczenia.
Czasem wymaga również naszej rodzicielskiej ciszy i oddania tej wrodzonej umiejętności naszym dzieciom.
Na końcu zawsze każdy z nas zostanie sam ze sobą. Dlatego to nasz wewnętrzny głos powinien być dla nas najważniejszym drogowskazem.