Minister Edukacji i Nauki Przemysław Czarnek odniósł się do pobicia nastolatka w Pruszkowie i śmiertelnego pobicia 16-latka w Zamościu, do których doszło pod koniec lutego. – Nie można pozwolić, żeby część młodzieży stanowiła niebezpieczeństwo dla swoich rówieśników – powiedział szef MEiN.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Zamość, Pruszków, Bełchatów, Zakopane – to tam doszło do brutalnych pobić nastolatków. Jedno z nich zakończyło się śmiercią.
W związku z falą przemocy wśród młodzieży głos zabrał Przemysław Czarnek.
Minister edukacji nie ma wątpliwości, że "zarzewie jest w rodzinie".
Fala przemocy wśród nastolatków
Podczas briefingu prasowego w Wysokiem (woj. lubelskie) szef MEiN odniósł się do fali przemocy wśród nastolatków. Przemysław Czarnek stanowczo stwierdził, że "nie można pozwolić, żeby część młodzieży stanowiła niebezpieczeństwo dla swoich rówieśników", a także mówi wprost, gdzie wg niego leży problem.
Przypomnijmy, 28 lutego w centrum Zamościa 16-letni Eryk idący chodnikiem miał zostać zaczepiony i pobity przez grupę młodzieży. Pomimo reanimacji chłopaka niestety nie udało się uratować. Natomiast na początku marca w sieci pojawił się filmik, na którym widać, jak grupa nastolatków znęca się nad 16-letnim chłopakiem. Do zdarzenia doszło pod koniec lutego w Pruszkowie. Do podobnej sytuacji doszło ostatnio także w Bełchatowie i Zakopanem.
Czyja to wina?
- Nie mamy najmniejszej wątpliwości, że zarzewie jest w rodzinie. Do szkoły przychodzą dzieci wychowane w rodzinie i skoro nie potrafią rozróżnić dobra od zła i znęcają się nad swoimi rówieśnikami, to jest to kwestia, która idzie wprost z rodziny i rodzinę trzeba uzdrawiać, a nie atakować, jak to się dzieje na okrągło w ostatnim czasie – stwierdził szef MEiN.
To w takim razie, jaka jest rola szkoły, w której dzieci spędzają większość swojego życia?
– Psycholog, pedagog specjalny, dyscyplina i obowiązki w szkole – to jest plaster. Natomiast rana wynika z faktu takiego, a nie innego wychowania – powiedział minister edukacji. – Jeżeli mamy kryzys rodziny i kompletny atak na rodzinę, na system wartości, który rodziną rządził od wielu lat, na Kościół, na chrześcijaństwo, totalny relatywizm, to później "kto sieje wiatr, ten zbiera burzę" – dodał.
Mówiąc o roli rodziny w wychowaniu, zwrócił uwagę, że "jeśli nie zaapelujemy, nie zrobimy odpowiedniej kampanii społecznej prorodzinnej, promującej rodzinę i wartości rodzinne, to będziemy dalej przyklejać plastry".
Odpowiadając na pytanie dziennikarzy, zaznaczył, że wewnątrz szkół zjawisko ma marginalny charakter. Minister jest przekonany, że "przytłaczająca większość dzieci i młodzieży w polskich szkołach i poza nimi zachowuje się poprawnie i dobrze". - W szkole musimy reagować bezwzględnie na tego typu przypadki – zaznaczył.
Sytuacja sama się nie rozwiąże. Reaguj!
Spawami pobić zajęła się już policja i sądy, jednak najważniejsze w tym wszystkim jest to, by wyciągnąć odpowiednie wnioski. Daniel Mróz, prezes Fundacji na Rzecz Przeciwdziałania Przemocy Feniks w rozmowie z naTemat zaznaczył, że to nie dziecko jest winne temu, że zachowało się w ten sposób. Przyznał, że "takie" zachowania zawsze wynikają z czegoś. Zwykle jest to system, z którego się wywodzą. Jego zdaniem, takim pierwotnym systemem jest rodzina, dlatego najpierw trzeba się zastanowić, co tam nie zadziałało. Zaznacza także, że niektórzy rodzice wpadają w pułapkę wychowania bez jasnego stawiania granic.
Nie można jednak zapominać, że nasze dzieci funkcjonują w świecie, w który otoczone są przez innych dorosłych oraz rówieśników. Dlatego tak ważna jest nasza – dorosłych – uważność i wrażliwość, na to, co się dzieje nie tylko z naszym dzieckiem. Przypomnijmy, że w żadnym z tych przypadków nie zareagowali nawet przypadkowi przechodnie.
Przewodniczący Rady Miejskiej w Zamościu Piotr Błażewicz zdradził na swoich kanałach społecznościowych, że mogło dojść do kolejnej tragedii. Na szczęście właśnie dzięki czujności rodziców i nauczycieli udało się tego uniknąć.
Błażewicz zaapelował także do młodych ludzi: "Nie wolno bać się mówić rodzicom, że coś wam grozi. Nie wolno ukrywać wiedzy, że komuś coś grozi – wyciągajmy wnioski z tej strasznej tragedii" – napisał. "Pewnie mój post do młodych ludzi bezpośrednio nie dotrze, dotrze do rodziców. Rozmawiajmy z dziećmi – niech taka sytuacja się nigdy więcej nie powtórzy. To nie wstyd i nie obciach powiedzieć dorosłym, że coś się może złego wydarzyć. Życie to nie gra komputerowa, mamy tylko jedno".
Natomiast Podinspektor Małgorzata Sokołowska, prowadząca w sieci profil @z_pamietnika_policjantki – zwróciła się do rodziców, by rozmawiali ze swoimi dziećmi na temat tego, jak działać w przypadku podobnych zachowań. "Pamiętaj, że twoje dziecko może być osobą dotkniętą przemocą, jej świadkiem lub sprawcą" – napisała. Apeluje także, by nie bać się działać, bo sytuacja sama się nie rozwiąże, a może eskalować.
"Chciałam podkreślić, że najważniejsza jest reakcja, bo przypuszczam, że powyższe przestępcze zachowania, o których czytamy dziś na pierwszych stronach gazet, nie były pierwszymi czynami zabronionym popełnianymi przez tych nieletnich sprawców. Być może gdyby ktoś zareagował wcześniej, to sytuacja nie eskalowałaby tak mocno" – zakończyła.