Krajowa Rada Regionalnych Izb Obrachunkowych zaprezentowała jakiś czas temu na posiedzeniu Komisji ds. Kontroli Państwowej wyniki przeprowadzonej kontroli. W sumie sprawdzono 88 placówek oświatowych (szkoła i przedszkola). Nieprawidłowości w przeznaczeniu opłat za żywienie dzieci stwierdzono aż w 22 z 67, które prowadziły własną kuchnię. Kontrola wykazała, że środki były przeznaczane na inne cele niż te dopuszczone w ustawie, w tym, w jednym przypadku, nawet na zakup mebli.
Zaledwie 7 spośród 22 jednostek (31,8 proc.) znało wartość "wsadu do kotła" w cenie nabywanych posiłków i obciążało uczniów tylko tą wartością. Z danych zebranych w raporcie "Przeznaczenie dochodów z tytułu opłat za wyżywienie pobranych od uczniów i przedszkolaków na podstawie art. 106 ust. 4 ustawy Prawo oświatowe" wynika, że łączna skala nieprawidłowości wyniosła niemal 0,5 mln zł (w 2018 r. 239 tys. zł, a w 2019 r. 256 tys. zł).
Okazuje się, że placówki szkolne często wykorzystują lukę w prawie i nie stosują postanowień art. 106 ust. 4 ustawy Prawo oświatowe. Przepis ten brzmi: "Do opłat wnoszonych za korzystanie przez uczniów z posiłku w stołówce szkolnej, nie wlicza się wynagrodzeń pracowników i składek naliczanych od tych wynagrodzeń oraz kosztów utrzymania stołówki". Zdaniem przedstawicieli KRRIO, tak skonstruowany przepis jasno mówi, że rodzice powinni płacić jedynie za produkty żywnościowe. Tymczasem w przypadku szkół, które nie mają własnej kuchni i zamawiają usługę cateringu, rodziców często obciąża się także kosztami dowozu. Przedstawiciele KRRIO zaproponowali doprecyzowanie ustawy. Ich zdaniem wystarczy wprost zaznaczyć, że rodzice mogą ponosić wyłącznie koszty produktów żywnościowych.