Pani Paulina była w pierwszych tygodniach ciąży, kiedy usłyszała od ginekologa, że niestety płód obumarł. Diagnoza: "poronienie chybione". Dostała skierowanie do szpitala na zabieg oczyszczenia macicy. To, co się tam wydarzyło, jest szokujące.
Reklama.
Reklama.
Druzgocąca diagnoza
Paulina i Tomasz Sikora z Lipniaka w Gminie Kock są rodzicami 11-letniej Leny i 8-letniego Antka. W ostatnim czasie starali się o kolejne dziecko, więc kiedy wynik testu ciążowego potwierdził ciążę, nie kryli radości. Jednak październikowa wizyta u ginekologa, w prywatnym gabinecie lekarki, która jednocześnie pracuje na Oddziale Ginekologicznym szpitala w Lubartowie, bardzo ich zasmuciła.
Usłyszeli, że ciąża jest martwa. Płód obumarł. Diagnoza: "poronienie chybione", czyli bez oznak wydalenia. Dodatkowo zaskoczyło panią Paulinę to, że lekarka oszacowała wiek ciąży na 8 tygodni. "Nie uwierzyła mi, że to 3-tygodniowa ciąża. A byłam pewna tego, bo kontrolowałam sytuację. Stwierdziła, że to ciąża 8-tygodniowa. Martwa. Pokazywała mi na obrazie z USG plamkę i objaśniała: 'Tu jest rączka, tu jest główka'. I dała mi skierowanie na oczyszczenie macicy. Popłakałam się. Nie dostałam od lekarki żadnego wsparcia, empatii" - powiedziała pani Paulina dla lubartow.24wspolnota.pl. Była zdruzgotana.
Już prawie przyjęła tabletkę
30-latka zgłosiła się na Oddział Ginekologiczny szpitala w Lubartowie następnego dnia. Miała tam przyjąć tabletkę na oczyszczenie macicy. Lekarz, który wykonał jej ponowne badanie USG, Mohammad Suleiman, stwierdził jednak... że ciąża rozwija się prawidłowo, natomiast jest bardzo wczesna, maksymalnie 4-tygodniowa. Nie dał co prawda żadnych gwarancji, podkreślił jednak, że trzeba zrobić więcej badań.
"Ten ginekolog nam cały czas tłumaczył, że lekarze w szpitalu źle mierzą wiek ciąży. On im tłumaczył, jak mają to robić, ale nikt nie brał tego pod uwagę. Te badania wzrosły o 200 procent, książkowo. Wskazywały na czwarty tydzień ciąży, że rozwija się ona prawidłowo" - mówi Tomasz Sikora dla polsatnews.pl.
Nic więc dziwnego, że słysząc tak sprzeczne opinie, pani Paulina odmówiła przyjęcia tabletki – mimo tego, że jeszcze kolejny lekarz potwierdził pierwszą diagnozę, że ciąża jest martwa. Chciała wykonać badania zalecone przez doktora Suleimana. Z tych z kolei wynikało, że ciąży nic nie zagraża...
Kilka dni później, jak podaje lubartow.24wspolnota.pl, pani Paulina dostała sms od lekarki: "Przepraszam, że niepokoję, ale przeanalizowałam pani obraz w USG i taki bałagan w macicy może być po implantacji zarodka i dr Suleiman może mieć rację, że to wczesna ciąża. Proszę być dobrej myśli".
Niewiele brakowało...
Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby tego dnia, kiedy kobieta zgłosiła się do szpitala na zabieg, zbadał ją ktoś inny. Mąż pani Pauliny złożył zawiadomienie do prokuratury. Chce, by placówka poniosła konsekwencje za postawienie niewłaściwej diagnozy. Choć, szpital w Lubartowie początkowo twierdził, że nic się nie stało.
"Dyrektor twierdził, że wszystko jest dobrze, że procedury zostały zachowane, że pacjenci zostali potraktowani należycie. Szpital odpowiedział dopiero na nasze prośby i wnioski. Zarząd podjął decyzję o dogłębnej kontroli, która właśnie ma miejsce w szpitalu" - powiedział polsatnews.pl, starosta lubartowski, Tomasz Marzęda.
Sprawa trafiła do prokuratury, ale również do izby lekarskiej, której prace trwają. Pan Tomasz liczy także na pomoc starostwa, które zapowiedziało już wyciągnięcie konsekwencji wobec władz szpitala. Tymczasem Sikorowie czekają na narodziny swojego dziecka, które ma przyjść na świat w czerwcu.