Przemieszczanie się po mieście z dziecięcym wózkiem to często istny tor przeszkód dla rodziców. Ojcowie mają łatwiej, bo np. po wysokich schodach mogą wózek wnieść, ale co mają zrobić matki, babcie z niemowlakami albo osoby niepełnosprawne? Pewien mieszkaniec Trójmiasta, który jest tatą, zareagował na to, że w centrum miasta jest problem z wyjściem z dworca.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Czasem poruszanie się po mieście z dzieckiem w wózku wymaga od nas nadludzkiej siły - tu trzeba wnieść wózek po stromych schodach, gdzie indziej trzeba przedzierać się przez pośniegowe błoto.
Do regionalnej redakcji napisał tata, który nie mógł wydostać się z dworca w Gdańsku, bo wysokie strome schody ciężko było pokonać z wózkiem, a winda od miesięcy nie działa.
Ten przykład to niejedyna historia, kiedy rodzice mają problemy z poruszaniem się po mieście. Każda mama spotyka takie "przeciwności losu" codziennie na spacerach.
"Kiedy idziesz na spacer z dziecięcym wózkiem, starannie zaplanuj trasę, by unikać schodów i tuneli. Zastanów się, z jakiego przystanku możesz skorzystać. O dworcach raczej zapomnij - tak mogłaby wyglądać instrukcja dla młodych rodziców przed wyprawą z wózkiem na miasto. Jeśli dla mnie, zdrowej osoby w sile wieku, poruszanie się po mieście jest trudne, to jak musi wyglądać codzienność osób na wózkach inwalidzkich lub z innymi ograniczeniami w poruszaniu się?" – napisał do redakcji trójmiasto.pl jeden z mieszkańców Gdańska. Ciężko nie przyznać mu racji, gdy ogląda się zdjęcia dołączone do wiadomości.
Jak masz wózek, to radź sobie na mieście sam
Wysokie schody z wyjścia podziemnego, brak wind, pośniegowe błoto i lód. Teraz gdy nie ma śniegu, to i tak mieszkańcom jest łatwiej, ale zdjęcia z Trójmiasta to niejedyny taki widok w naszym kraju. Tam jednak od dłuższego już czasu mieszkańcy sygnalizują problemy: niepełnosprawni nie mogą wyjść z podziemi dworca, bo nie działają windy, osoby poruszające się o kulach nie wiedzą, jak pokonać tak długie i wysokie schody, bo nie ma innej możliwości przedostania się na ulice.
Problem mają też młodzi rodzice, szczególnie kobiety. Jeśli jesteś drobna i nie masz siły, by przez te wszystkie schody targać wózek, to masz pecha – windy z podziemi ulicy na górę nie działają, długie schody trzeba pokonywać na nogach, zapewne z wózkiem pod pachą. To ironia, ale nie umiem sobie wyobrazić, jak poruszać się po takim mieście, a przecież to duże miasto wojewódzkie, a nie mała wioska.
A właściwie często małe wioski mają lepiej przystosowane drogi dla mieszkańców. Do redakcji trójmiasta.pl napisał tata, który również miał problemy, żeby przejść przez miasto z wózkiem dziecięcym. A nie oszukujmy się, dorosłemu mężczyźnie i tak łatwiej manewrować wózkiem z niemowlakiem niż mamie czy babci dziecka. Ma też więcej siły, aby np. wózek wnieść, ale co z tego? Przecież poruszanie się po mieście nie powinno nikomu sprawiać aż tak dużych problemów.
Poruszanie się po mieście, szczególnie zimą, to katorga
Sama rok temu, gdy jeszcze mój niespełna 2-letni syn jeździł w wózku, przeżywałam katusze, próbując przebić się przez nieodśnieżone chodniki, na których mieliło się mnóstwo pośniegowego błota. Zazwyczaj ze spaceru czy krótkiego odprowadzania starszego dziecka do przedszkola wracałam cała spocona, zmęczona, zapłakana i wściekła. Zawsze wtedy zastanawiałam się, jak radzą sobie te osoby, które np. chodzą o kulach i jest im ciężko przedostać się przez takie chodniki. Albo osoby na wózkach inwalidzkich, jeśli z wyjścia podziemnego na dworcu nie ma czynnej windy.
Problemem jest to, że nikt nie jest w zasadzie odpowiedzialny za to, że rodzice (i nie tylko) wiecznie mają problem z poruszaniem się po miastach, szczególnie zimą. Można składać skargi w urzędach miast, gmin czy dzielnic. Czasem ktoś faktycznie na nie zareaguje, ale najczęściej rodzice z wózkami są pozostawieni sami sobie i tylko wyczekują momentu, gdy dziecko przestanie jeździć w wózku, bo wtedy odczuwają ulgę, że nie muszą kombinować jak przejść czasem przez dosłownie dwie ulice.