Kiedy rodzice oczekują pierwszego dziecka, zwykle powtarzają, że płeć nie gra dla nich roli, byle było zdrowe, przy kolejnych pociechach wszyscy wokół zakładają, że marzą o "parce". Różnie to bywa, ale prawda jest taka, że większość z nas po cichutku marzy o synu albo córce. Tyle że to wciąż tabu, bo co, jeśli marzenie się nie spełni?
Reklama.
Reklama.
"Jestem zawiedziona, chciałam córkę"
Sanitariuszka Nikki Jurcutz przyznała w mediach społecznościowych, że zarówno ona, jak i mąż, a także ich córka, byli bardzo zawiedzeni, kiedy okazało się, że pod sercem nosi chłopca. Kobieta ma już dwoje dzieci - córkę i syna. Jednak jak przyznaje, wokół jest pełno chłopców, dlatego liczyła, że da swoim bliskim kolejną małą księżniczkę.
Nikki swoim postem chce zerwać z tabu, jakim jest temat rozczarowania płcią dziecka. "Chcieliśmy mieć małą dziewczynkę z wielu powodów i to jest w porządku, i w porządku jest to, że czujemy smutek, że żegnamy się z tym pomysłem. Ten smutek może współistnieć z podekscytowaniem" - napisała pod zdjęciem swojej córki.
Kobieta, która kolejne dziecko powita na świecie za kilka miesięcy, podkreśla, że to rozczarowanie płcią dziecka nie wyklucza miłości i radości z oczekiwania na kolejnego potomka. Przyznaje, że swoim wpisem chce zerwać z tabu.
Nie tylko ona
Pod postem kobiety posypały się komentarze, część osób przyznaje jej rację. Piszą, że wcale nie płaczą dlatego, że będą np. mieć syna, ale dlatego, że już nigdy nie będą mieć córki lub odwrotnie. "Nie wolno nam oceniać przeżyć innych, każdy chodzi w swoich butach, ma swoją motywację i doświadczenia. Nawet jeśli tego nie rozumiesz, nie możesz umniejszać innym i mówić, że nie wolno im czuć zawodu z powodu płci dziecka" - podsumowuje Nikki.
"Rozczarowanie związane z płcią jest realne, może wpływać na partnerów i dzieci, jest w porządku i minie" - dodała.