logo
Zasady korzystania z telefonów na terenie szkoły określa jej wewnętrzny regulamin. Fot. Max Fischer/Pexels
Reklama.

Telefony komórkowe to zmora nauczycieli. Niektórzy uczniowie co i rusz sprawdzają, która godzina, inni szukają w internecie przeróżnych informacji, są też tacy, którzy rozmawiają w ten sposób ze sobą na wszelakich komunikatorach lub... grają. Łatwo można sobie wyobrazić, że takie zachowanie nie tylko utrudnia pracę nauczycielom, ale i rozprasza inne dzieci. W związku z tym, zdarza się, że tuż przed rozpoczęciem lekcji nauczyciele proszą dzieci o odłożenie telefonów do depozytu. 

Nauczyciel wyrwał chłopcu telefon z rąk

Czasem natomiast, w akcie desperacji, nauczyciel po prostu zabiera dziecku komórkę. Takie zdarzenie opisała nasza czytelniczka: "Podczas lekcji informatyki, nauczyciel zabrał mojemu synowi telefon. Z tego, co mówią dzieci z jego klasy, wynika, że w pewnym momencie podszedł do niego i po prostu wyrwał mu komórkę z rąk. 

Domyślam się, że syn musiał bardzo przeszkadzać na lekcji, w dodatku pewnie nie reagował na wcześniejsze ostrzeżenia nauczyciela i już porozmawiałam z nim o tym. Nie daje mi jednak spokoju to, że chyba wyrywanie komuś z rąk jego własności to przesada? W końcu to własność mojego syna".

Nie wolno zabierać dzieciom telefonów

To, czy uczeń może korzystać w szkole z telefonu, określa regulamin szkoły. Każda placówka ma swój własny, więc różnie to bywa. Od 2017 roku prawo oświatowe umożliwia szkołom wprowadzenie w przepisach wewnętrznych zakazu wnoszenia sprzętów do szkoły np. telefonu, ale w praktyce jest to trudne do wyegzekwowania - każdy uczeń musiałby mieć chyba prześwietlany plecak przed wejściem...

Jednak ani w prawie oświatowym, ani w prawach dziecka nie znajdziemy specjalnych przepisów dotyczących rzeczy osobistych uczniów i zarządzania nimi. Natomiast art. 64 Konstytucji RP gwarantuje prawo do własności. Uczeń ma zatem prawo posiadać telefon, a jego zabranie, nawet gdyby miało być zgodne z regulaminem szkoły, musi odbywać się za wiedzą oraz zgodą ucznia. A zatem nauczyciel z listu zachował się niezgodnie z prawem. 

Więcej na temat praw ucznia i nauczyciela w tym zakresie, możemy dowiedzieć się z prawomarcina na TikToku:

  • Nauczyciel nie może zmusić ucznia do oddania telefonu, odłożenia go do depozytu, a tym bardziej nie może wyrywać dziecku jego własności. Ponadto, nikt nie ma prawa zaglądać do plecaka dziecka. Zatem, jeśli dziecko powie, że nie ma telefonu, nie można tego zweryfikować.
  • Nawet jeśli szkoła ma w regulaminie ustalone zasady korzystania z telefonu w jej obrębie, w tym zasadę odkładania komórek do depozytu, wciąż nie może konkretnego ucznia zmusić do zrobienia tego. Nauczyciel może ukarać ucznia w inny sposób, na przykład uwagą, ale nie może zabrać komórki.
  • Szkoła bierze od dzieci telefony na własną odpowiedzialność. Jeśli je zgubi lub uszkodzi, musi za to zapłacić.
  • Mimo wszystko, z oczywistych względów, uczniowie często są często proszeni o wyłączenie, ściszenie i schowanie telefonów do plecaków lub odłożenie ich np. do specjalnego depozytu klasowego, z reguły do jakiegoś pudełka. O ile jest to zgodne ze statutem szkoły, a uczniowie wykonują polecenie nauczyciela dobrowolnie, wszystko odbywa się z poszanowaniem praw ucznia.

    Czytaj także: