Korzystanie z telefonów komórkowych przez uczniów w oczywisty sposób przeszkadza nauczycielom w prowadzeniu lekcji. Bywa, że nakazują odłożyć komórki do depozytu lub po prostu – zabierają je dzieciom. Co na to przepisy?
Reklama.
Reklama.
Telefony komórkowe to zmora nauczycieli. Niektórzy uczniowie co i rusz sprawdzają, która godzina, inni szukają w internecie przeróżnych informacji, są też tacy, którzy rozmawiają w ten sposób ze sobą na wszelakich komunikatorach lub... grają. Łatwo można sobie wyobrazić, że takie zachowanie nie tylko utrudnia pracę nauczycielom, ale i rozprasza inne dzieci. W związku z tym, zdarza się, że tuż przed rozpoczęciem lekcji nauczyciele proszą dzieci o odłożenie telefonów do depozytu.
Nauczyciel wyrwał chłopcu telefon z rąk
Czasem natomiast, w akcie desperacji, nauczyciel po prostu zabiera dziecku komórkę. Takie zdarzenie opisała nasza czytelniczka: "Podczas lekcji informatyki, nauczyciel zabrał mojemu synowi telefon. Z tego, co mówią dzieci z jego klasy, wynika, że w pewnym momencie podszedł do niego i po prostu wyrwał mu komórkę z rąk.
Domyślam się, że syn musiał bardzo przeszkadzać na lekcji, w dodatku pewnie nie reagował na wcześniejsze ostrzeżenia nauczyciela i już porozmawiałam z nim o tym. Nie daje mi jednak spokoju to, że chyba wyrywanie komuś z rąk jego własności to przesada? W końcu to własność mojego syna".
Nie wolno zabierać dzieciom telefonów
To, czy uczeń może korzystać w szkole z telefonu, określa regulamin szkoły. Każda placówka ma swój własny, więc różnie to bywa. Od 2017 roku prawo oświatowe umożliwia szkołom wprowadzenie w przepisach wewnętrznych zakazu wnoszenia sprzętów do szkoły np. telefonu, ale w praktyce jest to trudne do wyegzekwowania - każdy uczeń musiałby mieć chyba prześwietlany plecak przed wejściem...
Jednak ani w prawie oświatowym, ani w prawach dziecka nie znajdziemy specjalnych przepisów dotyczących rzeczy osobistych uczniów i zarządzania nimi. Natomiast art. 64 Konstytucji RP gwarantuje prawo do własności. Uczeń ma zatem prawo posiadać telefon, a jego zabranie, nawet gdyby miało być zgodne z regulaminem szkoły, musi odbywać się za wiedzą oraz zgodą ucznia. A zatem nauczyciel z listu zachował się niezgodnie z prawem.
Więcej na temat praw ucznia i nauczyciela w tym zakresie, możemy dowiedzieć się z prawomarcina na TikToku:
Nauczyciel nie może zmusić ucznia do oddania telefonu, odłożenia go do depozytu, a tym bardziej nie może wyrywać dziecku jego własności. Ponadto, nikt nie ma prawa zaglądać do plecaka dziecka. Zatem, jeśli dziecko powie, że nie ma telefonu, nie można tego zweryfikować.
Nawet jeśli szkoła ma w regulaminie ustalone zasady korzystania z telefonu w jej obrębie, w tym zasadę odkładania komórek do depozytu, wciąż nie może konkretnego ucznia zmusić do zrobienia tego. Nauczyciel może ukarać ucznia w inny sposób, na przykład uwagą, ale nie może zabrać komórki.
Szkoła bierze od dzieci telefony na własną odpowiedzialność. Jeśli je zgubi lub uszkodzi, musi za to zapłacić.
Mimo wszystko, z oczywistych względów, uczniowie często są często proszeni o wyłączenie, ściszenie i schowanie telefonów do plecaków lub odłożenie ich np. do specjalnego depozytu klasowego, z reguły do jakiegoś pudełka. O ile jest to zgodne ze statutem szkoły, a uczniowie wykonują polecenie nauczyciela dobrowolnie, wszystko odbywa się z poszanowaniem praw ucznia.