Wychowanie dziecka to o wiele większe wyzwanie, niż mogliśmy przypuszczać. Często zdajemy sobie z tego sprawę dopiero, gdy zaczyna dorastać. Pewna psycholożka odkryła, jak wiele brakuje nam do ideału. Przeczytaj, z czego zwierzyły jej się dzieci.
Reklama.
Reklama.
Niby dobrze wiemy, że nie samym chlebem człowiek żyje. Wiele się mówi o tym, że aby dziecko dobrze się rozwijało, potrzebuje nie tylko jedzenia, picia, dachu nad głową, fajnych zabawek. Prezent pod choinkę i wyjazd na obóz są ważne, ale nie najważniejsze. Młody człowiek musi mieć poczucie bezpieczeństwa, ufać swoim bliskim, czuć ich miłość i troskę. Kochamy nasze dzieci, więc staramy się rozmawiać z nimi na wszystkie trudne tematy. Przypominamy, że zawsze mogą na nas liczyć.
Jak się okazuje, to nadal jest trochę za mało. Próbujemy z całych sił być "dobrymi rodzicami", ale... jesteśmy tylko ludźmi. Mamy własne ograniczenia, kompleksy, frustracje, problemy w pracy. Trudno odciąć się tego całego "zła" po przekroczeniu rodzinnego domu i w jednej chwili stać się mamą czy tatą idealnym, empatycznym, otwartym na dziecko i gotowym poświęcić mu się w stu procentach.
Ranimy dzieci i robimy to bez zastanowienia
Często niestety działamy automatycznie, według pewnych schematów i stereotypów, bez głębszej refleksji. Wchodzimy po pracy do domu, rzucamy się na kanapę i przeglądamy internet – musimy przecież odpocząć, trochę się zresetować. Gdy dziecko coś do nas mówi, zbywamy je, czasem w sposób bardzo nieprzyjemny. Z braku czasu nasz kontakt z nim ogranicza się do kontroli lekcji, pokoju, plecaka. Na komendę wołamy je na posiłek, wyznaczamy obowiązki, pospieszamy, karzemy.
To, jak bardzo mało wiemy o życiu wewnętrznym naszych dzieci, obnażyła ostatnio – i to w sposób bardzo bolesny – pewna psycholożka dzieci i młodzieży, imieniem Courtney. Podczas poszczególnych sesji postanowiła spisać na karteczkach najbardziej uderzające rzeczy, jakie jej podopieczni mówili o swoich rodzicach. Następnie (oczywiście za ich zgodą) umieściła je na TikToku.
7-latek: Mój pies dostaje więcej uwagi niż ja. Tata powiedział, że to dlatego, że on nie umie mówić. Przestałem więc mówić i ja.
15-latek: Gdy mówię "nie", to nie znaczy, że cię nie szanuję. To znaczy, że się z tobą nie zgadzam.
13-latek: Gdy mówisz, że cię rozczarowałem, to mnie zabija. Nie chciałem cię zranić, ja się tylko uczę.
16-latek: Zamykam się w pokoju, bo tak lubię. Nie jestem smutny, ani nie mam myśli samobójczych.
10-latek: Zabieranie mi wszystkiego, co kocham, wcale mnie nie motywuje. Odbiera mi nadzieję.
13-latek: Przestań mi mówić, co uważasz, że czuję. Nigdy nie pytasz, uważasz, że wszystko wiesz.
6-latek: Chciałbym być tak ważny, jak twój telefon.
6-latek: Chciałbym, żeby rodzice wiedzieli, że słyszę przez zamknięte drzwi, jak krzyczą.
6-latek: Gdybym uciekł w nocy przez okno, rodzice by się nie dowiedzieli. Przestali mi mówić "dobranoc".
18-latek: Chciałbym, by rodzice przestali kontrolować swoje dzieci i po prostu im zaufali.
8-latek: Chciałbym, żeby rodzice doceniali dobre rzeczy, które robię i doceniali mnie. A oni widzą tylko te złe.
7-latek: Czuję, że jestem złym dzieckiem, kiedy popełnię błąd. Przeważnie dlatego, że moi rodzice uważają, że zrobiłem to celowo.
5-latek: Chciałbym, żeby rodzice byli milsi, chciałbym się z nimi bawić. Czemu oni nie chcą? Jestem smutny.
To tylko niektóre z zanotowanych przez psycholożkę zdań, które dzieci wypowiadają na temat swoich rodziców. Trudno oprzeć się wrażeniu, że w wielu przypadkach chodzi po prostu o niedogadanie się. O nieporozumienie. Trzeba przyznać, że przykro się to czyta. Naprawdę uderzające jest, jak dobrymi i wnikliwymi obserwatorami są dzieci oraz jak ważne jest ich aktywne słuchanie. Słuchanie ze zrozumieniem. To jest to, na czym powinniśmy skupić całą swoją uwagę.
Zacznijmy – tak naprawdę - rozmawiać z dziećmi
Może czas trochę inaczej podejść do rozmów z dziećmi. Przestańmy zasypywać je szczegółowymi pytaniami. Gra w "sto pytań do" jest może fajna, ale musi mieć swój czas i miejsce. Dajmy sobie też spokój z frazesami w stylu: "zawsze możesz na mnie liczyć", jeśli nie mają pokrycia w czynach. Zacznijmy mówić tylko wtedy, kiedy mamy coś do powiedzenia, pytać, gdy rzeczywiście jesteśmy zainteresowani, a słuchać - między wierszami. I dostrzegać nasze dzieci.
Courtney podpowiada, że dobrym sposobem na rozpoczęcie z dzieckiem rozmowy, jest poproszenie go o zgodę: "Myślę, że powinniśmy więcej rozmawiać, ale przede wszystkim, ja chciałabym być lepszym słuchaczem. Podobnie jak ty, wciąż się rozwijam i każdego dnia uczę się nowych rzeczy. Dziękuję za cierpliwość. Wiem, że zdarzało mi się ciebie nie słuchać i wiem, jakie to musi być frustrujące. Chciałabym zadać ci kilka pytań, w porządku?".
By polepszyć relację z dzieckiem, rozmowę możesz zacząć od pytania: "Gdybyś mógł w domu zmienić jedną rzecz, to co by to było?". Starszego dziecka możesz się spytać: "Nad czym chciałbyś mieć w życiu większą kontrolę?". To może być początek naprawdę budującej rozmowy.
Psycholożka radzi też, by nie zadręczać się wyrzutami sumienia, jeśli nagle odkrywamy, że do tej pory źle odnosiliśmy się do dziecka, że nie słuchaliśmy go wystarczająco uważnie, że pomijaliśmy sygnały, które nam dawało. Ważne jest to, że to odkryliśmy i że chcemy coś zmienić. Mówi: "Jako rodzice nie powinniśmy dążyć do perfekcji, ale do rozwoju". To bardzo cenne słowa i warto wziąć je sobie do serca.