Stereotypy rządzą nami w tylu dziedzinach... Już kilka lat temu (2015 r.) raport OECD, czyli Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju, na podstawie badan w sześćdziesięciu krajach donosił, że nauczyciele wyżej oceniają dziewczynki niż chłopców za te same umiejętności. Teraz natomiast włoscy naukowcy odkryli, dlaczego tak się dzieje. Okazuje się, że powód jest prozaiczny – krótko mówiąc, dziewczynki robią lepsze wrażenie.
W poniedziałek, na łamach British Journal of Sociology of Education, opublikowano analizę dotyczącą blisko 39 tysięcy włoskich uczniów. Wynika z niej, że dziewczynki dostają lepsze oceny od chłopców za podobne umiejętności. Trudno oprzeć się wrażeniu, że jest to faworyzowanie z uwagi na płeć. Oto jak wyglądały badania naukowców:
Badacze wzięli pod lupę wyniki w nauce uczniów w wieku 15-16 lat. Porównano noty z anonimowych testów z normalnie otrzymywanymi przez nich ocenami w trakcie lekcji. W anonimowych testach z matematyki lepsi byli chłopcy, a w językowych – dziewczyny. Natomiast jeśli chodzi o szkolne oceny, dziewczynki były lepsze od chłopców w obu dziedzinach.
Naukowcy wzięli w badaniu także pod uwagę rodzaj i wielkość szkoły, staż i płeć nauczycieli, oraz liczebność i zróżnicowanie płciowe klas. Okazało się, że problem w zasadzie nie zależy od cech nauczyciela, ale z drugiej strony dziewczęta są bardziej faworyzowane w większych klasach oraz w szkołach technicznych i przygotowujących do studiów niż w szkołach zawodowych.
Czemu tak jest? Naukowcy wysnuli wniosek, że nauczyciele podświadomie nagradzają dziewczynki za pewne ich cechy charakteru – staranność, schludność, spokój. Dziewczynki raczej są miłe i "grzeczne”, rzadziej sprawiają problemy wychowawcze, a nauczycielowi po prostu łatwiej jest z nimi pracować. Z drugiej strony chłopcy, którzy często wymagają przywoływania do porządku w trakcie lekcji, dostają uwagi z zachowania, a zeszyty prowadzą niechlujnie, utrudniają tę pracę.
Bywa też, na przykład jeśli chodzi o matematykę, z którą statystycznie dziewczynki radzą sobie gorzej, że nauczyciele zawyżają im oceny, by nie zniechęcały się do nauki. Chłopcom zaś obniżają oceny za brzydkie pismo, pogniecione, niechlujnie prowadzone zeszyty.
Jestem mamą nastolatka i nieraz widziałam jego wypracowania z języka polskiego. Świetnie napisane, bez błędów ortograficznych. Często dostaje z nich piątki i szóstki, ale szczerze podziwiam nauczycielkę, która jest w stanie rozszyfrować jego gryzmoły oraz nie obraża się za to, że napisane są na wyrwanej i pomiętej kartce z bloku rysunkowego (ja bym chyba takiej pracy nie przyjęła...). Jak widać – na szczęście – istnieją też nauczyciele, dla których najważniejsze jest to, co uczeń ma w głowie i tylko to oceniają.