Wyobraźcie sobie sytuację, w której wasze dziecko poproszone o wymienienie swoich zalet, mocnych stron pod długim namyśle oddaje pustą kartkę... Słabo, prawda? Taki eksperyment przeprowadziła nauczycielka Szkoły Podstawowej nr 52 na warszawskim Targówku. Puste kartki otrzymała od całej klasy. To przerażająco smutne doświadczenie było początkiem ważnej zmiany, która teraz może zajść w każdej szkole!
Żaden rodzic nie chciałby, by pustą kartkę oddało jego dziecko. Nie powinni tego chcieć także nauczyciele. Z tego powodu powstała akcja "Pozytywna Uwaga".
"Dotarło do nas wtedy, że to my, dorośli, zawiedliśmy. My, rodzice, nie pomogliśmy dzieciom zbudować takiej samooceny, która pozwoliłaby im o sobie mówić – i myśleć! – dobrze. A przecież kochamy nasze dzieci i chcemy dla nich wszystkiego, co najlepsze, prawda? Zawiodła także szkoła – wśród uwag od nauczycieli rzadko zdarzają się pozytywne. A te są zwykle pochwałami za coś oczywistego – za grzeczne zachowanie, za pomoc przy sprzątaniu po przedstawieniu. Łatwo nam strofować i wytykać błędy, bo nas też nie chwalono" - czytamy na stronie akcji.
Anna Zapał i inni rodzice z SP nr 52 w Warszawie stworzyli akcję, do której przyłączyć się może każda szkoła. Chodzi o to, by nie walić głową w mur: nie walczyć z podstawą programową, prawem, czy organizacja szkolnych zajęć, lecz zrobić coś tu i teraz, co odmieni oblicze polskiej szkoły. Coś, co sprawi, że uczniowie zaczną ją lubić i czuć się w niej naprawdę dobrze. To możliwe niemal bez wysiłku.
"Chcemy zachęcić nauczycieli do mądrego chwalenia uczniów. Zaczynamy w listopadzie, bo to najtrudniejszy miesiąc w roku – dzieci są zmęczone, szybko robi się ciemno, a nauki coraz więcej. Niech jak najwięcej uczniów dostanie teraz pozytywną uwagę od swoich nauczycieli – oficjalnych, wpisanych do dzienniczków" - piszą organizatorzy akcji.
Akcja jest bardzo prosta. Chodzi o to, by chwalić dzieci oficjalnie, wpisując pozytywne uwagi do dzienniczków. By szukać ich zalet, talentów, doceniać drobne gesty. Szkoła, która bierze udział w akcji, wciela to w życie, a następnie może pochwalić się pozytywnymi uwagami na stronie projektu.
Obecnie pozytywne uwagi zadeklarowało się wpisywać do dzienników 8 szkół. Zgłoszenia przesyła się poprzez specjalny formularz. Na stronie znajduje się również ankieta dla rodziców. Odpowiedzi są wskazówką dla organizatorów, w którym kierunku powinna zmierzać treść materiałów dla szkół.
W ramach akcji przygotowane są również materiały edukacyjne i inspirujące dla nauczycieli. Mile widziane jest organizowanie autorskich lekcji. Profity "zrobią się same"!
Dzieci uczą się od tych, których lubią
To niepozorna bardzo niepozorna akcja, ale bardzo, bardzo potrzebna. Z kilku powodów. Polskie dzieci jak mało które w Europie są obciążone pracami domowymi i stresem wynikającym z funkcjonowania systemu edukacji. Uczniowie mierzą się z kolosalną presją, rosną wskaźniki depresji i wypalenia wśród uczniów. Każda zmiana jest na wagę złota!
Poza tym powszechnie wiadomo, że dzieci uczą się od tych, których lubią. A z lubieniem szkoły i swoich nauczyciele mali Polacy mają wielki problem. Polscy nauczyciele rzadko używają metody zielonego ołówka. Nauczanie polega na wytykaniu błędów i nieustającej właściwie krytyce. Tymczasem wiadomo, że sympatia może nie tylko podnieść uczniowskie morale, ale i wyniki w nauce.
Dowodzi tego eksperyment Rity Pierson i efekt Pigmaliona. Oba zjawiska polegają na tym, że nauczyciel swoim nastawieniem do uczniów wspiera ich w nauce, lub ciągnie ich w dół. Rita Pierson swoim kiepskim uczniom powiedziała na początku roku, że są najlepsi. Kiedy pisali test na dwóję, wychwalała ich za te zadania, które udało im się rozwiązać poprawnie.
Była konsekwentna, a efekty były zdumiewające. Uczniowie podciągnęli się w nauce spektakularnie, nadrobili wszystkie zaległości. Podobnie było w przypadku eksperymentu przeprowadzonego przez harwardzkich psychologów, którego wynikiem jest efekt Pigmaliona.
– Dzieci uczą się przez modelowanie, na postawie zachowania i reakcji swojego nauczyciela. Stąd np. w domu często używają podobnych sformułowań jak ich Pani. Ważny jest język, jakiego nauczyciel używa oraz nastawienie, jakie ma do dzieci i sposobu komunikacji. Język negatywny wywołuje dystans, dzieci czują się oceniane – mówiła w rozmowie z MamaDu Justyna Filipiuk, psycholog szkolna.
Zdaniem Justyny Filipiuk nastawienie, osobowość i język komunikacji to cechy nauczyciela, które czynią go skutecznym bądź nieskutecznym. – Im więcej pozytywności jest w relacji z nauczycielem, im bardziej dzieci wierzą, że mogą i czują się dobrze, nie są oceniane i negowane, tym bardziej są otwarte na różne doświadczenia. W konsekwencji lepiej i chętniej się uczą – podsumowała psycholog.
Dzięki akcji „Pozytywna Uwaga” takie efekty możliwe są od zaraz!