„Nie noś na rękach, bo się przyzwyczai” - to klasyk. Taką radę usłyszałaś na pewno nie raz i nie dwa. Nasze ciocie i babcie mają takich w zanadrzu jeszcze sporo, np. „Pobujaj dziecko w wózku” albo „Odłóż je do łóżeczka”. Ale dla mnie najbardziej fascynujące zawsze było to zadziwienie malujące się na ich twarzach, z dużą domieszką współczucia do mnie: „Jak ty go później odzwyczaisz od tego noszenia?!”.
Ciotki swoje, a natura – na szczęście – swoje. Dziś wiemy, że ani niemowlę, ani małe dziecko, do noszenia na rękach się nie „przyzwyczaja”, tylko po prostu tego potrzebuje. Potrzeba bliskości jest dla niego tak samo ważna, jak potrzeba jedzenia czy snu. To normalne, że się jej dopomina, w końcu ma instynkt samozachowawczy. Jeśli masz jeszcze jakiekolwiek wątpliwości, czy przypadkiem nie nosisz swojego dziecka zbyt dużo, przedstawiamy pięć podstawowych powodów, dla których warto to robić:
Dzięki przytulaniu wytwarza się oksytocyna, hormon szczęścia i miłości. Tulenie i noszenie sprawia, że dziecko czuje bliskość mamy lub taty, wie, że jest bezpieczne. Pamiętajmy, że noworodki i małe niemowlęta jeszcze dobrze nie widzą, więc odłożone do łóżeczka mają prawo być przerażone. Gdy mają mamę blisko, mogą ją nie tylko widzieć, ale i doświadczać pozostałymi zmysłami. To działa kojąco także na starsze dzieci.
Dziecko noszone w ramionach doświadcza uwagi rodzica, jego troski i miłości. Dowiedziono, że kołysane na rękach maluchy lepiej się rozwijają, łatwiej kojarzą i szybciej mówią. Wynika to z tego, że w takich komfortowych warunkach sprawniej wytwarzają się połączenia między neuronami.
Dzieci często noszone na rękach, w chustach lub miękkich nosidłach, rzadziej cierpią na kolki. Wynika to z gimnastyki, którą cały czas wykonują, poruszając się razem z rodzicem. Gdy niemowlę leży w łóżeczku bez ruchu, gazy zbierają się w jego brzuszku i nie mogą wydostać na zewnątrz. Jest to główna przyczyna kolki, którą podczas noszenia można wyeliminować prawie do zera.
Naukowcy twierdzą, że dzieci noszone na rękach szybciej unoszą główkę i chętniej próbują wykonywać nowe ruchy, a także – rzadziej chorują. Bliski kontakt matki i niemowlęcia powoduje bowiem spadek poziomu białek prozapalnych w organizmie malucha.
Ty także masz potrzebę kontaktu ze swoim dzieckiem! I jest ona również ważna. Nosząc swoje maleństwo, zniewala cię miłość, a to dodaje ci sił, nawet kiedy nie jesteś zbyt wyspana. Możesz dostroić się do dziecka, dzięki czemu lepiej je rozumiesz, umiejętnie reagujesz na wysyłane przez nie sygnały. Owszem, czasem boli kręgosłup, ale od czego są chusty!
Dowiedziono, że ludzie, którzy byli w dzieciństwie pozbawieni czułości i bliskości rodziców, mają kłopoty w kontaktach społecznych, nie potrafią okazywać uczuć. W latach 60. XX w. Margaret i Harry Harlow przeprowadzili eksperyment na małpce, której w dzieciństwie nie brakowało niczego, poza fizycznym kontaktem z matką. Niestety, nie potrafiła ona nawiązać relacji w stadzie. Zatem nosząc dziecko, wychowujesz człowieka otwartego na drugą osobę, wrażliwego, niebojącego się bliskości.
Hmm... ale po co? Ponoć od 6. miesiąca życia noszenie może już przynieść więcej szkody niż pożytku. Dziecko mało się rusza, więc ma słabe mięśnie, trudniej mu nauczyć się siadać, stać, nie może poznawać świata z poziomu podłogi. Kto to wymyśla? Zdrowe dziecko, które ma zaufanie do swoich rodziców, czuje się bezpieczne, kochane i otoczone czułością, jest też odważne i ciekawe świata. Samo będzie chciało w pewnym momencie opuścić mamine ręce i ruszyć na jego podbój. Zresztą, nie trzeba rozumieć „noszenia” tak dosłownie. Można przecież trzymać dziecko na kolanach, siedząc z nim na podłodze i układając klocki.
Nie słuchaj głupich rad, tylko noś swoje dziecko, póki możesz i póki ono tego potrzebuje. To wygaśnie naturalnie. Nie trzeba się do tego w żaden sposób przygotować. Po prostu taka jest kolej rzeczy. Któregoś dnia zatęsknisz za tym, będziesz chciała dźwignąć sześciolatka i on ci się wyrwie. A tobie zrobi się przykro, że już po wszystkim.
Czytaj także: https://mamadu.pl/136123,jak-nauczyc-dziecko-spac-niemowle-potrzebuje-totalnej-bliskosci