Razem z nowym rokiem szkolnym jak bumerang wraca temat: "Czy można posłać dziecko z katarem do przedszkola?". I choć zdania są podzielone, to ten list od nauczycielki przedszkolnej warto przeczytać, zanim zadamy sobie to pytanie po raz kolejny.
Reklama.
Reklama.
Ula uczy w przedszkolu w dużym mieście. Zajmuje się dziećmi 3- i 4-rocznymi. Po tym, jak zobaczyła na jednej z grup dla matek kolejny post z pytaniem o katar u dziecka, coś w niej pękło. Napisała do nas wiadomość, w której bez ogródek rozprawia się z rodzicami posyłającymi do przedszkola dzieci z katarem.
"Dzień dobry, jestem nauczycielką przedszkolną z kilkuletnim stażem i muszę powiedzieć, że pierwsze miesiące roku szkolnego to najgorszy okres mojej pracy. Nakłada się na to wiele aspektów, ale adaptacja przedszkolna najmłodszych i trudne relacje w pierwszych miesiącach z rodzicami, są naprawdę dla mnie momentem próby.
Jednak wszystko blednie przy tym, jak widzę, gdy rodzice przysyłają do naszego przedszkola chore dzieci. Jako nauczycielki uznajemy, że lekki katar to nic takiego i wiemy, że całą jesień dzieci pociągają nosami. Ale dorośli potrafią być bezczelni. Czasem mam wrażenie, że tak bardzo chcą pozbyć się maluchów z domu, że są gotowi narazić ich zdrowie, żeby tylko wyjść do pracy.
Tymczasem żaden, jestem przekonana, że żaden z rodziców nie zastanawia się, jak zarazki przyniesione przez dziecko do przedszkola wpływają na jego kadrę. Liczy się tylko to, żeby wyprowadzić malucha z domu, ewentualnie, żeby nie zaraziło się od innych dzieci. Nikt nie pyta o odporność nauczycielki.
Widziałam w swojej karierze przypadki rodziców, którzy wysyłali gorączkujące dziecko do placówki, maluchy z zapaleniem ucha czy ewidentnie w zaawansowanym stadium anginy. Zawsze się zastanawiam, czy tym rodzicom nie szkoda dziecka.
Bo na pewno nie szkoda im mnie. Dzięki temu, że codziennie stykam się z miliardami zarazków, często choruję. Przez to z powodu zwolnień lekarskich dostaję tylko 80 proc. wynagrodzenia, które i tak nie jest wysokie. Do tego chorują moje koleżanki, które muszę zastępować i brać na siebie ich obowiązki.
Potem czytam na grupie przedszkolnej, że "znowu zastępstwo, niech zatrudnią więcej ludzi, ta pani się nie sprawdza". Mam tego serdecznie dosyć.
Chciałabym zwrócić się, dzięki wam, do rodziców. Wszystkie wasze i moje problemy zaczynają się w momencie, gdy wysyłacie chore dziecko do przedszkola. Gdyby każdy rodzic, przy pierwszych objawach przeziębienia zostawiał dziecko w domu, moglibyśmy pracować tak, jak należy. Zdrowia życzę!".