Nadchodzi nowy rok szkolny i jesień, a wraz z nimi sezon infekcyjny. W Polsce coraz więcej jest nowych przypadków zakażeń małpią ospą, więc to najprawdopodobniej tylko kwestia czasu, aż zakażenia będą miały miejsce w szkołach i przedszkolach. Czy rodzice dzieci mają się czego bać? Czy placówki edukacyjne w Polsce są na to przygotowane?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Na świecie jest coraz więcej przypadków zachorowań na małpią ospę, a w samej Polsce mamy już 121 przypadków zachorowań.
Eksperci są pewni, że liczba zachorowań drastycznie się zwiększy, gdy dzieci wrócą do szkoły: zacznie się sezon infekcyjny, a placówki edukacyjne to idealne miejsce dla rozprzestrzeniania się chorób.
Amerykańskie Centrum Kontroli i Prewencji Chorób stworzyło wytyczne dla placówek edukacyjnych w przypadku postępowania, gdy zakażeni będą uczniowie. W polskich szkołach takich wytycznych nie ma - czy nie powinno się tego zmienić w obliczu nadchodzącej jesieni?
Widmo małpiej ospy w sezonie infekcyjnym
Jaka jesień czeka nas w szkołach i przedszkolach? Obniżona odporność, na horyzoncie kolejna fala COVID-19, do tego dochodzą sezonowe choroby, przeziębienia, a teraz jeszcze widmo małpiej ospy. Coraz częściej mówi się o tym, że nauka zdalna na jesieni może wrócić z powodu kolejnej fali zachorowań na koronawirusa. Rząd zabezpieczył się już stosownymi przepisami dotyczącymi odsyłania uczniów na zdalne lekcje (także z powodu braku możliwości ogrzania budynków szkolnych), a teraz jeszcze mówi się o tym, że w Polsce jest coraz więcej zachorowań na małpią ospę, co może wpłynąć na liczbę uczniów w placówkach i izolację całych klas wraz z nauczycielami.
Już otwarcie mówi się o tym, że na takie jesienne problemy z chorowaniem szkoły muszą się przygotować. Amerykańskie Centrum Kontroli i Prewencji Chorób stworzyło listę wytycznych dla podstawówek i placówek opieki nad dziećmi, które sprawią, że łatwiej będzie opanować dużą liczbę zachorowań na małpią ospę w szkołach i przedszkolach. W USA, gdzie dzieci już chodzą do szkoły, bo rok szkolny rozpoczyna się tam wcześniej, okazało się, że jeden z uczniów ma pozytywny wynik testu na małpią ospę. Jego rodzice zostali poinformowani za pomocą internetowego komunikatora, a placówka została poddana czyszczeniu i dezynfekcji w miejscach, gdzie uczeń przebywał.
Ryzyko dużej ilości zachorowań jesienią
Wirus małpiej ospy rozprzestrzenia się przez bliski, bezpośredni kontakt skóra do skóry (z wysypką, strupami zakażonej osoby) oraz z wydzielinami z układu oddechowego osoby zakażonej. Specjaliści ostrzegają, że jest też niskie (ale możliwe) ryzyko zakażenia przez skażone przedmioty i powierzchnie, jak szkolne ławki, krzesła, odzież, pościel i ręczniki, których używała osoba chora. W związku z tym, że szkoły i przedszkola – szczególnie jesienią – są wylęgarnia infekcji wirusowych, amerykańskie placówki zdecydowały zastosować się do wytycznych Centrum Kontroli.
Władze placówek edukacyjnych apelują, by zostawiać w domu dzieci, które mają gorączkę lub wysypkę i skonsultować się z lekarzem. W przypadkach osób z pozytywnym wynikiem testu zalecana jest izolacja i dezynfekcja przestrzeni, w których chory przebywał. W Polsce się coraz głośniej mówi o zagrożeniu małpią ospą: z tygodnia na tydzień przybywa nowych przypadków. Do dziś (30.08) zgłoszono ponad 121 przypadków osób chorych, a jeszcze 21.08 tych potwierdzonych przypadków było tylko 104.
Na razie nie ma powodu do paniki, ale zasady higieny i bezpieczeństwa w szkołach warto wprowadzić mimo tego, bo wiele wskazuje na to, że dopiero jesienią, gdy zacznie się tzw. sezon grypowy, polskie placówki edukacyjne mogą mieć problem z liczbą zachorowań. Wszystko przez obniżoną odporność, która jesienią daje się we znaki wszystkim, a szczególnie dzieciom w przedszkolach i szkołach. Eksperci podkreślają, że przebieg małpiej ospy na ogół jest łagodny i nie wymaga w większości przypadków hospitalizacji, jednak nie można jej całkowicie lekceważyć, bo istnieje ryzyko, że jesienią jej przypadki będą odnotowywane w szkołach.