Wszyscy ochoczo rozjechali się na urlopy, a ponieważ pandemii nie ma, wszystko jest po staremu: mycie rąk stało się niemodne, o odkażaniu przestrzeni wspólnych nie wspominając. Dzieci poszły na wakacyjne dyżury lub bawią się w klubikach. Częściej także goszczą w piaskownicach, a starsze wyjechały na kolonie i obozy. Efekt? Poza szczęśliwym i wybawionym dzieckiem, nieproszeni goście, tacy jak: wszy, owsiki, glisty czy lamblia. Rodzice przekonani, że to nie ich problem, puszczą takie dziecko we wrześniu do szkoły i przedszkola, a potem otworzą ze zdziwienia szeroko oczy, że w placówce grasują wszy czy inne robale. "Ja? Nie…", "Moje dziecko? Nigdy w życiu!"…
Od lat te "zwykłe" dziecięce problemy są przypisywane brudowi, a wręcz patologii, co absolutnie nie jest prawdą. Brak odpowiedniej higieny to mit, którego rodzice trzymają się kurczowo, twierdząc, że ich dziecko dba o czystość, a i w domu brudu nie ma.
Wszy ludzkie łatwo się przemieszczają i szybko się rozmnażają. Wystarczy jedno dziecko z wszawicą, by szybciutko inne maluchy, z którymi miało kontakt, miały podobny problem. Jeden pasożyt żyje około miesiąca i każdego dnia składa od 5 do 10 jaj, nietrudno policzyć, jak szybko może rosnąć skala problemu.
Wbrew powszechnym przekonaniom, wszy nie przeskakują z dziecka na dziecko, nietrudno jednak zarazić się, używać wspólnej szczotki, gumek, czapek, szalików, czy kasków. To domena nieco starszych dzieci, np. podczas wakacyjnych wyjazdów. Problem może stanowić odzież, która leży blisko siebie np. w szatni, pościel czy ręczniki, a o to przedszkolu już nietrudno. Jak widzisz, nie ma to absolutnie w związku z higieną.
Owsica powoduje silne swędzenie odbytu, mówi się też, że zrażone dzieci zgrzytają zębami, ale to też nie do końca prawda. Owsica może objawiać się różnie, a najważniejszym znakiem, że dziecko ma owsiki, powinno dla rodzica być to, że owsiki pojawiły się w grupie przedszkolnej.
Są dzieci, u których jest nieco gorszy apetyt lub pojawia się większa ochota na słodkie, niektórzy rodzice zauważają, że dziecko staje się bardziej senne i apatyczne, drażliwe lub ma problemy z koncentracją, a u dziewczynek pojawić się mogą infekcje intymne. Rodzice nie zawsze jednak łączą to z owsikami. Co jest pewne? Dzieci łatwo się zarażają, bo z higieną u maluchów bywa różnie, szczególnie w przedszkolu.
Dzieci przebywające w dużych skupiskach także mogą się zarazić lamblią, glistami czy innymi pasożytami, a objawy nie zawsze mogą być jednoznaczne. Jednak jeśli rodzicowi uda się zdiagnozować problem, zawsze powinien głosić to do wychowawcy.
Po co zgłaszać? By razem zacząć działać. Wstydzisz się? Poproś panią o dyskrecję. Choć większym wstydem dla rodziców powinno być udawanie, że problemu nie ma, niż walka z nim. Niestety większość rodziców tak bardzo się wstydzi i wypiera problem, że nawet po kryjomu nie odwszawi dziecka, a potem malucha wyśle do przedszkola. Podobne problemy są z robakami. Upierając się, że dziecko nie ma objawów, wolą się kłócić, niż skutecznie działać. Tymczasem takich cudów nie ma, jeśli pół grupy ma owsiki, to mają je wszystkie dzieci. Kto na tym cierpi? Ano tylko dzieci.
Sama byłam w sytuacji rodzica, który nieustannie walczył. Bo to już była walka i tylko dlatego, że ktoś nie chciał tego zrobić u siebie w domu. Błędne koło. Ja i kilku rodziców odrobaczaliśmy dzieci i całą rodzinę, dezynfekowaliśmy mieszkania, praliśmy pościele i ręczniki, a ktoś mówił: "To nie ja". Więc problem nawracał wielokrotnie. W końcu padła propozycja, by odrobaczenia dzieci dokonać jednocześnie. A także, by zrobili to WSZYSCY, nawet ci, którym się wydaje, że problem ich nie dotyczy. Zadziałało. Tylko dlaczego nie można było tak od razu?
Taka pamiątka z wakacji może zdarzyć się każdemu, to nie wstyd! Wstydem natomiast jest udawanie, że nic się nie dzieje i zamiatanie sprawy pod dywan.
Czytaj także: https://mamadu.pl/161653,owsica-w-przedszkolu-rodzice-nie-wiedza-co-robic-wiec-nie-robia-nic