W sieci nic nie ginie. Musisz mieć świadomość tego, że zdjęcie raz puszczone w eter na zawsze tam zostaje. Zdarzało mi się toczyć boje z dalszymi krewnymi, którzy publikowali w sieci zdjęcia moich dzieci w różnych okolicznościach. Dlaczego to robię? Z troski o nich, o ich godność i bezpieczeństwo.
Nasze dzieciństwo bez social mediów było znacznie spokojniejsze. Rodziców ograniczało 36 klatek na kliszy, a pokazać te zdjęcia można było tylko tym, którzy byli obok, bo odbitek do internetu nikt nie wrzucał. Dziś na Facebooku czy Instagramie ludzie nie mają oporów, pokazują wszystko, naprawdę wszystko.
Zanim zostaniesz creepy mummy i opublikujesz zdjęcie dziecka w sieci, zadaj sobie kilka pytań, które dadzą ci jasną odpowiedź, czy to nadaje się do oglądania przez wszystkich ludzi, czy jednak to zdjęcie powinno pozostać na zawsze w rodzinnym albumie, albo nigdy nie powstać.
Naprawdę ludzie to robią. Wrzucają zdjęcia dzieci w kąpieli w wannie. Widać na nich wszystko. Nieważne czy dziecko na zdjęciu ma rok czy 7 lat, nie wrzucaj jego gołych zdjęć do sieci. Już nawet sztuczna inteligencja Google ocenia, czy kadr, który wrzucasz do sieci, nie ma zbyt wiele golizny i ukrywa te zdjęcia przed użytkownikami poszukującymi grafiki.
Media społecznościowe za publikowanie takich treści mogą usunąć twoje konto. A ty zastanów się, czy naprawdę chcesz, żeby ktokolwiek oglądał twoje dziecko nago? Nigdy nie wiesz, gdzie trafi to zdjęcie, poza tym umówmy się, to jest zdecydowanie przekroczenie granic.
Zabawny maluszek umorusany w czekoladzie po sam czubek głowy. Albo taki, który zrobił wyjątkowo śmieszną minę, zasnął z nosem w talerzu... A teraz wyobraź sobie, że ktoś wrzuca twoje zdjęcie, jak zasnęłaś na kanapie z otwartymi ustami albo rozmazałaś efektownie makijaż, albo właśnie jesteś goła. Dobrze by ci z tym było? Cieszyłyby cię komentarze "hahaha"? No właśnie.
Zdjęcia opowiadają historię, czasem dodajemy do nich kilka słów od siebie. Czy ta historia, którą chcesz opowiedzieć, może w przyszłości być wstydliwa? Oczywiście, jak dziecko będzie dorosłe, może je to nawet rozbawi, ale wyobraź sobie, że rówieśnicy 10-latka odkrywają, że chodził w pieluszce i ze smoczkiem do 4. roku życia. Nie chcesz, żeby twoje dziecko musiało przez to przechodzić.
Kilka lat temu znajoma, która prowadzi dość popularne konto w mediach społecznościowych, pokazała zdjęcia dzieci i swoje nad morzem, dokładnie napisała, na jak długo wyjechała, że martwi się o kwiatki, bo dom został bez opieki. Wcześniej publikowała dużo zdjęć z wnętrz, ale i bryły budynku z widocznym adresem.
Po powrocie okazało się, że ktoś "posprzątał" szopę z narzędziami męża. A że miał takie hobby, że po pracy robił ciekawe rzeczy z drewna, sprzętu było całkiem sporo. Dobrze, że włamywacze nie weszli do domu. Ale wyobraź sobie, że ktoś zupełnie obcy wie o tobie absolutnie wszystko, może włamać się do twojego domu, bo zna adres i wie, że cię nie ma.
Zna rozkład zajęć twoich dzieci i wie, z których wracają same... Uważaj, jak dużo puszczasz do sieci. Naprawdę warto postawić pewne granice.
Wrzucając zdjęcia intymnych momentów z życia swojej rodziny do sieci, dajesz ludziom przyzwolenie na ocenianie, komentowanie. A to nie zawsze jest przyjemne. Ludzie są różni, dla niektórych sensem życia jest krytykowanie wszystkiego, co widzą. Po co ci to? Chcesz, żeby kiedyś twoje dziecko przeczytało, że ktoś napisał o nim, że jest szkaradne, bo miał taką fantazję?
Zdjęcia do sieci starannie selekcjonuj, upewnij się, że masz prywatne konto, nie przyjmuj zaproszeń do znajomych od ludzi, których nie znasz, nie lubisz, nie ufasz im. To, że chodziłaś z kimś do szkoły, nie obliguje cię do bycia z nim połączoną w mediach społecznościowych. Publikuj tylko to, co spełnia standardy społeczności, a przede wszystkim nie naraża twojego dziecka na skrępowanie, wyśmiewanie i upokorzenie.