Po wizycie w galerii wiem, że dzieci potrafią wyrażać swoje zdanie. Tylko dlaczego w taki sposób?!
List do redakcji
30 czerwca 2022, 12:38·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 30 czerwca 2022, 12:38
Współczesne rodzicielstwo stawia na dialog z dzieckiem zamiast wydawania poleceń, wyjaśnianie zamiast pouczania, możliwość wyrażania własnego zdania. Czy jednak nie poszliśmy o krok za daleko w tym, na co pozwalamy dzieciom? "W ostatnią sobotę byłam w galerii handlowej. Po niecałej godzinie miałam dość większości obecnych tam rodzin z dziećmi. Wychowujemy roszczeniowe pokolenie” – pisze w mailu do naszej redakcji Justyna.
Reklama.
Reklama.
Wychowujemy nasze dzieci na osoby pewne siebie, które potrafią mówić "nie" i wyrażać własne zdanie.
Czytelniczka pisze, że po ostatniej wizycie w galerii handlowej ma refleksję, że wychowujemy roszczeniowe pokolenie.
Uczmy dzieci szacunku do innych, w tym również grzeczności i życzliwości, wyrażanej naszym zachowaniem i słowami.
"Moje dziecko jest już dorosłe, ma 19 lat. Być może od czasu, gdy mój syn był mały, metody wychowawcze bardzo się zmieniły, nie wiem. Ale to, co miałam okazję ostatnio zaobserwować w centrum handlowym, przyprawiło mnie o ból głowy i refleksję, że wychowujemy dzieci, którym trudno będzie w życiu” – pisze Justyna.
Chcą za wszelką cenę postawić na swoim
Gdy w weekend wybrała się do centrum handlowego, spodziewała się, że będzie sporo rodzin z dziećmi. Niektórzy wpadli na zakupy, inni na obiad, a po nich na lody.
"Na początku moją uwagę przykuło to, że to nie rodzice przyszli z dziećmi do galerii, a na odwrót – dzieci z dorosłymi. To one dyktowały warunki, np. jedna dziewczynka zaparła się, że nie wejdzie do sklepu z mamą – objęła się ramionami i z nadąsaną miną powtarzała: 'nie' i 'nie'.
Inny chłopiec biegł przez całą alejkę galerii i piszczał wniebogłosy, jakby był na wielkim placu zabaw. Ale najgorzej było, gdy postanowiłam zjeść obiad na miejscu. Jeden chłopiec, może 5-letni stanowczym głosem oznajmił rodzicem 'że to jest ohydne, tego nie będzie jadł', a ok. 3-letnia dziewczynka wciąż krzyczała: 'Nie chcem, nie chcem'.
Miałam wrażenie, że te dzieci cały czas się sprzeciwiają dorosłym, wciąż mówią 'nie' lub za wszelką cenę chcą postawić na swoim. Jakby zdanie rodziców w ogóle się dla nich nie liczyło” – pisze Justyna.
Dziecko krzyczy na rodzica, ten nie reaguje
Przyznaje, że też wychowywała syna, by nie bał się mówić o swoich potrzebach i miał łatwość wypowiadania własnego zdania.
"Może z raz czy dwa razy zdarzyło mu się krzyczeć, że czegoś nie chce albo buńczucznym głosem powiedzieć, że mam mu coś kupić. Za każdym razem tłumaczyłam mu, że nie zwracamy się takim tonem do siebie, że może mi wytłumaczyć spokojnie, co mu chodzi, a nie podnosić głos.
Z tego, co zauważyłam, obecnych rodziców nie razi, że ich dzieci na nich krzyczą. 5-latek podnosi głos i czegoś żąda, a mama odpowiada mu łagodnie, nawet nie informując go, że takie zachowanie nie powinno mieć miejsca.
Czy nie wychowujemy w ten sposób pokolenia – ja chcę, mnie się należy? Te dzieci nawet może nie wiedzą, że postępują niewłaściwie, bo na ich krzyki, piski czy roszczeniowy ton głosu rodzice nawet nie zwracają uwagi” – pisze Justyna.
Czy popadamy w drugą skrajność?
Dodaje, że kiedyś dzieci wychowywało się surowiej i nie twierdzi, że to była słuszna metoda wychowawcza.
"Teraz jednak popadliśmy w drugą skrajność. Dzieciom pozwala się prawie na wszystko, bo przecież nie powinniśmy tłumić ich emocji, mają prawo do wyrażania siebie i tego, czego chcą. Ok, ale może uczmy je przy okazji szacunku do innych. Tego, że na rodziców nie powinno się krzyczeć, że żądanie dodatkowej gałki lodów czy zabawki to nie jest dobra metoda, by osiągnąć swój cel, że czasem trzeba zrobić to, o co prosi rodzin, np. wejść na chwilę z mamą do sklepu.
Współcześni rodzice są cierpliwi, wyrozumiali, przemawiają do dzieci spokojnym tonem i to jest wielki plus. Jednak powinni jeszcze reagować, gdy widzą, że ich dzieci stają się coraz bardziej rozpieszczone i roszczeniowe” – pisze Justyna.
Wielu ekspertów zauważa, że uczymy dzieci samodzielności, wiary w siebie, radzenia sobie z porażkami, a czasem zapominamy o szacunku. To nic innego jak troska o czyjeś dobro i uczucia oraz grzeczność wyrażona naszym zachowaniem i słowami.
Choć współcześnie dobre maniery i życzliwość są coraz mniej popularne, to warto wpajać je dzieciom od najmłodszych lat. Dziecko ma prawo rozłościć się, krzyknąć, powiedzieć jakieś niemiłe słowa, bo jeszcze nie panuje nad swoimi emocjami. Jednak naszym rodzicielskim obowiązkiem jest przypominanie o wzajemnym szacunku.