poród lotosowy
Zdaniem zwolenników taki poród jest spokojniejszy i pełniejszy. fot. unsplash

Na poród lotosowy decydują się najczęściej kobiety, które chcą rodzić zgodnie z naturą. Poród odbywa się zwykle w domowym zaciszu, a po przyjściu na świat dziecka nikt nie przecina pępowiny. Rodzice wolą, by ta się zasuszyła i naturalnie sama odpadła. Taki spokojny "rytuał przejścia" uważają za najlepszy start, jaki mogą zaoferować nowo narodzonemu dziecku. Ale czy to bezpieczna praktyka?

REKLAMA
  • Poród lotosowy polega na tym, że po przyjściu na świat dziecka nie odcina się pępowiny. Rodzice czekają, aż ta sama odpadnie.
  • Zwolennicy uważają, że to ważny element łagodnego porodu, a dzieci dzięki temu są później spokojniejsze.
  • Sceptycy, w tym często lekarze i położne, uważają, że może to być niezwykle niebezpieczna praktyka.
  • Co to jest poród lotosowy?

    Poród lotosowy przebiega tak samo, jak każdy inny poród. Tak naprawdę różnica wynika z tego co dzieje się już po przyjściu dziecka na świat. W przypadku porodu lotosowego nie odcina się pępowiny zaraz po porodzie. Specjalnie odsączone i zakonserwowane za pomocą soli łożysko jest połączone z dzieckiem do czasu, aż samo odpadnie. Zwykle trwa to od 3 dni do 10 dni.

    Określenie "poród lotosowy" pochodzi od kwiatu lotosu, który jest symbolem początku życia. Filozofia lotosu zakłada, że okres do momentu odpadnięcia pępowiny jest czasem przejścia dziecka z życia płodowego do życia w świecie zewnętrznym i jest swoistym świętem.

    Poród lotosowy: historia

    Zarówno nazwę jak i samą idę porodu lotosowego zapoczątkowała Clair Lotus Day, uznawana za jasnowidzkę. Gdy w 1974 roku na świat przyszedł jej syn Trimurti, ze szpitala zabrała maluszka razem z łożyskiem, nie odcinając pępowiny. Trimurti nazywany jest pierwszym lotosowym dzieckiem. Skąd ten pomysł? Kobieta zaobserwowała taki rodzaj porodu u zwierząt. Clair twierdziła również, że aura dziecka urodzonego lotosowo jest pełna i zdrowa dzięki nasyceniu siłą życiową łożyska. Zdaniem kobiety dzieci urodzone w ten sposób są także spokojniejsze.

    Zwolennicy metody twierdzą, że taki poród pozwala dziecku na delikatne i stopniowe oddzielanie się od matki. Traktują poród lotosowy jak rytuał, który jest zgodny z naturalnym porządkiem świata.

    Warto również zaznaczyć, że porody lotosowe są bardzo głęboko zakorzenione w tradycjach porodowych np. na Filipinach czy na Bali. Mamy te nie decydują się na odpępnianie swoich maluszków, a łożysko okładają ziołami i kwiatami. Gdy całkowicie obumrze, zakopują je w ziemi.

    Poród lotosowy: zagrożenia

    Stowarzyszenia ginekologów i położników ostrzegają przed takimi porodami z powodu ryzyka poważnych powikłań oraz braku korzyści z pozostawienia łożyska. To po odklejeniu się z dna macicy zaczyna obumierać, więc rozpoczyna się proces gnilny, dlatego zdaniem wielu lekarzy (przeciwników tej metody), nieodcięta pępowina stanowi tak naprawdę otwartą ranę. Praktyka ta może więc doprowadzić do infekcji, a nawet do sepsy u maluszka.

    Innym zagrożeniem jest duża ilość tromboplastyn w łożysku, są one odpowiedzialne za krzepnięcie krwi. Jeśli dostałby się do krwiobiegu noworodka, mógłby doprowadzić do zakrzepicy, a nawet śmierci dziecka.

    Przeciwnicy tłumaczą również że porodu takiego nie można definiować jako zgodnego z naturą czy powrotu do korzeni, gdyż wiele gatunków ssaków, od razu po porodzie przegryza pępowinę.

    Poród lotosowy w Polsce

    Pierwszy w Polsce poród lotosowy odbył się w Olsztynie w 2019 roku, co ciekawe - w szpitalu. Rodzice musieli jednak podpisać oświadczenie, w którym szpital zrzeka się odpowiedzialności za konsekwencje porodu lotosowego. Nieodcięta pępowina odpadła po trzech dniach.

    Porody lotosowe w Polsce nie są popularne, gdyż lekarze zwykle nie podejmują się odbierania tego typu porodów. Kobiety, które chcą rodzić w ten sposób muszą znaleźć położną lub doulę, która odbierze taki poród w domu. Porody losowe są bardzo popularne w Nowej Zelandii, Australii oraz w Stanach Zjednoczonych.

    Warto zaznaczyć, że zbyt szybkie odcięcie pępowiny również nie jest najlepszym pomysłem. Zgodnie z zaleceniami Światowej Organizacji Zdrowia optymalny czas na odcięcie pępowiny następuje wtedy, gdy krążenie w przewodzie ustaje. Ustanie tętnienia, często opiera się na subiektywnych odczuciach i ciężko wskazać czas, jednak mówi się o minimum 2 minutach. Dlaczego to takie ważne? Dopóki pępowina pulsuje, dostarcza tlen i odżywia dziecko. W momencie porodu 20-60 proc. krążenia matczyno-płodowego odbywa się właśnie w łożysku. Zdaniem naukowców krew przepływająca przez pępowinę może zwiększyć całkowitą objętość krwi noworodka nawet o 30 proc., a także znaczny wzrost liczby erytrocytów.
    Czytaj także: