Poród lotosowy przebiega tak samo, jak każdy inny poród. Tak naprawdę różnica wynika z tego co dzieje się już po przyjściu dziecka na świat. W przypadku porodu lotosowego nie odcina się pępowiny zaraz po porodzie. Specjalnie odsączone i zakonserwowane za pomocą soli łożysko jest połączone z dzieckiem do czasu, aż samo odpadnie. Zwykle trwa to od 3 dni do 10 dni.
Określenie "poród lotosowy" pochodzi od kwiatu lotosu, który jest symbolem początku życia. Filozofia lotosu zakłada, że okres do momentu odpadnięcia pępowiny jest czasem przejścia dziecka z życia płodowego do życia w świecie zewnętrznym i jest swoistym świętem.
Zarówno nazwę jak i samą idę porodu lotosowego zapoczątkowała Clair Lotus Day, uznawana za jasnowidzkę. Gdy w 1974 roku na świat przyszedł jej syn Trimurti, ze szpitala zabrała maluszka razem z łożyskiem, nie odcinając pępowiny. Trimurti nazywany jest pierwszym lotosowym dzieckiem. Skąd ten pomysł? Kobieta zaobserwowała taki rodzaj porodu u zwierząt. Clair twierdziła również, że aura dziecka urodzonego lotosowo jest pełna i zdrowa dzięki nasyceniu siłą życiową łożyska. Zdaniem kobiety dzieci urodzone w ten sposób są także spokojniejsze.
Zwolennicy metody twierdzą, że taki poród pozwala dziecku na delikatne i stopniowe oddzielanie się od matki. Traktują poród lotosowy jak rytuał, który jest zgodny z naturalnym porządkiem świata.
Warto również zaznaczyć, że porody lotosowe są bardzo głęboko zakorzenione w tradycjach porodowych np. na Filipinach czy na Bali. Mamy te nie decydują się na odpępnianie swoich maluszków, a łożysko okładają ziołami i kwiatami. Gdy całkowicie obumrze, zakopują je w ziemi.
Stowarzyszenia ginekologów i położników ostrzegają przed takimi porodami z powodu ryzyka poważnych powikłań oraz braku korzyści z pozostawienia łożyska. To po odklejeniu się z dna macicy zaczyna obumierać, więc rozpoczyna się proces gnilny, dlatego zdaniem wielu lekarzy (przeciwników tej metody), nieodcięta pępowina stanowi tak naprawdę otwartą ranę. Praktyka ta może więc doprowadzić do infekcji, a nawet do sepsy u maluszka.
Innym zagrożeniem jest duża ilość tromboplastyn w łożysku, są one odpowiedzialne za krzepnięcie krwi. Jeśli dostałby się do krwiobiegu noworodka, mógłby doprowadzić do zakrzepicy, a nawet śmierci dziecka.
Przeciwnicy tłumaczą również że porodu takiego nie można definiować jako zgodnego z naturą czy powrotu do korzeni, gdyż wiele gatunków ssaków, od razu po porodzie przegryza pępowinę.
Pierwszy w Polsce poród lotosowy odbył się w Olsztynie w 2019 roku, co ciekawe - w szpitalu. Rodzice musieli jednak podpisać oświadczenie, w którym szpital zrzeka się odpowiedzialności za konsekwencje porodu lotosowego. Nieodcięta pępowina odpadła po trzech dniach.
Porody lotosowe w Polsce nie są popularne, gdyż lekarze zwykle nie podejmują się odbierania tego typu porodów. Kobiety, które chcą rodzić w ten sposób muszą znaleźć położną lub doulę, która odbierze taki poród w domu. Porody losowe są bardzo popularne w Nowej Zelandii, Australii oraz w Stanach Zjednoczonych.