Napisała do nas Agnieszka, która już w lipcu wybiera się na wesele do swojego kuzyna. Poczyniła już wszystkie przygotowania, łącznie z zakupieniem małego garnituru dla swojego 2-letniego synka. Wizję rodzinnego wesela zepsuli jej sami narzeczeni, którzy w rozmowie telefonicznej potwierdzającej obecność Agi i jej rodziny, powiedzieli, że zaproszenie nie obejmuje dzieci.
- Byłam zaskoczona - relacjonuje kobieta. - Nawet do głowy mi nie przyszło, że można organizować wesele bez dzieci. Tym bardziej że maluchów jest w naszej rodzinie bardzo dużo i chętnie spotykamy się na rodzinnych imprezach.
Jednak tym, co najbardziej zszokowało Agnieszkę, była uwaga rzucona na koniec rozmowy przez jej kuzyna: "Jak chcesz zabrać dzieci, to zapłać za talerzyki dla nich i nocleg, bo my zamknęliśmy już budżet".
- Nie mogłam w to uwierzyć. Wysłali mi nawet cennik mailem i napisali, że nie organizują oddzielnego stołu dla dzieci, bo ich tam po prostu nie będzie, więc dzieci będą siedziały koło mnie - pisze wzburzona Agnieszka.
Tłumaczy, że zdenerwował ją ton wiadomości oraz sama rozmowa z narzeczonymi. Zadzwoniła do swojej siostry, która również wybiera się na wesele do kuzyna i zapytała, co o tym myśleć, ta bez oporów przyznała, że nie może doczekać się imprezy bez dzieci.
Agnieszka jednak nie wyobraża sobie, że zostawia maluchy na cały weekend, bo przecież trzeba jechać na ślub, wesele i poprawiny. Byłaby w domu dopiero w niedzielę wieczorem. W dodatku nie ma jak zorganizować opieki dla dzieci, bo jej mama, która zwykle ratowała ją w podobnych sytuacjach, też idzie na wesele.
- Co robić? - pyta Agnieszka. - Zapłacić za talerzyk i wziąć dzieci, by widzieć naburmuszone miny państwa młodych, czy zrezygnować w uczestnictwa w imprezie w ogóle? I tak, i tak czuję, że źle bym się bawiła.
W naszym kraju mówi się, że ślub jest dla narzeczonych, a wesele dla rodziny. Na szczęście powoli odchodzi się od tego myślenia, a młodzi coraz częściej decydują o tym, w jakim towarzystwie i jak chcą się bawić w jednym z najważniejszych dni swojego życia.
W przypadku Agnieszki zabrakło odpowiedniej rozmowy, w której kuzyn uprzedziłby kobietę to tym, że wesele odbędzie się bez dzieci. Zbyt późny termin uniemożliwia i jemu, i jej zorganizowanie odpowiedniej przestrzeni dla maluchów.
Zwykle na miesiąc przed weselem sale wymagają już potwierdzenia końcowej liczby gości. W ostatnich dniach słyszy się o tym, że nawet na chwilę przed uroczystością lokale usługowe potrafią podnieść cenę za talerzyk. Zrozumiałe jest więc przeniesienie kosztów dodatkowych na Agnieszkę.
Z drugiej strony widzimy, że sprawia tym przykrość swojej kuzynce. Agnieszka powinna podjąć decyzję na podstawie tego, czy chce świętować ślub kuzyna na jego zasadach, czy zapłacić za pobyt dzieci na weselu, na którym prawdopodobnie jako jedyne maluchy nie będą czuły się zbyt dobrze. Wybór należy do niej.
Jednak przeczucie, że w żadnych okolicznościach nie będzie czuła się swobodnie, jest wyrazem tego, że dom będzie w ten wieczór dla niej najbardziej komfortową przestrzenią.