"Biednemu, to zawsze wiatr w oczy wieje" a "bogatemu to i byk się ocieli" - znacie te powiedzenia? Coś w nich jest, ale nie dlatego, że ktoś urodził się pod szczęśliwą gwiazdą, a ktoś inny nie, tylko dlatego, że człowiek z natury radosny i cieszący się z drobiazgów, ściąga na siebie szczęście, co maruderom się nie udaje.
Reklama.
Reklama.
Optymistom zdarza się więcej miłych doświadczeń, bo więcej dobra dostrzegają wokół. A pozytywne emocje przyciągają szczęście.
Kiedy dziecko nauczy się wyciągać wnioski z porażek i znajdować dobre strony w każdej sytuacji - będzie mu łatwiej sięgać gwiazd.
Krok po kroku przeprowadź dziecko przez tę cenną lekcję i pokaż, jak uwolnić się od ciemności i znaleźć światło. W każdej sytuacji.
Jaka jest twoja szklanka?
Mówi się, że czyjaś szklanka jest zawsze do połowy pełna, optymista zawsze widzi plusy, bo docenia małe rzeczy. Bo to właśnie o te małe rzeczy w życiu chodzi, jeśli jesteśmy w stanie cieszyć się z nich, łatwiej nam znieść smutki i niepowodzenia. Ta radość z codzienności pcha nas do przodu, bo doceniamy nawet malutkie sukcesy w drodze do celu, a to bardzo motywuje.
Ktoś, kto nie umie cieszyć się z drobiazgów, nie zauważy nawet wielkiego szczęścia, dlatego warto od najmłodszych lat zaszczepić w dziecku wdzięczność. Mój czteroletni syn, kiedy się przewróci i zetrze kolano, potrafi wstać z okrzykiem radości, że drugie jest całe.
Bo zawsze staramy się szukać plusów i dzieciom to się udziela. Poza tym często przechodzi obok nas niezauważone szczęście, a zauważamy je, dopiero kiedy coś stracimy.
Dziecku warto pokazywać ile dobra i miłości kumuluje się wokół niego. Nauczyć wyciągać wnioski z porażek i doceniać to, co spotyka je pozytywnego. Zwyczajnie z uśmiechem łatwiej iść przez świat, a do optymistów i los się chętniej uśmiecha. Tylko czy tego można się nauczyć?
Pewnie, a najlepiej zacząć wtedy, gdy dziecko widzi wszystko w czarnych kolorach, jest smutne, zranione, zawiedzione. Jeśli w takich momentach będzie umiało uczepić się jasnej strony, to możecie być pewni, że będzie mu w życiu po prostu łatwiej.
1. Nazwij to co czuje
Kiedy dzieckiem targają trudne emocje, ciężko jest mu dostrzec dobre strony, a nawet wysłuchać argumentów rodziców. A to dlatego, że zarządzanie przejęło ciało migdałowate - najbardziej emocjonalna część mózgu, ta odpowiedzialna za pierwotne instynkty obronne.
Pozwól dziecku poczuć, że je widzisz i słyszysz. Usiądź blisko niego, zauważ, że jest smutne, złe, że czuje się oszukane, bo coś poszło nie po jego myśli. Bądź spokojnym głosem, który nazwie jego emocje. Wypowiedziane na głos stają się mniej straszne, łatwiej nad nimi zapanować.
2. Poczekaj na reakcję
Dziecko wcale nie musi aż tak szybko ochłonąć. To może potrwać nawet kilka godzin, a po silnym przeżyciu dni. Zanim bardziej logiczna część mózgu dojdzie do głosu, dziecko może wracać do tych trudnych emocji. Szczególnie w przypadku, kiedy doświadczyło czegoś trwałego lub bardzo trudnego. Starło kolana, zgubiło ulubioną zabawkę, jego przyjaciel się wyprowadził.
Czas jest waszym sprzymierzeńcem, szanujcie go i dajcie dziecku przeżyć całą gamę emocji. Pełnijcie przy ty rolę tłumacza i narratora. Wyjaśniajcie, co czuje, zapewniajcie, że to normalne, że każdy ma takie uczucia, że każdy coś stracił. Nie umniejszacie temu, co dziecko czuje. Nie ma tu miejsca na "nic się nie stało", "wcale tak bardzo nie boli", ani "przesadzasz".
3. Poprowadź dziecko ku wdzięczności
Dopiero kiedy dziecko przejdzie do etapu logicznego myślenia, możesz pokazać mu, że każdy kij ma dwa końce i warto szukać pozytywów, nawet w tych trudnych doświadczeniach. To, jak łatwo możemy sterować naszymi uczuciami, zmieniając tylko sposób myślenia o doświadczeniach, jest jak supermoc, którą może posiąść każdy.
Opowiedz dziecku o jakimś swoim trudnym doświadczeniu i wyjaśnij, czego cię nauczyło. To może być cokolwiek, np. spiesząc się, zarysowałaś samochód na parkingu, musiałaś poczekać na właściciela i spóźniłaś się przez to na spotkanie. Doświadczenie nauczyło cię, że pośpiech się nie opłaca. Na pewno szybko znajdziesz podobną opowieść w swojej historii.
Zwróć uwagę dziecka na to, że nawet takie przykre wydarzenie daje mnóstwo okazji do wdzięczności. Tobie nic się nie stało - możesz być za to wdzięczna. Żaden z samochodów nie ucierpiał na tyle, aby nie był zdolny do jazdy, więc koszta są niewielkie, a trudności wynikające z jego dłuższej wizyty u mechanika was nie dotyczą, bo to tylko zadrapanie. Zawsze można znaleźć plusy.
Zachęć dziecko, aby poszukało własnych w twojej, ale i swojej historii. Może właśnie nauczyło się, że nie można hamować przy dużej prędkości jedynie przednim hamulcem. A i cieszyć się jest z czego bo lepiej mieć starte kolana, niż wybite zęby. Dziecko lekko naprowadzone samo znajdzie na pewno mnóstwo powodów do wdzięczności, czasem trzeba je tylko lekko pchnąć.
4. Wyzwania są ważne
Łatwo być wdzięcznym, kiedy wszystko idzie dobrze, ale też łatwo o tej wdzięczności zapomnieć. Każdego dnia, staraj się na różnych etapach zauważać z dzieckiem, dobrą energię i drobnostki, które są wokół niego. Pyszny obiad, przypadkowe spotkanie z kolegą na placu zabaw, ciepłe łóżko, kochającą rodzinę i naleśniki, które zjadło w przedszkolu.
Kiedy pada deszcz, cieszcie się, że ciepły, zamiast marudzić, ze nie macie parasola. Nie ma ukochanych lodów karmelowych? To świetna okazja, żeby odkryć nowe smaki. Zawsze da się znaleźć dobre strony. My jako rodzice mamy za zadanie pokazać to dzieciom.
Jeśli nie powiedzie mu się na konkursie recytatorskim - to nic miało okazję sprawdzić się przed publicznością, usłyszeć, jak recytuje ktoś, kogo doceniono, może do kolejnego przygotować się lepiej.
Prowadząc dziecko przez ogród jego trudnych emocji, uczysz je, jak się z nimi uporać, pokazujesz mu ścieżkę, która prowadzi do wyjścia z tej ciemnej części, na brzeg polany, gdzie rosną najpiękniejsze kwiaty. Dziecko staje się bardziej odporne psychicznie i zdeterminowane.
Łatwiej mu ujrzeć słońce między chmurami i sięgać gwiazd. Bo one nie zawsze są na wyciągnięcie ręki, ale każdy krok nas do nich przybliża. Wystarczy zrobić ten pierwszy i cieszyć się, że jest coraz bliżej.