Obiecują, że będą pomagać, a nikt palcem nie kiwnie! Tak ma wyglądać majówka z rodziną?
List czytelniczki
02 maja 2022, 11:29·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 02 maja 2022, 11:29
Opieka nad dziećmi to obowiązek rodziców, jednak jeśli dziadkowie się deklarują pomóc, fajnie, gdyby słowa dotrzymali. Niestety ogólne ustalenia czasem to za mało. Z niektórymi warto być bardzo precyzyjnym. Boleśnie przekonała się o tym nasza czytelniczka, która w połowie majówki ma już serdecznie dość i żałuje urlopu.
Reklama.
Reklama.
Już mam serdecznie dość
"Mówili: fajnie będzie, odpoczniesz, wyśpisz się, dawno nigdzie nie byliśmy... Jest dopiero połowa majówki, a ja mam już serdecznie dość. Dałam się namówić na rodzinny wyjazd z teściami, a jestem umęczona, bardziej niż w tygodniu pracy, gdy urzęduje we własnym domu. Trzeba było mi zostać. Na własnym balkonie bardziej bym się zrelaksowała.
Przez pandemię faktycznie się nigdzie nie ruszaliśmy. W tym roku teściowie rzucili hasło 'domek letniskowy' i mój mąż się zachwycił, kupił pomysł od razu. Ja byłam sceptycznie nastawiona, bo dzieci się jednak jeszcze małe. Jakoś wizja 2- i 4-laka wyklucza mi się z pojęciem urlopu wypoczynkowego. Choć potrafię z nimi odpoczywać, ale na moich zasadach. Mają swoje pokoje z zabawkami, mamy balkon, i pobliski plac zabaw. Można wybrać się do lasu, na basen, na spacer. Ewentualnie dostosowana kwatera, hotel.
Zmiana klimatu jest fajna, ale jednak wymaga od rodzica większej czynności i uważności. Tak, małe dzieci mają dużo pomysłów, a jadąc w nowe miejsce, nie mam pewności, czy wszytko jest odpowiednio zabezpieczone. Gdzie mogą się wdrapać, co ściągnąć na głowę. Ale zostałam zasypana argumentami, że przecież będzie tylu dorosłych, to odpocznę...
Urlop matce się nie należy?
No i na zapewnieniach się skończyło... bo okazało się, że każdy chce odpocząć, każdy ma czas poleżeć, lub ma jakieś superważne zajęcie, którym z pewnością nie jest zajmowanie się dziećmi. Każdy poza mną... Choć i tak świetnie się bawią, latając za piłką, to nie ma atrakcji dla dzieci. Teren jest olbrzymi, więc maluchy w każdej chwili mogą pójść w dowolną stronę, włącznie z pomostem nad jeziorem. Teść wybrał miejsce, z myślą o wnukach... szkoda, że nie z myślą o mnie.
Z obietnic patrzenia na dzieci wiele nie zostało. Mogą popatrzeć... o ile śpi w wózku. Teściowie mają czas na piwko, leżaczek, spacer i relaks. Muszą odpocząć, bo się zmęczyli, rok siedząc w domu na emeryturze. Jakby tego było mało ciągle, gdzieś wyciągają mojego męża. A to podjechać do sklepu, a to zerknąć na łódki, a to pójść na ryby... świetnie, tylko dlaczego ja sama z dziećmi zostaję? Zamiast krążyć po 60 metrach mieszkania i pójść na okazjonalny spacerek, jestem na nogach od bladego świtu do późnego wieczoru. A potem jeszcze słyszę, że jakaś bez humoru i nie chce mi się z nimi wieczorem posiedzieć, a tak rzadko mamy okazję.
Myślałam, że choć gotowanie będę miała z głowy. We wszystkim pomóż, ogarnij, ugotuj, no przecież to taki urlop, ze trzeba 'coś robić'. A jak słyszę kolejny raz: 'chcesz jabłuszko, mamusia ci odbierze', 'Aniu, jego trzeba przewinąć', 'Aniu, on wygląda, jakby chciał pić, dawno nic nie pił', 'Aniu, chyba pora na podwieczorek' mam ochotę odstrzelić teściową. Absolutnie w niczym mi nie pomagają. Prawie przywykłam, że z tą pomocą u nich różnie, ale czemu dodają mi roboty?
Dużo bardziej wypoczęłabym w domu, bez pracy, z mężem na wolnym, z którym cały dzień sobie jesteśmy w stanie zaplanować i podzielić się obowiązkami. Nie wiem, jak przeżyję kolejne dwa dni. Bolą mnie plecy. Przysypiam, jak tylko mogę usiąść na moment. Nie mam absolutnie przyjemności z tego wyjazdu. Najchętniej wpakowałabym się w samochód i wróciła już do Warszawy".
Rozmowa to podstawa
Relacje teściami i rodzicami bywają niełatwe. Dzieje się tak, szczególnie wtedy, gdy każda ze stron ma odmienne podejście do danego tematu. Jeśli w jakimś obszarze zdarzają się częste nieporozumienia, warto usiąść i szczerze porozmawiać, o tym, czego dokładnie się oczekuje. Nie można zakładać, że jest to oczywiste i jasne. Nasi rodzice są na absolutnie innym etapie życia niż my i swoją młodość przeżywali także inaczej, mamy także różne charaktery, z tego rodzi się wiele nieporozumień. Wiele kiepskich sytuacji wynika nie ze złośliwości, a niezrozumienia potrzeb i oczekiwań drugiej strony.