Komenda udostępniła nagranie z pijaną 12-latką na placu zabaw. Zaskakujący finał akcji
Na jednym z placów zabaw w Elblągu doszło do niecodziennej sytuacji, w której musiała interweniować Straż Miejska. Poszło o... pijane dziecko.
Reklama.
Na jednym z placów zabaw w Elblągu doszło do niecodziennej sytuacji, w której musiała interweniować Straż Miejska. Poszło o... pijane dziecko.
Elbląska Straż Miejska na swoim profilu na Facebooku poinformowała dopiero wczoraj o przykrym zdarzeniu, do którego doszło 15 kwietnia na jednym z miejskich placów zabaw. Funkcjonariusze wpis rozpoczęli od retorycznego pytania, czy dzieci mogą zachować się odpowiedzialniej od dorosłych. Odpowiedź jest jedna – mogą.
Na placu zabaw Dolinka w Elblągu znajdowało się sporo dzieci – niektóre pod opieką dorosłych, inne bawiące się samodzielnie, a także grupka nastolatków, która "zabijała czas". Dwoje dzieci w wieku 11 i 13 lat, kuzynostwo (jak wskazuje Straż Miejska), które bawiło się już bez opieki dorosłych, zauważyło, że w grupie nastolatków jest dziewczynka, której zachowanie było podejrzane i budziło niepokój.
Dzieci przyznały, że jej towarzysze naśmiewali się z niej i próbowali na niej wymusić niebezpieczne zachowania na sprzętach znajdujących się na placu zabaw. Strażnicy miejscy na stronie internetowej tak opisali ten widok:
"Dziewczynka nie była w stanie utrzymać równowagi, a towarzyszące jej osoby (dzieci) naśmiewały się z niej i próbowały wymusić pewne niebezpieczne zachowania, np. próbowały dziewczynkę spuścić ze ślizgawki głową skierowaną do dołu".
Dziewczynka została przez strażników miejskich zabrana z placu zabaw i odwieziona do domu do rodziców:
"Nastolatka, jak się okazało 12-latka, była w stanie upojenia alkoholowego, została przekazana rodzicom. Dzięki czujnej reakcji kuzynostwa na szczęście tym razem nie doszło do tragedii".
Kuzynostwo (chłopiec 11 lat i dziewczynka 13 lat), które zaniepokoił ten widok, zadzwoniło do mamy jednego z nich, a ta zaalarmowała Straż Miejską. Dzieci później przyznały, że bały się, że jeśliby same powiadomiły odpowiednie służby, nikt by nie wziął ich na poważnie.
Pytanie brzmi, dlaczego na sytuację nie zareagował żaden dorosły, który przebywał na palcu zabaw i miał pod opieką swoje dzieci. Straż Miejska z Elbląga zaznacza, że nikt z dorosłych nie zgłosił im tej sytuacji i służby nie wiedzą, czym była podyktowana taka reakcja. Taki stan rzeczy nie tylko dziwi, ale także niepokoi.