"Załóż jej kapciuszki, bo się przeziębi". Sprawdzamy, czy babcia ma rację
List do redakcji
22 marca 2022, 15:29·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 22 marca 2022, 15:29
Babcie i ciocie usilnie wciskają maluchom kapcie: bo się zaziębią, bo się poślizgną, bo będą miały krzywe nóżki... i choć mają dobre chęci i dokładnie tak nas wychowywały to zdecydowanie nie mają racji! Przeczytajcie list czytelniczki, która walczy z kapciuszkowym mitem.
Reklama.
Reklama.
Starsze pokolenie uważa, że chodzenie bez kapci powoduje choroby i krzywe nogi u dzieci.
Fizjoterapeuci, ortopedzi i pediatrzy nie potwierdzają tych zabobonów.
Są bardzo mocne argumenty za tym, by dzieciom pozwolić chodzić jak najczęściej bez butów.
"Jestem mamą dwójki dzieci, starsze ma już 6 lat, młodsze dopiero niedawno zaczęło chodzić. Gdy już myślałam, że mamy temat 'załóż kapciuszki' z głowy, to okazuje się, że stara śpiewka zaczyna się od nowa. Rady babć i cioć dosłownie doprowadzają mnie do szału, mam wrażenie, że żadne tłumaczenie nie pomaga.
Starsza córka, była absolutnie niereformowalna w temacie kapci. Nie chciała ich nosić, uwielbia czuć różne faktury i to było widać. Gdy tylko robiło się cieplej, nawet na placu zabaw buty lądowały pod ławką. Walczyłam z tym tylko na tyle, by była bezpieczna i się nie skaleczyła. Uznałam, że nie choruje i sprawia jej to dużo frajdy, więc czemu miałaby nie chodzić boso. Trochę przedszkole nauczyło ją noszenia kapci, ale panie też nie były jakoś bardzo restrykcyjne w tym temacie.
One lubią chłód
Ja wręcz przeciwnie, nawet do wody bym w butach wchodziła, ale rozumiem, to, że jej organizm może potrzebuje takich doznań. Jak córka była maleńka, nie tylko kapcie nie trzymały się stópek. Ściąganie skarpet to była pierwsza perfekcyjnie opanowana umiejętność. Rajstopy natomiast były największym możliwym wymiarem kary.
Ja jestem osobą, która uwielbia być ubrana po zęby. Tymczasem moje dzieci to reprezentanci zimnego chowu. I nie chodzi o moje wymysły, ale od początku nie lubiły być ubierane grubo, ściągały i szarpały ubrania. Pozwoliłam im na pewną swobodę i samodzielne regulowanie temperatury, która jest dla nich najprzyjemniejsza.
Młodsza córka, czy to idąc za przykładem starszej, czy też ma podobne preferencje, także gardzi skarpetkami. Kapci nawet nie probowałam kupować. Po co ? Nosić nie będzie, a zaraz wyrośnie. W domu gania beztrosko z gołymi stópkami i gdy czasem po kąpieli założę skarpetki to widzę, że porusza się niepewnie.
W każdym razie starsza córka przenigdy nie była chora z powodu "ganiania boso" czy "na golasa", jak to uważają obydwie babcie. Wiem, kiedy przyniosła katar z przedszkola i kiedy faktycznie mogło ją przewiać. Natomiast przez tyle lat, ile żyje, chodzi boso po mieszkaniu i nic jej nie jest. Bo jakby to miało znaczenie, to przecież byłaby nieustanie chora.
Bo jej zimno
Jakiś czas temu babcie machnęły ręką na starszaka i gdy myślałam, że już młodszej darują, śpiewka zaczyna się od nowa. "Bo ona ma takie zimne nóżki," "zaraz chora będzie," "gdzie masz kapciuszki," "zimno jej," "kupiłam ci skarpetki, bo nie masz," "jaki ma rozmiar, bo widziałam fajne kapciuszki"... Irytującymi tekstami zarówno jednej, jak i drugiej babci można już wypełnić cały notatnik. Udaję, że nie słyszę, bo argument, że starsza nigdy nie chorowała, to i młodsza raczej nie będzie, absolutnie nie działa... Już sama nie wiem, jak sprawić, by dały spokój mi i moim dzieciom..."
Dlaczego dzieci powinny chodzić boso?
Są takie "dobre" rady, na które nie mamy ochoty. Często wynikają one z troski, jednak gdy przekonujemy się, że to jakieś zabobony, to robi się jeszcze trudniej. Ciężko dyskutować z "prawdami," które uznają nasi rodzice. Tak ich wychowano i tak oni wychowywali nas. Dla wielu z nich przyznanie nam racji znaczyłoby, że robili coś źle. Warto przekonać starsze pokolenie, że z biegiem lat eksperci odkryli wiele nowych i istotnych faktów, ale nie oznacza, to, że ktoś coś robił źle. Taka była ówczesna wiedza, a aktualna jest po prostu inna. Zamiast prowadzić jałową dyskusję, warto wesprzeć się bardzo konkretnymi argumentami. A argumentów, za chodzeniem boso jest naprawdę sporo:
Zachorowania powodują wirusy i bakterie, które muszą się dostać do organizmu przez górne drogi oddechowe (a nie przez gołe stopy). Choć faktycznie wychłodzenie organizmu może mieć wpływ na odporność dziecka.
Jeśli dziecko od początku ma przegrzewane stopy, chodzenie boso może zaburzyć termoregulację i faktycznie osłabić odporność. Jednak jeśli dziecko przyzwyczai się do chodzenia boso nawet po chłodnej terakocie, nie będzie to miało znaczenia dla termoregulacji organizmu. Oznacza to, że organizm się zahartuje i będzie bardziej odporny na wychłodzenie.
Stopy dziecka to swoisty termostat. Gorące stopy świadczą o tym, że dziecku jest za ciepło. Dziecko, kiedy już jest do tego zdolne, bardzo często ściąga skarpetki właśnie dlatego, że jest mu za ciepło i chce się schłodzić.
Stopa małego dziecka dopiero się kształtuje i powinna jak najwięcej pracować. Fizjoterapeuci i ortopedzi przestrzegają przed usilnym wkładaniem dzieciom butów. Dzięki chodzeniu po różnych powierzchniach mięśnie stopy lepiej pracują.
Wpływa to korzystnie także na więzadła oraz stawy skokowe, kolanowe i biodrowe.
Chodzenie boso wpływa korzystnie na równowagę oraz koordynację.
Bose stopy mają lepszą przyczepność, a więc tak jest bezpieczniej.
Chodzenie boso po różnych powierzchniach to znakomita stymulacja zmysłów dziecka. Dotyk jest niezwykle ważny i to nie tylko ten odczuwany dłońmi. W podeszwach stóp znajduje się mnóstwo receptorów dotykowych, które są tłumione przez buty i skarpetki. Tymczasem odbieranie bodźców także przez stopy wspomaga rozwój mózgu.