Nie musicie mówić rodzicom
- W grudniu w szkole podstawowej moja córka miała warsztaty, jak powinna się malować - mówiła blogerka i prezenterka na nagraniu. - 13-letnie dziecko zostało pokierowane przez pracownika marki kosmetycznej, jakie kosmetyki ma kupić, gdzie się je kupuje, i że nie trzeba mówić rodzicom, bo są tanie i można je kupić z kieszonkowego.
- Dodatkowo pani w szkole namawiała nieletnie dzieci do pracy jako ambasadorki. Rozdała gifty, czyli kosmetyki za darmo, i zrobiła sobie post na stories ze szkoły. Moja córka wróciła do domu smutna, powiedziała, że nie chce się malować - wspomina Ładocha.
Kobieta słusznie zastanawia się, dlaczego w momencie, kiedy rodzice nie mogli wejść do szkoły, wszystkie uczennice z klas VII i VIII zostały zgromadzone w jednej klasie. W tym czasie ich koledzy mieli lekcje WF-u, w których dziewczynki zwolniono bez wiedzy i zgody rodziców.
Daria Ładocha skontaktowała się ze szkołą i wyraziła swoje oburzenie, że ani nie czas na takie warsztaty, ani 13-letnim dziewczynkom nie są one do niczego potrzebne. Dyrekcja miała obiecać warsztaty z samoakceptacji dla tej grupy. Jednak do dnia dzisiejszego te się nie odbyły.
"Specjalny event" dla 8-latków
Niedawno natomiast młodsza z córek kobiety wróciła ze szkoły z informacją, że nazajutrz o 17.00 ma pojawić się tam na "specjalnym evencie". - W czasie lekcji przyszedł pan, nagle wtargnął do klasy, przypominam, że rodzice nie mogą wchodzić do szkoły, rozdał dzieciom ulotki, pani nie wiedziała, kto to jest i wyszedł - słyszymy na nagraniu.
- Moje dziecko przychodzi ze szkoły i pokazuje mi, że ona jutro o 17.00 musi iść na taki specjalny event, który będzie trwał do 19.00, pokazuje mi tę ulotkę i tam jest napisane, że koszt eventu 120 zł. Myślała, że to obowiązkowe - podsumowuje Daria.