Zdecydowałam się na wczesne macierzyństwo, teraz żałuję. W życiu na wszystko jest odpowiedni czas
List do redakcji
22 lutego 2022, 15:00·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 22 lutego 2022, 15:00
Gdy miałam naście lat, wiedziałam, że chcę jak najszybciej założyć rodzinę. Chciałam mieć dzieci, dom, męża, bo na co tu czekać? Latami byłam szczęśliwa i nie czułam, że cokolwiek tracę. Dopiero teraz zrozumiałam, że to był olbrzymi błąd.
Reklama.
Moja świadoma decyzja
Gdy mówiłam jako 17-latka, że nie zamierzam dłużej zwlekać z zakładaniem rodziny, wszyscy pukali się w głowy. Koleżanki, bo przecież to najlepszy czas na imprezy, a nie na brudne pieluchy. Rodzina stwierdziła, że oszalałam i nie wiem, o czym mówię. Ja czułam się nad wyraz dojrzała i gotowa. Wiedziałam, czego chcę. Miałam fajnego faceta, z którym chciałam założyć rodzinę, on tego też chciał. Nic innego się nie liczyło. Przecież nie chodziło o wpadkę, a o świadomą i dojrzałą decyzję. Co mogłoby pójść nie tak?
Rodzice nie zgodzili się na wcześniejszy ślub, więc czekaliśmy, ale pod ołtarzem byłam już w ciąży. Bardzo się cieszyłam, że w końcu będę miała swoją wymarzoną rodzinę, choć wszyscy nadal kręcili nosem. Uważali, że chcę się bawić w rodzinę, bo normalnej przecież nie stworzę. Nastoletnia para bez studiów, pracy i perspektyw.
Inni się bawili, ja bawiłam dzieci
Przez lata nie miałam poczucia, że coś tracę. Że przed nosem przeszły mi imprezy i pełen luz. Ja cały czas czułam, że mam więcej niż inni. Czułam się lepsza, bo już mam coś, co inni osiągną dopiero za wiele lat. Że oni się bawią, a ja mam prawdziwe życie. Prawdziwe problemy i wyzwania, którym daję radę.
Mnie udało się pogodzić opiekę nad dziećmi z zaocznymi studiami, mąż zrezygnował, utrzymywał nas, uznał, że nie jest to mu potrzebne, a może już nie miał sił... Ale byliśmy szczęśliwi, dzieci nigdy nas nie przytłaczały, umieliśmy czerpać radość z bycia rodzicami. Z czasem zaczęło się coś psuć między nami, on pierwszy zaczął odczuwać, że coś nam umknęło.
Gorsza koleżanka
Relacje ze znajomymi bardzo podupadły. Nikt nie chciał do nas wpadać "bo dzieci". Coraz trudniej było nam się zrozumieć. Bo o czym gadać, jeśli dziecko ząbkuje, a ty musisz zapłacić rachunki, gdy druga strona szykuje się do sesji, a ma mega kaca. Z czasem koleżankom znudziło się słuchanie o pieluchach i zaczęły się odsuwać, zajęte studiami, imprezami, facetami, a potem karierą. Ja miałam dla nich zbyt stabilne i nudne życie, podczas gdy one odkrywały, kim są, kim chcą być, jakie są ich możliwości i pragnienia.
Znajomości nie przetrwały, każdy poszedł swoją stronę. Nie szkodzi, każdy ma swoje życie, ale jednak trudno znaleźć mi kogoś, kto by był na podobnym etapie życia. Kto by mnie zrozumiał. Mamy kolegów moich dzieci są dużo starsze. Dziewczyny w moim wieku powoli dobiegają do 30-tki i jeszcze często nie myślą o rodzinie, mają jeszcze tyle rzeczy do zrobienia, zaplanowania, osiągnięcia.
Już nigdy...
Dopiero teraz zaczynam odczuwać, jak bardzo utknęłam. Nawet z odchowanymi dziećmi już nigdy nie spróbuję pewnych rzeczy, już nigdy nie będę miała tej odwagi i lekkości w podejmowaniu czasem szalonych, a czasem lekkomyślnych decyzji. Nigdy nie dowiem się, jak pewne rzeczy mogłyby smakować, tak jakbym to robiła w wieku lat 20. Mam prawie 30 lat fajną rodzinę, skończone studia, niezłą pracę, życie towarzyskie w gruzach i poczucie, że już zawsze będzie tak samo.
Dopiero teraz dostrzegam, że czas, gdy mogłam się wyszumieć, próbować, sprawdzać, testować siebie i moje życie minął bezpowrotnie. Nie chodzi o stracone imprezy i kaca, nieudane romanse czy straconą kasę. Nie brzmi to ani dobrze, ani ekscytująco. Ale dopiero teraz rozumem, że czas zabawy jest potrzebny, by poznać siebie, móc się zmieniać, uczyć się na błędach i przeżywanych doświadczeniach. Być w pełni szczęśliwym.
Przez to, że zostałam matką tak wcześnie, w pełni definiuje się przez macierzyństwo. Nie dowiedziałam się nigdy, jaką jestem kobietą, jaką chcę być kobietą, bo nie zdążyłam. Zostałam matką, będąc jeszcze dzieckiem. Teraz to wiem. Czas, gdy miałam otwartą głowę pełną marzeń, spędziłam w pieluchach, zaślepiona jednym marzeniem, które stało się moją kotwicą i przekleństwem. Zdecydowałam się na wczesne macierzyństwo, teraz żałuję. W życiu na wszystko jest odpowiedni czas...