
REKLAMA
W odpowiedzi na artykuł pt. "Nie zamierzam przepraszać, że moje dzieci są głośne. Ludzie, bądźcie bardziej wyrozumiali" otrzymaliśmy drogą mailową list od pani Anny. To ważny, a zarazem odmienny głos w tej sprawie, dlatego go publikujemy.
"Cudownie pokrętne myślenie, które prowadzi do hodowania pokolenia rosnącego w przekonaniu, że funkcjonujemy w systemie bez granic. No ale tak jest przecież dużo łatwiej, bo zamiast chodzić za dzieciakiem i zrzędzić mu po 500 razy nad uchem, jak się powinien zachowywać cywilizowany człowiek, w odróżnieniu od zwierzęcia, można sobie stworzyć takie oto zgrabne wytłumaczenie.
Czym skorupka za młodu...
Dziecko to mały człowiek, który bardzo szybko zmienia się w młodego, a potem dorosłego człowieka, więc od wczesnych lat powinien wyrastać wśród zasad, bo potem będzie już za późno. Są dwa adekwatne przysłowia: 'Czym skorupka za młodu nasiąknięte, tym na starość trąci' i 'Czego Jaś się nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał'. No cóż, Dominika będzie mogła mieć pretensje wyłącznie do siebie.Takie mamusie jak Dominika, a jest ich, niestety, całe mnóstwo, chyba zapominają, że jej dzieci nie są pępkiem świata. Jeśli weźmiemy kilka takich kobiet, które mają jedno, dwoje, troje dzieci, i zbierzemy je w jakiejś zamkniętej przestrzeni, to nagle się okaże, że liczba decybeli może uszkodzić bębenki.
Ja swojej 5-letniej córce tłumaczę w ten sposób: jeśli jedna osoba zerwie kwiatek z krzewu, to nie widać wielkiej różnicy, ale jeśli ileś osób wpadnie na ten sam pomysł, to zamiast pięknie kwitnącego krzaczka, który może cieszyć oko wszystkich, a poza tym zwyczajnie żyć i rosnąć, będzie zwykły krzak, a zerwane bez sensu kwiaty szybko zwiędną i zostaną wyrzucone jak śmieci przez zrywających.
Mówię stanowcze "nie"
Tak jest ze wszystkim. Ludzie zapominają, że skala makro bierze się z tysięcy pojedynczych mikroświatów, więc jeśli chcemy mieć społeczeństwo, w którym nie da się żyć, bo każdy uważa, że może robić co mu się żywnie podoba, to jesteśmy na dobrej drodze. Pandemia to 'pięknie' uwypukliła. Ludzie właśnie tak wychowywani nie zamierzali przestrzegać żadnych obostrzeń, bo one rzekomo ograniczały ich wolność.Droga Dominiko, jest duże prawdopodobieństwo, że kiedyś Twoje dzieci będą Cię traktować źle, bo uznają, że np. szacunek czy dobre relacje, których byś od nich oczekiwała, są zamachem na ich hedonistyczny sposób życia.
Jako człowiek, kobieta, matka mówię stanowcze NIE podejściu, które prezentujesz! Dzieci nie są nieszczęśliwe, bo dostają jasne zasady postępowania, granice nie stoją w sprzeczności ze śmiechem, radością, wesołością.
Nieszczęśliwe są dzieci, które gubią się w świecie bez zasad, a wyrastają z nich dorośli, którzy zawłaszczają każdą przestrzeń, nie liczą się z nikim i z niczym, są wrzodem społecznym i rodzinnym. Moje dziecko jest szczęśliwe i wesołe, ale nie kosztem całej reszty ludzi".
Może cię zainteresować także: Nie ustępują miejsca starszym, nie potrafią zachować się przy stole. Wychowujemy pokolenia egoistów bez kultury