Napisała do nas Renata, której synek Franek chodzi do przedszkola, mimo że trwają ferie zimowe. Kobieta jest poruszona tym, że tyle się mówi, że objawy rotawirusa mogą być podobne do zarażenia COVID-19, a chore dzieci i tak uczęszczają do placówki.
Objawy roatwirusa, czyli wymioty, biegunka i gorączka, mogą być też pierwszymi objawami zakażenia koronawirusem.
Otrzymaliśmy list od czytelniczki Renaty, która uczula rodziców, by nie puszczali dzieci do przedszkola po 2 dniach choroby, bo jeśli to COVID-19, to dziecko nadal będzie zarażało wszystkich dookoła.
Kobieta jest zniesmaczona tym, że rodzice narażają własne dzieci na taki wysiłek, gdy maluch nadal jest chory lub osłabiony.
"W ten sposób nigdy nie wyjdziemy z tej pandemii..." pisze w swoim liście do redakcji nasza czytelniczka Renata. Kobieta jest poruszona tym, że nawet podczas ferii rodzice na siłę wypychają chore dzieci do przedszkola po krótkim przebyciu rotawirusa.
Warto uświadomić rodziców, że wiele z objawów m.in. wymioty czy biegunka, które kojarzymy z tą chorobą, mogą być też objawami koronawirusa.
Chore dzieci wypychają do przedszkola
"W wielu miejscach trwają ferie zimowe i rodzice biorą urlopy, wyjeżdżają z dziećmi itp. Ale ja pracuję i moje dziecko chodzi normalnie do przedszkola (choć tam są dyżury, a nie normalne zajęcia według planu).
I pewnie wiele jest takich rodziców, jak ja, bo razem z Franiem w grupie codziennie widzę, że jest około 15-16 dzieci. Ostatnio na grupie rodziców ktoś zapytał o to, czy wśród dzieci w grupie któreś miało wymioty lub biegunkę, bo kilkoro dzieci z grupy choruje.
Każdy z rodziców obstawiał, że to rotawirus, któraś mama nawet napisała, że ma drugie dziecko w starszej grupie i tam też panuje rotawirus" - rozpoczyna swoją wiadomość mama kilkuletniego Franka.
Nie ma czasu na chorowanie
W dalszej części listu nasza czytelniczka pisze o sytuacjach, z którymi spotkała się w przedszkolu, gdy w czasie ferii panowały dyżury: "Ja wiem, że choroby w przedszkolu są i będą, tego nie unikniemy i przecież tak buduje się też odporność maluchów.
Ale jeśli słyszę, że dziecko wymiotuje, a za 1-2 dni wraca do przedszkola, bo mama musi wracać do pracy, to trochę mnie to przeraża. Nie wiem, jak inni, ale ja mam poczucie, że może trzeba głośno przypomnieć, że mamy środek pandemii.
Piąta fala zaraz będzie miała szczyt i tak wiele się mówi, że objawy rotawirusa mogą być początkiem zakażenia COVID-19 właśnie, a rodzice po ustąpieniu najgorszych objawów wypychają te biedne dzieci, żeby męczyły się cały dzień w przedszkolu" - kobieta nie ukrywa, że szkoda jej chorych dzieci, których rodzice nie zważając na ich stan, zostawiają w przedszkolu.
Czy to rota, czy to COVID-19?
Mama Frania pisze wprost o tym, że boi się, że rotawirus w wielu przypadkach może być początkiem zakażenia koronawirusem, a dzieci, które wracają po krótkiej nieobecności, zarażają innych w przedszkolu:
"Jeśli to rzeczywiście rotawirus, to dziecko będzie po prostu przemęczone i sama również po 2 dniach choroby nie chciałabym w takim przypadku wracać do pracy. Jeśli to koronawirus, zaczynają się schody, bo nie tylko dziecko wraca do przedszkola i zaraża wszystkich wokoło, ale także zaraz będzie miało gorączkę i inne objawy, więc rodzic i tak znowu będzie musiał brać wolne, by wyleczyć malucha.
A nie lepiej byłoby posiedzieć w domu koło tygodnia, wyleczyć wszystko, może dla pewności zrobić test i mieć czyste sumienie? A tak to trzeba będzie i tak brać chorobowe na raty, męczyć dziecko i zarażać całą przedszkolną grupę.
W ten sposób nigdy z tej pandemii nie wyjdziemy…" - kończy swój list Renata. A wy jak uważacie? Uda się kiedyś wyjść z tej pandemii? Czy takie m.in. chorujące dzieci w przedszkolach sprawiają, że to dlatego się tak ciągnie?