
To, że matura 2023 ma być trudniejsza od dotychczasowej, wiadomo nie od dziś. Wtedy do egzaminu przystąpią roczniki, które po reformie ukończyły ośmioklasową szkołę podstawową, a następnie skończą czteroletnią szkołę średnią. Jednak przeciw wymaganiom zaproponowanym przez MEiN protestują nauczyciele. Zmiany, o których na początku tygodnia mówił minister Czarnek, są ich zdaniem kosmetyczne i niewystarczające.
Matura łatwiejsza niż planowaliśmy
Minister edukacji Przemysław Czarnek był w poniedziałek (10 stycznia) gościem porannej rozmowy radia RMF FM. Prowadzący dopytywał szefa resortu edukacji, jak będą wyglądały matury po reformie. "To będzie trudniejsza matura niż tegoroczna, natomiast łatwiejsza, niż zapowiadano, kiedy jeszcze nie wiedziano, że będzie COVID-19" - mówił na antenie RMF. "Matura 2023 jest maturą bardziej wymagającą, ale nie aż tak, jakbyśmy planowali bez pandemii".Matura zdecydowanie trudniejsza
Zgodnie z tym, co czytamy w Informatorach Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, w 2023 roku maturzyści na egzaminie z języka polskiego dostaną nie jeden jak dotąd, ale dwa arkusze. Pierwszy będzie zawierał "tekst historycznoliteracki" oraz "język polski w użyciu". Drugi to wypracowanie. Dotąd musiało mieć ono minimum 250 słów, w przyszłym roku co najmniej 400.To jest dla nich zbyt trudne
"Chodziłam do klasy humanistycznej w dobrym liceum, byłam dobrą uczennicą, ale nie wiem, czy mając osiemnaście lat, bym taką maturę zdała. Zróbcie eksperyment i dajcie te pytania studentowi polonistyki, zobaczymy, jak sobie z nimi poradzi" - komentowali w marcu ubiegłego roku poloniści.To nie zmiany - to kpina ze środowiska nauczycielskiego
W pierwszym tygodniu stycznia 2022 MEiN ogłosił, że zmienia wymagania dla roczników zdających maturę w latach 2023 i 2024. Zmiany miały ułatwić maturzystom zdanie egzaminu, jednak nauczyciele, znów nie zostawiają na resorcie suchej nitki.Może cię zainteresować także: Uczniowie już szukają zawodów bez matury. CKE podnosi poprzeczkę na egzaminach