książki dla dzieci, złe książki dla dzieci, książka dla dziecka, książeczki
Są książki dla dzieci, które nigdy nie powinny powstać. To jedna z nich. Fot. Liza Summer z Pexels/ materiały prasowe
REKLAMA

Mały potworek mieszka w jej buzi

O książeczce dowiedziałyśmy się z mediów społecznościowych Natuli. Bohaterka "Nie, nie, nie", Julka to mała dziewczynka, która nie lubi, jak ktoś jej coś każe i przerywa jej zabawę. Klasyczny przedszkolak - chciałoby się powiedzieć. Nasza kilkuletnia bohaterka złości się, kiedy mama czegoś od niej chce i stanowczo odmawia. "Mały potworek" z jej buzi ciągle jest na nie. Aż w końcu mamie puszczają nerwy i podnosi głos na córkę.
Zdarza się każdemu. Julka oświadcza, że nie chce już takiej mamy, że chce mieszkać z koleżanką Zosią, bo jej mama jest znacznie fajniejsza. Matka naszej małej bohaterki postanawia pokazać córce, że w innych domach wcale nie jest tak kolorowo i zgadza się na nocowanie córki u koleżanki.
Tam Julka też próbuje marudzić. W czasie obiadu, kiedy staje przed nią talerz z daniem, którego dziewczynka nie lubi - odmawia spożycia posiłku. Ale mama Zosi wcale nie odpuszcza. Robi groźną minę i Julka pałaszuje całe nielubiane danie, choć nie smakuje ono tak dobrze jak u mamy. Boi się, więc zjada.
Później też nie podoba jej się to, co mama Zosi każe jej robić. Jednak kiedy kobieta z groźną miną odsyła dziewczynki do kąpieli, Julka idzie grzecznie za koleżanką do łazienki, bo z groźną mamą nie ma dyskusji.
Po wizycie u Zosi Julka wraca do domu odmieniona, "nie" znika z jej słownika. Staje się uległym dzieckiem, które bez sprzeciwu robi, co mama każe, zjada, co jej dadzą... No i wszyscy żyli długo i szczęśliwie...

Ale czy na pewno?

Zastraszone dziecko, które dość szybko uczy się, że z dorosłymi nie ma dyskusji, bo to oni są górą. Uległa dziewczynka, która uczy się ignorować własne granice i wypełnia wszystkie polecenia. Przeszedł nas dreszcz. Idealny materiał na męczennicę, ofiarę przemocy w dorosłym życiu, ucieleśnienie "cnót niewieścich"...
W XXI wieku, przy ogromnej wiedzy psychologicznej, do której mamy dziś dostęp nie ma w nas zgody na tego typu publikacje. Dziecko musi wiedzieć, że rodzice akceptują je, że widzą, rozumieją i szanują jego emocje. Dziecięcy umysł działa inaczej niż dorosły. Dziecko jeśli czegoś nie chce, np. zjeść nielubianej potrawy - po prostu mówi nie.
Ta publikacja pokazuje, jak złamać dziecko, zmusić do działania wbrew instynktowi. Mówimy stanowcze nie takiemu podejściu i takiemu przesłaniu w literaturze dziecięcej. "Nie, nie, nie!" powinno być prezentowane autorom książeczek dla dzieci, jako wzór, jak wszystko zrobić źle i niepedagogicznie.