lekcja zdalna
Zdarza się, że część klasy jest na kwarantannie, a część na lekcjach stacjonarnych. fot. Artur BARBAROWSKI/East News
Reklama.
  • W jednej ze szkół w województwie mazowieckim uczniowie zostali objęci kwarantanną. Dyrekcja odmówiła prowadzenia lekcji ich klasy przy użyciu kamerki i internetu.
  • Rozwiązaniem umożliwiającym im śledzenie materiału przerobionego na lekcjach miały być... zdjęcia tablicy, które miały robić ich koleżanki.
  • Rodzice są oburzeni, że część klasy uczestniczy w zajęciach, a część ma w tym czasie wolne.
  • Pół na pół

    Eksperci od dawna alarmowali, że podczas kolejnej fali pandemii koronawirusa to przedszkola i szkoły będą ogniskiem nowych zarażeń. Nie ma co się więc dziwić, że na każdym kroku słyszymy o nowych przypadkach wirusa wśród uczniów i nauczycieli. A co za tym idzie, przy okazji coraz więcej dzieci ląduje na kwarantannie.
    Tak było też w jednej ze szkół podstawowych w powiecie mińskim w województwie mazowieckim. Jak donosi portal dla nauczycieli i rodziców Miastopociech.pl, niedawno w jednej z ósmych klas potwierdzono przypadek koronawirusa, więc cała klasa została skierowana na kwarantannę i lekcje zdalne.
    A ponieważ chłopcy z tej klasy mieli zajęcia sportowe z chłopcami z innej klasy, to ci drudzy także zostali objęci nadzorem epidemiologicznym. Z tym, że ich koleżanki z ławki zajęcia z wuefu miały już z kim innym i nie zostały objęte kwarantanną – więc mogły normalnie uczestniczyć w lekcjach stacjonarnych.
    W tym przypadku zgody na lekcje zdalne już nie było i klasa się podzieliła. Część uczniów została w domu, a część nie. Dyrekcja nie chciała, by lekcje w klasie prowadzono pod okiem kamerki internetowej, tak by dzieci na kwarantannie też mogły w nich uczestniczyć, a rozwiązaniem miało być wysyłanie im... zdjęć tablicy, które miały robić uczennice.

    Wszechobecny chaos

    Ta sytuacja wywołała obudzenie wśród rodziców uczniów. Nie rozumieją, dlaczego dzieciom wysłanym na kwarantannę odmawia się uczestniczenia w lekcjach za pośrednictwem komputera, a odpowiedzialnością za dostarczenie materiałów z lekcji obarcza się uczennice.
    Jak mówią, po prawie dwóch latach pandemii szkoła powinna być przygotowana na taką ewentualność i umożliwić nauczycielom prowadzenie lekcji częściowo zdalnych z budynku szkoły. Co ciekawe, nauczyciel który mimo wszystko transmitował uczniom objętym kwarantanną lekcje przez kamerkę, jednocześnie prowadząc tę lekcje dla uczennic obecnych w klasie, miał zostać pouczony przez dyrekcję szkoły. I więcej tego nie zrobił.

    Sytuacja bez wyjścia

    Podobnych historii w całej Polsce jest więcej i już 20 proc. szkół pracuje w trybie hybrydowym lub zdalnym. I choć w jednym przypadku rodzice chcą, by od razu cała klasa szła na kwarantannę i wszyscy uczniowie mieli wspólne zajęcia zdalne, inni nie rozumieją, dlaczego ich zaszczepione dzieci mają znów zostawać w domu, skoro zrobili wszystko, by takich sytuacji uniknąć. Przecież kwarantanna z punktu widzenia sanepidu ich nie obowiązuje.
    Wydaje się, że sytuacja zmieni się dopiero, gdy wejdą jednoznaczne regulacje i przepisy dotyczące kwarantanny w szkołach. Póki co nie brakuje sytuacji, w których zarówno nauczyciele, jak i uczniowie, czują się po prostu pokrzywdzeni.