Sala lekcyjna
Dyrektor chciał, by rodzice wyjaśniali, czemu ich dzieci nie chodzą na religię PRZEMYSLAW GETKA/REPORTER/ East News
REKLAMA

Lekcje religii w krakowskim liceum

XLIV Liceum Ogólnokształcące w Krakowie – to właśnie tam rodzice wychodzili oburzeni z gabinetu dyrektora. Ten miał wypytywać ich o powód podjęcia decyzji o nieposyłaniu dzieci na lekcje religii. Chciał dowiedzieć się, czy uczniowie, którzy nie uczestniczą w tych zajęciach, wyznają inną wiarę, czy są ateistami.
Rodzice dostali także informację, że młodzież i tak będzie musiała uczestniczyć w uroczystościach kościelnych organizowanych przez szkołę. Rodzice byli oburzeni zachowaniem dyrektora.
– To jest coś niebywałego. Mam się tłumaczyć dyrektorowi z decyzji, dlaczego dziecko nie chodzi na religię? Nic mu do tego. To jest publiczna, świecka szkoła i to jest moja osobista sprawa – mówi mama jednej z uczennic w rozmowie z Gazetą Wyborczą.

Tłumaczenie się z lekcji religii to dopiero początek

Dyrektor placówki nie chciał komentować całej sprawy. Na pytania dziennikarki GW odpowiedział tylko: "Nie będę na ten temat rozmawiać". Przypomnijmy, że nie jest to pierwsza sytuacja, w której rodzice nie są zadowoleni z posunięć dyrekcji.
Wcześniej do krakowskiego liceum zaproszono działacza pro-life Bawera Aondo-Akaa, który wygłaszał przeciwaborcyjne wykłady i tłumaczył, że homoseksualizm można leczyć. Dyrektor szkoły zorganizował także warty pod krzyżem katyńskim przy kościele św. Idziego. Miały one upamiętniać m.in. ofiary katastrofy smoleńskiej.
Źródło: GW