Czy bycie mamą generuje wykluczenie z niektórych dziedzin życia? Jak przekonała się niedawno pani Aleksandra, zdecydowanie tak. Mamy siedmiomiesięcznych bliźniaków nie wpuszczono do Muzeum w Wilanowie.
Odwiedzenie z dziećmi muzeum nie zawsze jest możliwe i to nie przez bariery architektoniczne, a z powodu absurdalnych zakazów.
Mama bliźniąt odprawiona z kwitkiem z Pałacu w Wilanowie. Żeby wejść, musiałaby nosić dwoje dzieci na rękach.
Muzeum nie widzi problemu, przecież można przyjść z kimś, kto ponosi dzieci.
Nie ma barier
Pani Ola Ptak-Iglewska w piękny wrześniowy dzień wybrała się z dziećmi do Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie. Jak zaznacza w swoim poście na Facebooku, przed wyprawą sprawdziła, że Muzeum posiada infrastrukturę pozwalającą na zwiedzanie swoich zasobów osobom poruszającym się na wózkach inwalidzkich.
Dla niej, jako mamy bliźniaków, to bardzo istotny aspekt, bo dzieci mają zaledwie 7,5 miesiąca, każde z nich waży około 9 kg, więc noszenie ich na rękach w czasie podziwiania eksponatów nie wchodzi w grę. Kobieta przejechała 20 km, jednak do muzeum nie weszła.
Powstrzymał ją konserwator, który stwierdził, że w obawie o zniszczenie ekspozycji, instytucja nie zezwala rodzicom na zwiedzanie Muzeum w Wilanowie z dziećmi w wózkach. Kobieta nie kryje poirytowania i nie ukrywa, że nie rozumie, czym w tej sytuacji różni się wózek inwalidzki od tego z bliźniakami. Jeden i drugi ma koła.
Jednak mimo tłumaczenia, wskazano jej, że może zostawić wózek w wyznaczonym miejscu na zewnątrz i wejść do środka z dziećmi na rękach. - Powiedziano mi, że mogłam to inaczej zorganizować - mówi wzburzona kobieta.
W regulaminie nie ma zakazu
Jak zaznacza pani Ola, zapoznała się z regulaminem obiektu i nie ma tam zakazu wstępu z wózkami. - W regulaminie jest prośba o zostawienie wózków przed wejściem, prośba nie nakaz - zauważa kobieta. - Muzeum chyba wstydzi się trochę tej dyskryminacji rodziców, bo inaczej napisaliby wielkimi literami, że jest zakaz - ironizuje.
Słusznie zauważa, że noszenie dwójki ruchliwych maluchów po muzeum byłoby nie tylko kłopotliwe, ale też niebezpieczne dla dzieci i zdecydowanie stanowiłoby większe zagrożenie dla eksponatów. Jednak zarówno konserwator, jak i kierowniczka obiektu pozostali niewzruszeni. Pani Ola nie zwiedziła Pałacu, odjechała z dziećmi rozżalona.
Takie są zasady
Skontaktowaliśmy się z panią Elżbietą Podgórską, kierownikiem Działu Obsługi Publiczności w Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie, z prośbą o wyjaśnienie sytuacji. - Na stronie internetowej Pałacu jest informacja, że zwiedzanie z wózkiem dziecięcym nie jest możliwe, wózki u nas zawsze zostają w szatni - usłyszałam.
Na moje pytanie, czym jest spowodowane rozróżnienie wózków inwalidzkich od wózka dziecięcego, Elżbieta Podgórska stwierdziła, że osoba niepełnosprawna ruchowo nie ma możliwości obejrzenia eksponatów bez wózka, a rodzice mogą wziąć dziecko na ręce. Jedno owszem, ale jedna osoba nosząca na rękach bliźnięta już niekoniecznie.
Jednak pani kierownik pozostała niewzruszona, twierdząc, że młoda mama powinna wziąć ze sobą kogoś do pomocy, skoro ma dwoje dzieci. Ale w Pałacu najwyraźniej nie słyszeli, np. o samotnych matkach.
Czy w Wilanowie nie widzą problemu z dyskryminacją młodych rodziców, takich, jak pani Ola? Niestety nie usłyszałam odpowiedzi na to pytanie. - Wózek dziecięcy stwarza zagrożenie dla eksponatów i innych odwiedzających, dlatego ustalono takie zasady i u nas tak od zawsze jest, że jeśli ktoś chce przyjść z dziećmi, to nosi je na rękach - zakończyła rozmowę pani kierownik.