
Pewnie niewiele z Was jest w stanie uwierzyć w to, że można na co dzień w pojedynkę „ogarnąć” bliźnięta. Ja jestem doskonałym przykładem tego, że można nawet czerpać z tego ogromną przyjemność mimo wielkiego zmęczenia i rutyny. Nie zawsze tak było. Musiałam przejść pewną drogę, by osiągnąć taki stan. Kluczem do sukcesu okazały się zmiany, jakie zaczęłam od siebie. Dziś mam świadomość tego, że jestem nie tylko Mamą ale i Kobietą, która spełnia swoje potrzeby i marzenia.
Pojawienie się dziecka, a już szczególnie dwójki na raz przewartościowuje totalnie nasze życie. Do tej pory odpowiedzialne jedynie za siebie, stajemy przed gigantycznym wyzwaniem - wychowania małych istotek, które kiedyś będą żonami, mężami, matkami, ojcami, itd. Nierzadko jesteśmy tak pochłonięte nową rolą "Matki Polki" i robimy wszystko, by wypaść w niej jak najlepiej, że zapominamy zupełnie o tym, że jesteśmy także kobietami. Tak właśnie było ze mną przez pierwsze dwa lata życia moich bliźniąt. Zupełnie zatopiłam się w roli Matki i z zadbanej kobiety przeistoczyłam się w babę chodzącą w dresie i wyciągniętych bluzkach. Przestałam nawet patrzeć w lustro, bo widok był dla mnie nie do zniesienia…
Momentem przełomowym w moim życiu był powrót do pracy. Kiedy byłam u kresu wytrzymałości fizycznej i od miesięcy czułam głód pracy twórczej, podjęłam w końcu samodzielną decyzję. Wstałam któregoś wiosennego dnia rano, spojrzałam w lustro i powiedziałam sobie: ja Kobieta chcę wrócić do pracy, do ludzi, bo dłużej nie wytrzymam tej samotności. I tak właśnie zrobiłam (moje córeczki miały wtedy 2 lata). Bardzo szybko stanęłam na nogi (tak wtedy mi się wydawało – choć był to dopiero początek długiej drogi). W końcu byłam nie tylko matką, weszłam w nowe role. Pracowałam nad sobą (oczywiście z pomocą terapeuty), codziennie wsłuchiwałam się w siebie i w to co inni mówią o mnie. Ale co najważniejsze spotkałam na swoje drodze wielu wspaniałych ludzi, którzy ciągnęli mnie w górę, wspierali mnie w moich działaniach.

Zasady i granice porządkują życie
Kiedy dziś ktoś zadaje mi panie czy jesteś szczęśliwa? Czy jest ci lepiej? Czy żałujesz, że się rozwiodłaś? Wtedy oglądam się za siebie, przypominam sobie jak żyłam i kim wtedy byłam i z powodzeniem odpowiadam, że dziś jestem niezależną kobietą, która lubi swoje towarzystwo i wie czego potrzebuje do szczęścia. Dziś dbam o dzieci, o siebie i ludzi którzy mnie otaczają. I znowu cieszą mnie małe rzeczy. (Dziś kupiłam sobie kredkę do oczu i cieszyłam się jak dziewczynka).