"Jak traktuje swoją matkę, tak będzie traktował żonę". To bzdura, powiem wam dlaczego
List do redakcji
24 sierpnia 2021, 09:53·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 24 sierpnia 2021, 09:53
"Jak facet traktuje matkę, tak będzie traktował partnerkę". Słyszałyście kiedyś to powiedzenie? Koleżanki i matki radzą wam przyglądać się facetowi przez pryzmat tego, jakim jest synkiem. Czyli co? Jak jest maminsynkiem, to będzie pantoflem, a jak nie daje mamie wtrącać się w swoje życie, to z wami też się nie będzie liczyć? Dziewczyny błagam, nie powtarzajcie tej bzdury...
Reklama.
Jaki jest dla matki, taki będzie dla żony?
"Z mojego doświadczenia wynika, że coś w tym jest. Mężczyzna przenosi na swój związek wzorce wyniesione z domu. Mama, którą kocha i jest dla niego bardzo ważna i partnerka, z którą dzieli życie, to dwie kobiety, z którymi jest silnie związany emocjonalnie i w wielu sytuacjach traktuje je podobnie" – tłumaczy mi moja koleżanka, która bardzo lubi książki psychologiczne.
I to kolejna osoba, od której słyszę tę samą radę. Z jej powodu byłam sceptycznie nastawiona do wielu facetów. Jeden z nich był przemiłym facetem, nazwijmy go Tomek – sympatyczny, otwarty, spokojny. Zachowywał równowagę nawet w sytuacjach, w których ja traciłam cierpliwość.
Nigdy nawet nie podniósł na mnie głosu, choć mi zdarzało się to w wielu sprzeczkach. Gdy rozmawiał ze swoją matką przez telefon, zmieniał się z Pięknego w Bestię. Odbierał, warcząc "co chcesz", kończył rozmowę oschłym "na razie", jakby spławiał konsultanta sieci komórkowej.
Przy swojej matce wybuchał momentalnie, bywał dla niej niegrzeczny, nieprzyjemny, wydawał się zdenerwowany samym faktem, że musi z nią rozmawiać. Wypomniałam mu to kilka razy, wybuchałam w kłótniach, mówiąc, że na pewno kiedyś będzie się do mnie odzywał, jak do swojej matki. W końcu wszyscy mówili mi, że stosunek mężczyzny do swojej matki to papierek lakmusowy jego relacji z partnerką czy wręcz żoną.
Z Tomkiem wreszcie się rozstaliśmy, a ja miałam w głowie tę radę. Los chciał, że potem trafiłam na Marcina, czułego i wrażliwego mężczyznę, który w dodatku przekonywał, że ma świetną relację z własną mamą – przyjaźnimy się – mówił z dumą.
Faktycznie tak było. Na obiedzie u rodziców mama i Marcin plotkowali, śmiali się, dzielili spostrzeżeniami na każdy temat, mama dzwoniła do niego kilka razy w tygodniu i to nie na krótkie plotki, a nawet na godzinne dyskusje.
Pewnego razu usłyszałam od niego, że jego mama chyba za mną nie przepada, bo zawsze, gdy ją odwiedzam, jestem jakaś zawstydzona. Nie śmieję się razem z nimi, nie zagaduję jej. Odpowiedziałam, że zawsze rozmawiamy miło, ale ona nie jest moją przyjaciółką, żebym zwierzała się jej ze wszystkiego.
Kochany Marcin przekazał swojej mamie, co powiedziałam. Słowo w słowo. Potem niczym gołąb pocztowy dał jej odpowiedź ode mnie. I to nie była jedyna sytuacja. Marcin radził się mamy, gdy chciał kupić coś droższego, jeździł do niej na weekend, zostawiając mnie w domu, tłumacząc, że też ma prawo spędzić czas z rodziną. Z mamą. Sam na sam. W końcu się przyjaźnią!
Tak długo zakładałam, że relacja mężczyzny z matką jest odbiciem relacji z partnerką, że nie zauważyłam, że mój facet ma tylko jedną mocną relację i to na pewno nie ze mną! Pan Marcin był w swoją mamę zaangażowany bardziej niż we mnie i ich ploteczki oraz długie dyskusje o codziennych kwestiach nijak nie przekładały się na jego stosunek do mnie.
Relacje mężczyzny z matką mogą być skomplikowane, jak każda relacja, w każdej rodzinie. Nie muszą rzutować na wasz związek, a często są wynikiem sytuacji, o której w krótkotrwałym związku i tak nie zdążycie się dowiedzieć. Szacunek do rodziców to jedno, ale każdy z nas wie, że z rodziną czasem najlepiej wychodzi się na zdjęciach.
Może w takim razie lepiej oceniać mężczyznę, bo stosunku do swoich byłych? A może najlepiej po tym, jak traktuje nas same.