Szpital z Oleśnicy zamieścił na swojej tablicy post, jednak trudno znaleźć wyjaśnienie intencji jego autora. Treść wpisu obraża i wyśmiewa ciężarne, które mają problemy z utrzymaniem prawidłowej masy ciała. Body shaming w wydaniu medycznym.
Oddział położniczo-ginekologiczny w Oleśnicy opublikował na Instagramie wpis ośmieszający pacjentki z nadwagą i otyłością.
Dyrektorka, która go napisała, nie widzi w całej sprawie nic zdrożnego i zapowiada kolejne publikacje.
Instytucja, która powinna wspierać pacjentki w trudnej sytuacji, drwi z nich.
Nietrafiony żart
Post oddziału ginekologiczno-położniczego w Oleśnicy wywołał niemałe zamieszanie. Na zdjęciu lekarka w ciąży, a pod spodem podpis:
"Problem WIELKIEJ WAGI, czyli o kilogramach w ciąży. To jest Ewa. Ewa jest naszą neonatolożką. Jej bombelek w brzuchu (zwany Brajanusz, bo #teamolesnica nie może się zdecydować czy lepiej, żeby nazywał się Brajan czy może Janusz) ma już 30 tygodni. A Ewa dalej wygląda jak Ewa. Bądź jak Ewa, zamknij lodówkę i jedz dla dwojga, a nie za dwoje. Ułatwisz życie i nam i sobie" - czytamy.
Czy osoba pisząca ten post pomyślała, jak poczują się kobiety, które w ciąży puchną, od lat zmagają się z wagą, co przecież nie jest ich wyborem.
Internauci oburzeni
Z komentarzy pod postem wynika, że żart rozbawił tylko szpital w Oleśnicy. "Okropne pierdolety, okropne podejscie do pacjenta. Dobrze wiedzieć gdzie nie rodzic Rodzić po Ludzku może możecie interweniować?" - napisała Hafija.
Inni użytkownicy pisali "Zobaczcie, jak w Oleśnicy traktuje się otyłe kobiety!" "Jako matka, jako kobieta i jako lekarka jestem zniesmaczona, obrzydliwy opis". Trudno się z tymi komentarzami nie zgodzić. Bo najwyraźniej zabrakło tu wyczucia. Zamiast zawstydzania kobiet w tym miejscu powinny pojawiać się przecież wskazówki, jak prawidłowo odżywiać się w ciąży, jak zadbać o swoje zdrowie. A tymczasem potępienie, jad i zawstydzanie.
Szpital nie komentuje
Zadzwoniliśmy do szpitala w Oleśnicy, żeby poprosić o komentarz w tej sprawie. Pani dyrektor Gizela Jagielska stwierdziła, że nie zamierza wypowiadać się na ten temat, a post jest pierwszym z serii. To ona jest autorką, na moje pytanie, czy nie widzi nic zdrożnego w treści kierowanej do pacjentek odpowiedziała - Ten terror body positive poszedł za daleko. Nie będę za nic przepraszać. Zachęcam państwa do śledzenia kolejnych wpisów na Instagramie oddziału.
Twierdzi, że komentarzy jeszcze nie czytała - Tam zapewne polała się fala hejtu, bo wbiłam kij w mrowisko, ale czytać tego nie będę, nie mam czasu, jestem w pracy - ucieła rozmowę.
Jednak z komentarzy napisanych przez administratora profilu, prawdopodobnie dyrektorkę wynika, że jednak czytała, a nawet odpowiadała.
Pozostaje mieć jednak nadzieję, że dyrektor Jagielska znajdzie chwilę na refleksję, bo lekarze i szpitale są przecież dla pacjentów, żeby nieść im pomoc i wspierać. Nie po to, żeby wbijać kij w mrowisko, obrażać, ośmieszać ludzi, którzy często zmagają się z poważnymi problemami zdrowotnymi, których konsekwencją niekiedy bywa otyłość.