W Polsce wciąż trwa wielka fala upałów – uważajmy więc na słońce. Dla dwuletniej dziewczynki wizyta nad morzem mogła skończyć się tragicznie. Teraz jej mama apeluje do wszystkich innych rodziców: z wysoką temperaturą nie ma żartów.
Charlotte Finch – mama trójki dzieci – na łamach "The Mirror" opisała historię, która może zmrozić krew w żyłach. W upalny dzień (temperatura wynosiła ponad 28 stopni) wybrała się ze swoimi pociechami nad wodę, by tam wypocząć. Oczywiście wyposażyła dzieci we wszystkie środki ochronne: krem z filtrem, kapelusze itd.
Po dniu spędzonym na plaży rodzina skierowała się w stronę samochodu. To właśnie wtedy Charlotte zauważyła, że jej dwulatka niepokojąco dyszy. Początkowo pomyślała, że to przez zmęczenie, ale szybko zorientowała się, że dziecko jest bardzo rozpalone. Podała córce chłodny napój i znalazła zacienione miejsce, ale to nic nie dawało.
Już będąc w domu, zmierzyła dwulatce temperaturę. Okazało się, że wynosiła ona prawie 40 stopni! Natychmiast zadzwoniła po karetkę, która zabrała dziewczynkę do szpitala. Mama wspomina, że przez cały ten czas jej córka jedynie stękała z bólu.
– W szpitalu powiedziano mi, że to udar słoneczny, a Evie przeszła go tak ciężko, bo jest bardzo malutka – mówiła Charlotte.
Dziewczynka po całym tym zdarzeniu jeszcze przez kilka dni musiała dochodzić do siebie i stanowczo unikać słońca.
Apel mamy
Teraz mama, bogata w doświadczenie, apeluje do innych rodziców, by w naprawdę upalne dni nie spędzali zbyt dużo czasu z dziećmi na zewnątrz.
– Przez morską bryzę nie zdawaliśmy sobie sprawy, jak gorąco jest na zewnątrz. To bardzo zwodnicze. Bądźcie naprawdę czujni i uważni, podczas fali upałów! – ostrzegała mama dwuletniej Evie.