Uczeń odrabia lekcje
Uczniowie mają być nadzorowani jedynie przez dyrektora, nie przez sądy 123rf.com
Reklama.

Lepszy sposób na niepokornych uczniów?

W minionych dniach Ministerstwo Sprawiedliwości przedstawiło założenia ustawy o wspieraniu i resocjalizacji nieletnich. Choć szczegóły nie są jeszcze znane, to wiadomo, że możliwe będzie powołanie do życia ośrodka, który byłby placówką pomiędzy młodzieżowymi ośrodkami wychowawczymi a poprawczakami.
Określona zostałaby również minimalna granica wieku dla osób odpowiedzialnych za demoralizację (10 lat). Poza tym resort sprawiedliwości chciałby wprowadzić ważną zmianę, dotyczącą szkół – dyrektorzy zyskaliby większe kompetencje, jeżeli chodzi o "uczniowskie wybryki".
Zaznaczył, że choć są one "nieraz groźne w skutkach, zazwyczaj nie wynikają ze zdemoralizowania, lecz są efektem problemów z dorastaniem czy nadmiaru młodzieńczej energii". W rezultacie uczniowie nie trafialiby do młodzieżowych ośrodków wychowawczych, ale przydzielono by im inne kary, np. prace porządkowe, co miałoby służyć ich lepszej resocjalizacji.

Dyrektorzy nie są zadowoleni

Ministerstwo Sprawiedliwości swoją decyzję argumentuje następującymi słowami:
"Nie ma sensu wdrażać przeciwko uczniowi postępowania w sprawach nieletnich, które może skończyć się np. umieszczeniem w młodzieżowym ośrodku wychowawczym. Z lepszym skutkiem wychowawczym można rozwiązać problem na miejscu. Nowe przepisy umożliwią dyrektorom szkół kierowanie uczniów za mniej poważne występki do prac porządkowych na terenie szkoły i wokół niej".
Eksperci są w tej kwestii podzieleni – jedni uważają, że jest to dobre rozwiązanie, inni, że w ten sposób uczeń może być dwa razy ukarany: przez szkołę, a także przez sąd rodzinny, bo sprawę mogą zgłosić na przykład rodzice poszkodowanego w bójce dziecka.
Z kolei dyrektorzy krytykują ten pomysł. Zwracają uwagę, że nie mają odpowiednich kompetencji, by w taki sposób dyscyplinować ucznia. Poza tym mogą zacząć się pojawiać problemy ze strony rodziców.
–Szczerze powiedziawszy, już widzę te zmagania z rodzicami. Nawet jeśli dyrektor dysponowałby nagraniem z monitoringu, na którym widać delikwenta niszczącego ławkę i tak zapewne jego rodzice walczyliby do upadłego, przekonując, że było inaczej. Żyjemy obecnie w czasach kiedy każda decyzja dyrektora, która nie podoba się rodzicom, może skończyć się ich wizytą w kuratorium – mówił dyrektor jednej z podwarszawskich szkół w rozmowie z portalem "Prawo".