
Reklama.
Lepszy sposób na niepokornych uczniów?
W minionych dniach Ministerstwo Sprawiedliwości przedstawiło założenia ustawy o wspieraniu i resocjalizacji nieletnich. Choć szczegóły nie są jeszcze znane, to wiadomo, że możliwe będzie powołanie do życia ośrodka, który byłby placówką pomiędzy młodzieżowymi ośrodkami wychowawczymi a poprawczakami.Może cię zainteresować także: Tak rząd będzie chciał uciszać niepokornych dyrektorów? Wielkie zmiany w edukacji
Określona zostałaby również minimalna granica wieku dla osób odpowiedzialnych za demoralizację (10 lat). Poza tym resort sprawiedliwości chciałby wprowadzić ważną zmianę, dotyczącą szkół – dyrektorzy zyskaliby większe kompetencje, jeżeli chodzi o "uczniowskie wybryki".
Zaznaczył, że choć są one "nieraz groźne w skutkach, zazwyczaj nie wynikają ze zdemoralizowania, lecz są efektem problemów z dorastaniem czy nadmiaru młodzieńczej energii". W rezultacie uczniowie nie trafialiby do młodzieżowych ośrodków wychowawczych, ale przydzielono by im inne kary, np. prace porządkowe, co miałoby służyć ich lepszej resocjalizacji.
"Nie ma sensu wdrażać przeciwko uczniowi postępowania w sprawach nieletnich, które może skończyć się np. umieszczeniem w młodzieżowym ośrodku wychowawczym. Z lepszym skutkiem wychowawczym można rozwiązać problem na miejscu. Nowe przepisy umożliwią dyrektorom szkół kierowanie uczniów za mniej poważne występki do prac porządkowych na terenie szkoły i wokół niej".
Dyrektorzy nie są zadowoleni
Ministerstwo Sprawiedliwości swoją decyzję argumentuje następującymi słowami:"Nie ma sensu wdrażać przeciwko uczniowi postępowania w sprawach nieletnich, które może skończyć się np. umieszczeniem w młodzieżowym ośrodku wychowawczym. Z lepszym skutkiem wychowawczym można rozwiązać problem na miejscu. Nowe przepisy umożliwią dyrektorom szkół kierowanie uczniów za mniej poważne występki do prac porządkowych na terenie szkoły i wokół niej".
Eksperci są w tej kwestii podzieleni – jedni uważają, że jest to dobre rozwiązanie, inni, że w ten sposób uczeń może być dwa razy ukarany: przez szkołę, a także przez sąd rodzinny, bo sprawę mogą zgłosić na przykład rodzice poszkodowanego w bójce dziecka.
Z kolei dyrektorzy krytykują ten pomysł. Zwracają uwagę, że nie mają odpowiednich kompetencji, by w taki sposób dyscyplinować ucznia. Poza tym mogą zacząć się pojawiać problemy ze strony rodziców.
–Szczerze powiedziawszy, już widzę te zmagania z rodzicami. Nawet jeśli dyrektor dysponowałby nagraniem z monitoringu, na którym widać delikwenta niszczącego ławkę i tak zapewne jego rodzice walczyliby do upadłego, przekonując, że było inaczej. Żyjemy obecnie w czasach kiedy każda decyzja dyrektora, która nie podoba się rodzicom, może skończyć się ich wizytą w kuratorium – mówił dyrektor jednej z podwarszawskich szkół w rozmowie z portalem "Prawo".
Może cię zainteresować także: Tak rząd wykończy "Program dla Szkół"? Dla wielu dzieci to oznacza jedno - głód