Morza szum, ptaków śpiew, złota plaża pośród drzew, a za parawanem statystyczna Polka, która tuż przed wyjazdem katowała się dietą odchudzającą. Głodówka i diety eliminacyjne nadal trzymają się u nas mocno, a zdrowszy styl życia dominuje głównie na Instagramie. Jak się odchudzać, ale nie zwariować? O tym, liczbach i słodkich batonikach rozmawiamy z Moniką Ciesielską, dietetyczką i autorką bloga Dr Lifestyle.
Wywiad z Moniką Ciesielską, czyli Dr Lifestyle, o tym, jak kobiety dały się zrobić w obowiązek ciągłego bycia na diecie.
Tylko 10 proc. Polek i Polaków jada 5 porcji owoców i warzyw dziennie.
Wbrew mitom wieczorami owoce nie stają się bardziej tuczące.
Wolę uczyć kobiety jak wkomponować ulubionego batonika do diety, niż udawać, że wszystkie jesteśmy w stanie nie zjeść nic słodkiego do końca życia.
Powoli zaczynamy czuć złowieszczy oddech "beach body" przed wakacjami. W pandemii co prawda zainstalowałyśmy aplikacje do jogi, ale dziwnym trafem nie często była przez nas uruchamiana. Nic straconego, bo jak wiele Polek szybciutko wprowadzimy restrykcyjną dietkę, nie zjemy ani kęsa po godz. 18 i za dwa tygodnie będziemy, prawie, nową Anją Rubik.
Zbijmy sobie piątkę, bo prawdopodobnie nie ma w Polsce kobiety, która nie próbowała zrzucić kilka kilo dwutygodniową dietą Kopenhaską, która wycieńczała organizm.
Dlaczego tak bardzo pragniemy szybkich efektów? Czemu jeden czekoladowy batonik przekreśla dla nas cały zdrowy jadłospis? Czy od przeglądana fit postów na Instagramie można schudnąć?
O tym, jak wygląda dietetyczna codzienność Polek i co zrobić, żeby na diecie nie oszaleć, rozmawiam z Moniką Ciesielską, dietetyczną, autorką bloga Dr Lifestyle.
Większość kobiet dzieli się na dwa typy. Te stosujące dietę "mniej żreć/głodówka" oraz "nie daj boże kęska chleba po godz. 18". W swojej praktyce dietetyka spotkałaś się jeszcze z jakimiś dietetycznymi kwiatkami?
Typów kobiet jest znacznie więcej – w samej Polsce, podążając za danymi ze Spisu Statystycznego, jest ich blisko 20 milionów! (śmiech)
Właśnie takiego podejścia nauczyła mnie praca z kobietami chcącymi zmienić nawyki żywieniowe na zdrow(sz)e i czasami też schudnąć. Różnimy się możliwościami, zasobami czasowymi, sytuacją rodzinną, oczekiwaniami i potrzebami.
Chociaż przyznaję pop-dietetyka szukająca sensacji i krzykliwych nagłówków zamiast skutecznych rozwiązań potrafi namieszać w głowie – często zanim kobiety zdecydują się na racjonalną dietę, testują na sobie różne cudowne rozwiązania, które przynoszą szybkie efekty, ale w pakiecie dostajemy gratis zaburzone relacje z jedzeniem, a bardzo często również efekt jojo.
Nie da się ukryć, że to diety skuteczne, bo dające efekty w ciągu kilku tygodni. Ale skąd przeświadczenie, że błyskawiczne schudnięcie jest lepsze, niż zmiana nawyków.
To jest takie ludzkie! Prawie zawsze mając do wyboru kilka opcji, będziemy najbardziej skłonni do tej, która wymaga od nas mniej wysiłku niż inne. Czasami wydaje się, że lepiej przez pewien czas zagryźć zęby, wypracować wymarzone efekty, a później nie zaprzątać tym sobie głowy i wrócić do poprzednich nawyków.
Tyle tylko, że powrót do starych nawyków oznacza powrót do starego samopoczucia, poziomu energii czy wyglądu sylwetki. Dlatego w swojej pracy zachęcam klientki do wypracowania własnego podejścia do zdrowszego stylu życia, uczę elastycznego podejścia do diety i zachęcam je do ułatwiania sobie życia, gdzie to tylko możliwe. Dieta nie musi być idealna, by była wystarczająco dobra!
Jaki jest jadłospis polskich kobiet? Czy rewolucja fitnessowa i dostęp do zdrowych przepisów, to krótki lont dietetyczny Polek?
Fit-rewolucja toczy się głównie w naszej internetowej banieczce – co dobitnie uświadamiają raporty GUS czy Komisji Europejskiej. Na przykład tylko 10 proc. Polek i Polaków jada 5 porcji owoców i warzyw dziennie. Sytuacja się poprawia I coraz więcej osób stara się praktykować zdrowsze nawyki na co dzień. W Internecie nastała moda na zdrowe podejście do zdrowego stylu życia.
Restrykcyjne, wymagające, oderwane od rzeczywistości diety zaczynają odchodzić do lamusa, a modne staje się korzystanie z porad dyplomowanych dietetyków. To napawa optymizmem! Gdy 8 lat temu startowałam z blogiem drlifestyle.pl, czułam się osamotniona w swoim podejściu - najpopularniejsze były diety 1000 kalorii, diety eliminacyjne albo próby dostosowania codzienności zwykłego człowieka do realiów zawodowych sportowców. Dziś nastała moda na normalność, co bardzo mnie cieszy!
Sama opracowałaś i sprzedajesz dwie diety - Dietę Lidlową i Jadłospis z Biedry. Myślisz, że ludziom nadal dieta kojarzy się z czymś drogim i trudno dostępnym?
Wraz z innymi dietetykami w Internecie skutecznie przełamujemy ten mit. Myślę, że diety z marketów stały się bestsellerem właśnie ze względu na ich przystępność – na zakupy spożywcze idziesz do ulubionego dyskontu z konkretną listą zakupów.
Dzięki temu, że wszystkie świeże produkty zużyjesz w całości, można zaoszczędzić sporo pieniędzy – ułożyłam diety tak, żeby nic się nie marnowało. Bazują na prostych, ale smacznych daniach – wierzę, że jeśli dieta rozpieszcza podniebienie, ma szansę stać się nowym stylem życia, a nie kolejnym fit zrywem.
Wiem od koleżanki, że w twoich jadłospisach znajdują się batoniki. Czy słodkie nie jest zaprzeczeniem zdrowia? Szczególnie jeśli to Milky Way, a nie kawałek drewna z surowych suszonych owoców.
Wolę uczyć kobiety, jak wkomponować ulubionego batonika do diety, niż udawać, że wszystkie jesteśmy w stanie nie zjeść nic słodkiego do końca życia (śmiech).
Zawsze, gdy ktoś prosi mnie o pomoc w “detoksie cukrowym” albo “całkowitym odstawieniu słodyczy”, pytam, czy wyobraża sobie trwać w tym postanowieniu do końca życia. Na urodzinach babci, na wakacjach, na randce, w trakcie spotkania z przyjaciółmi – zawsze i wszędzie. Jeśli tak – okej, warto spróbować.
Jeśli nie – lepiej nauczyć się jak jeść słodycze w sposób, który nie szkodzi zdrowiu. Słodycze otoczone dużą ilością warzyw, owoców i solidnymi podstawami zdrow(sz)ej diety nie będą stanowiły zagrożenia dla zdrowia.
Czy widzisz, że przed wakacjami kobiety na już szukają dietetyka, który obieca im "beach body"?
Każde ciało na plaży to beach body! Nie lubię, nie uznaję, nie praktykuję presji na określony wygląd sylwetki. Pośpiech w zmianie nawyków jest złym doradcą. Szczególnie, jeśli prób odchudzania last minute było wiele – jeśli coś nie działa, trzeba spróbować czegoś innego, żeby można było spodziewać się nowych rezultatów.
Znacznie łatwiej skutecznie praktykować zdrowsze nawyki, gdy intencją do zmian jest chęć zrobienia czegoś dobrego dla siebie tu i teraz, a nie karanie się za błędy z przeszłości podyktowane nienawiścią do ciała i jego obecnego wyglądu.
W swojej pracy nie narzucam nikomu że MUSI czy nawet POWINIEN chudnąć. Ale, jeśli chce to zrobić w oparciu o własne priorytety, cele, wnioski, to potrafię wesprzeć w tym procesie, by nie tylko dojść do celu, ale robić to z poszanowaniem zasobów i z korzyścią dla zdrowia oraz samopoczucia. Nie tylko dla sylwetki.
I ciągle porównujemy - ja mam 1800 kcal, a ty ile? Im mniejsza liczba, tym bardziej satysfakcjonująca. Jednak czy te liczby w ogóle mają znaczenie?
To, czy i jakie znacznie mają te liczby, zależy od każdego z osobna – to przecież tylko liczby! Ładunek emocjonalny nadajemy im my. Porównywanie się, bez względu na przyczynę, to bardzo krzywdzący nawyk, a w przypadku kaloryczności diety jest również nawykiem…bezsensownym.
Diety z marketów są dostępne w 6 różnych kalorycznościach od 1400 do 2000 kcal. Nie dlatego, że odchudzanie jest konkursem na “kto zje jak najmniej”, a ze względu na to, że kaloryczność diety i głębokość deficytu kalorycznego trzeba dobierać indywidualnie – zależnie od aktualnej masy ciała, wzrostu, wieku, aktywności fizycznej - treningowej oraz spontanicznej, a czasami też od stanu zdrowia.
Nie ma znaczenia, ile je ktoś inny – ważne, żebyś Ty na swojej diecie nie chodziła głodna i żeby wspierała cię w realizacji twoich celów.
Pochwal się, na jakiej diecie lubisz być najbardziej?
Mojemu sposobowi odżywiania najbliżej jest do diety fleksitariańskiej – ograniczam spożycie mięsa do kilku razy w miesiącu, często jem ryby, codziennie zjadam minimum 5 porcji warzyw i owoców. Nawet po 22:00 (śmiech)! Wbrew mitom wieczorami owoce nie stają się bardziej tuczące.
Kieruję się zasadą 80/20 proc. 80 proc. mojej diety stanowią zdrowe, odżywcze produkty, które służą mojemu zdrowiu i dobrze odżywiają ciało, a 20 proc. te, które rozpieszczają moje kubki smakowe i zwyczajnie ułatwiają życie.
Nie mam ambicji jeść najzdrowiej jak się da – wolę działać na 80 proc. możliwości przez całe życie niż zero-jedynkowymi zrywami raz na jakiś czas.
-----------
Niespodzianka od Moniki! Do 13 maja ceny pakietów na 28 dni na diety z dyskontów stworzone przez Dr. Lifestyle zostają obniżone o 40 złotych.
----------- Dietetyk, mgr Monika Ciesielska, samozwańczy doktor Lifestyle - pisze lekko o sprawach wagi ciężkiej. Promuje zdrowe podejście do zdrowego stylu życia i pozytywne odchudzanie oparte na skutecznych, udowodnionych naukowo metodach. Lubi czekoladę i hamburgery, ale udało jej się schudnąć.