W mediach społecznościowych nie trudno odnaleźć profile kobiet, które szczycą się płaskimi brzuchami, smukłymi udami i krągłymi pośladkami. Nietrudno znaleźć kobiety równie piękne, zgrabne i pociągające, a jednocześnie mające trochę tłuszczu. Które z nich są zdrowsze zarówno psychicznie, jak i fizycznie?
Miliony followersów za szczupłą sylwetkę Niby nic w tym złego, bo to również skuteczny sposób na zarabianie pieniędzy i co by nie patrzeć ciężka praca i tak samo, jak każda inna wymagająca poświęceń i czasu. W końcu zbudowanie sylwetki i stworzenie do niej całego contentu tak samo, jak realizacja planu finansowego czy wykonania zlecenia wymaga określonego nakładu pracy, energii i również temu towarzyszą wzloty i upadki.
Jednak nie wszystkie internautki śledzące takie profile mają o tym pojęcie i przyglądając się wyrzeźbionym figurom innych kobiet, nie tylko z Instagrama, ale także reklam czy okładek gazet uznają, że są beznadziejne. Nie potrafią siebie zaakceptować i pokochać, przez co ich życie to ciągłe niezadowolenie i wstyd. Wystarczy spojrzeć na komentarze pod wyidealizowanymi postami czy wpisy na fotach.
Posty szczupłych blogerek i influencerek o „lepszej wersji siebie” nie zawsze są pozytywnie odbierane. Ich fanki, mające wiele kompleksów w ten sposób jeszcze bardziej mogą się pogrążać, pragnąć nieistniejącego ideału i wymagając od siebie jeszcze więcej. Prawdziwych zmian dokonują te, mówiące o ciele, jako części siebie, która jest piękna i na swój jedyny sposób idealna, a to jest niezależne od poziomu tkanki tłuszczowej i rozmiaru w pasie. Całe szczęście coraz częściej tego typu wpisy pojawiają się na portalach społecznościowych.
Apel o akceptację własnego ciała Ostatnio w sieci intrygujący post zamieściła artystka Riya Sokół. Pokazała zdjęcie aktualnego stanu swojego brzucha i wyznała, że nienawidziła go do tego stopnia, że się głodziła i jak dodaje:
– Wykonywałam różnego rodzaju ćwiczenia, aby go (red. brzuch) „spłaszczyć” - by wyglądał dokładnie tak, jak na okładkach czasopism. Byłam przekonana, że to jest atrakcyjne.
Z pewnością znają to tysiące kobiet, a setki mówią — nie warto. Wprawdzie zadręczające ćwiczenia przy drastycznie niskokalorycznej diecie mogą prowadzić do utraty wagi, ale jakim kosztem.
Przede wszystkim po czasie okazuje się, że cały proces okrutnego odchudzania odcisnął swoje piętno na zdrowiu oraz spowodował wiele zaburzeń hormonalnych i w odżywianiu. Poza tym tak męcząca walka o każdy gram jedzenia i kilogram wagi często odbija się mocno na psychice. O tym również wspomina Riya:
– Cała ta gonitwa za „lepszą ja” to spirala w dół. Ciągłe udowadnianie czegoś i nieakceptowanie siebie. Działamy, bo siebie nie kochamy. Ta motywacja jest pułapką. Gdy kochamy siebie, nie mamy pomysłu, że musimy wyglądać lepiej, ponieważ promieniujemy radością i akceptacją. I przyciągamy miłość. Kiedy byłam na diecie, „promieniowałam” smutkiem i ciemnością…
Sylwetkowe oczekiwania vs rzeczywistość Wydaje się, że #fitgirl są idealne w każdym calu, nie mają pomarańczowej skórki, brzuch im nigdy nie odstaje, a ich uda nie stykają się. Trzeba sobie uświadomić, że to wszystko to jedynie złudna perspektywa.
Doskonale pokazuje to blogerka Sara Saggy, słynąca z zestawiania na Instagramie podobnych zdjęć. Na pierwszym Sara odpowiednio pozuje, dzięki czemu jej sylwetka wygląda „idealnie”. Z kolei na drugiej fotografii zachowuje naturalną postawę, co podkreśla jej fałdki czy cellulit.
Sara również często wskazuje, że coraz więcej kobiet ma obsesję na punkcie konkretnej partii własnego ciała. Jednak to tylko one i poza nimi nikt inny nie zwraca na to uwagi.
– Na zdjęciach ciągle wciągamy brzuch lub próbujemy go ukryć i wystawić jak najdalej tyłek. Ale dlaczego? W mediach społecznościowych stale jesteśmy zalewani zdjęciami „perfekcji” i widzimy reklamy o sposobach zmiany ciała w celu dopasowania go do określonego wyidealizowanego trendu sylwetki.
Rozwiązaniem dla tej pułapki doskonałości jest nie tyle zmiana własnego ciała, ile zmiana sposobu, w jaki na nie patrzymy.
Zdrowy rozsądek dla lepszego życia W całym „fit trendzie” nie powinno więc chodzić o płaskie brzuchy, zero tkanki tłuszczowej i górę mięśni. To raczej zadanie dla zawodowych kulturystów. Powinno zwrócić się po prostu uwagę na prowadzenie zdrowego stylu życia i jeśli ktoś jest otyły, powinien oczywiście zmienić dietę i więcej się ruszać, ale to ze względu na witalność, a nie na wygląd. W takim wypadku należy jednak sprawę dokładnie skonsultować z dietetykiem.
Poza tym osoby z unormowaną wagą również powinny być aktywne fizyczne i dbać o zróżnicowaną dietę. Takie podejście pozytywnie wpłynie na ich zdrowie i samopoczucie, gdyż pozwoli lepiej odżywić i dotlenić organizm, co wskazują liczne w tej kwestii badania. Można więc żyć z tzw. oponką czy pomarańczową skórką i mieć się dobrze, a nawet lepiej niż ci, którzy ważą 20 kg mniej czy 20 kg więcej. W końcu to kwestia akceptacji i pokochania siebie, która leży w psychice.