Co widzicie, gdy myślicie: "polskie wesele"? Flaki, rosół, wiejski stół, disco polo gra, wódka leje się strumieniami, nie obejdzie się też bez małych spięć w towarzystwie. Polskie wesela coraz częściej wyglądają o wiele bardziej nowocześnie, jednak niektórym gościom trudno się z tym pogodzić — szczególnie z brakiem alkoholu. Napisała do nas Dorota, przyszła panna młoda, która twierdzi jasno: na moim weselu wódki na stole nie będzie. Jak zareagowała na to rodzina?
Napisała do nas czytelniczka, która nie chce alkoholu na swoim weselu.
Alkohol nie jest daniem ani rozrywką, a używką. Czy wbrew gustowi młodych musi stać na stole?
Panna młoda spotkała się z negatywnymi reakcjami znajomych i rodziny — co robić, gdy alkohol jest ważniejszy niż zadowolenie pary młodej.
List czytelniczki
Od 3 lat jestem zaręczona i niestety ślub i wesele organizować będziemy w czasie pandemii. Myślałam, że to będzie największym wyzwaniem, ale okazało się, że wszyscy, których informuję o moim planie na wesele, przejmują się zupełnie czym innym.
Mianowicie tym, czy na weselu będzie wódka. Jakby to była najważniejsza część weselnego przyjęcia, a nawet całego ślubu!
I mówię z góry — żadnego alkoholu na moim stole sobie nie życzę. Ani wódeczki, ani piwa, ani wina, chociaż wiele osób z mojej rodziny próbuje nas przekonać, że "winko to nie alkohol". Owszem to alkohol, jeśli nie wierzycie, to spróbujcie po tym prowadzić auto.
Ja i mój narzeczony alkoholu po prostu nie pijemy. I nie jest to związane z żadną rodzinną historią o ojcu alkoholiku — co może sprawiłoby, że goście nam wybaczą.
Po prostu nigdy nie lubiliśmy pić na imprezach, później więc podjęliśmy decyzję, że dla zdrowia i własnego samopoczucia zostaniemy po prostu abstynentami. Skoro umiemy i lubimy bawić się bez kręciołka w głowie i kaca na drugi dzień, to po co to sobie fundować?
Nie mówiąc o tym, że rezygnacja z alkoholu, to także oszczędność pieniędzy . Nie mogłam uwierzyć w rozmowy moich znajomych, przygotowujących wódkę na wesele.
Ich przewidywania na temat tego, ile butelek trzeba kupić, przypominały raczej rozwiązywanie zadań na maturze z matematyki.
"Na jedną osobę przypada 0,5 litra wódki. A może i więcej? Kto wie, ile wujek Kazik wypije! Wesele na 100 osób to mniej więcej 50 litrów wódki lub 100 butelek po 0,5 litra...Litr wódki kosztuje 40 złotych razy sto butelek to 4 tysiące. Ale gdzie tu wino? A poza tym musi być na zapas, bo wódki nie może zabraknąć!"
Te pieniądze mogłabym dołożyć do sukienki, budki fotograficznej albo... włożyć do własnej kieszeni. Zawsze myślałam, że wesele jest dla młodych.
Pannie młodej od początku powtarza się, że to jej dzień — potem decyduje się za nią o tym, jaką ma mieć suknię, kogo zaprosić, a nawet czy postawić alkohol na stole.
Na jednej ze ślubnych grup postanowiłam poszukać wsparcia. Napisałam, że skoro obydwoje nie pijemy, nie postawimy na stole nawet butelki wódki. W końcu czy na własnym weselu chcielibyście mieć w menu potrawy, których nie tkniecie widelcem?
No i zaczęło się. Usłyszałam, że jestem egoistką, która wesele robi wyłącznie pod siebie, a przyjęcie jest przecież dla gości. Okazuje się, że nawet dzień, przez wiele osób nazywany "najważniejszym w waszym życiu" nie jest wasz.
Jednak egoizm to jeszcze nic. Jeden z komentujących uznał, że to wręcz brak szacunku dla wujków, dziadków i całego starszego pokolenia, które na wesele często przychodzi właśnie po to, by w towarzystwie się napić. Jestem niekulturalna, bo nie chcę fundować rodzinie alkoholu?
A, że wujek spędza tak ważny dla mnie dzień czerwony, jak burak, usypiając nad talerzem i niewiele z niego nawet pamięta?
A to, że kuzyn bije się z bratem, bo po alkoholu zawsze mają ochotę na "niewinne zaczepki"? Mają prawo. To goście. Nic mi się z tego powodu nie stanie. A dla wujka jaka atrakcja!
Przeczytałam także, że takie wesele to... nawet nie jest wesele, a zwykłe, nudne przyjęcie drugiej kategorii.
Inna z komentujących napisała, że na wesele bez alkoholu, to by nawet nie przyszła. A ktoś inny zaczął żartować, że skoro sam ciasta nie lubi i na gluten jest uczulony, to na swoim weselu powinien podać wyłącznie sałatkę ze szpinakiem.
Tylko że alkohol nie jest rodzajem potrawy. Wcale nie jest także rodzajem atrakcji, a jeśli dla kogoś takową się stał, oznacza, że ma problem. Jest po prostu używką, której nie chcę demonizować. Ale czy na jednej imprezie nie można z niego zrezygnować?
Powiem dość brutalnie, ale według mnie: albo przychodzicie na wesele, albo przychodzicie się nachlać. Jeśli od gości usłyszycie, że na takie wesele nie mają ochoty przyjść, a starsze pokolenie będzie rozczarowane, to zastanówcie się, po co wasi goście w ogóle do was przychodzą.
Uczcić z wami ten piękny dzień czy skorzystać z okazji imprezy za darmo? Dlatego nie postawię na moim stole nawet butelki wódki. To nasz wybór. Bezpieczeństwo, bo obejdzie się bez awantur albo wpadania na dzieci podczas tańca.
Oszczędność pieniędzy, bo jesteśmy młodzi i wolałabym za te fundusze kupić coś innego dla siebie albo uatrakcyjnić gościom przyjęcie inaczej.
Ale brak alkoholu to także mały test dla naszych bliskich. Niech przyjdą tylko ci, którzy chcą tam być dla nas. A nie dla kieliszka alkoholu.