Zamknięte kina, teatry, baseny, a także szkoły to efekt wzrostu zakażeń. Obecnie wielu ludzi coraz bardziej obawia się o zdrowie i życie swoich najbliższych. Strach ten jest spotęgowany również przez obecność w Polsce brytyjskiego wariantu wirusa, którym zarazić mogą się nie tylko dorośli, ale także dzieci.
O tym, w jaki sposób ten wariant wirusa wpływa na najmłodszych, mówiła w TVN24 doktor Magdalena Okarska-Napierała z Kliniki Pediatrii z Oddziałem Obserwacyjnym WUM. Podkreśliła, że coraz większa liczba dzieci jest zarażona SARS-Cov-2.
– Na razie szczęśliwie wydaje się, że dzieci nadal chorują stosunkowo łagodnie, na pewno łagodniej niż dorośli. Mają trochę szersze spektrum możliwych objawów, czyli oprócz tych typowych objawów znanych z COVID-19 u dorosłych, czyli gorączki, zaburzeń oddychania, kaszlu, one częściej mają objawy z przewodu pokarmowego, część jakieś niespecyficzne wysypki, nadal to choroba raczej łagodna u dzieci – mówiła podczas rozmowy.
Dodała również, że jest coraz więcej małych pacjentów zarażonych COVID-19, którzy mają choroby współistniejące. Ponadto podkreśliła, że nowy wariant wirusa najprawdopodobniej wpływa na dzieci tak samo, jak ten, który jest nam znany. Może jednak zwiększyć się liczba zachorowań wśród dzieci.
Dziadkowie są bardziej narażeni na zakażenie?
W rozmowie Okarska-Napierała podkreśliła, że nowy wariant wirusa może szybciej się rozprzestrzeniać.
– Teraz wydaje się, że niestety skuteczność szerzenia się tego wirusa między dziećmi a dorosłymi również się zwiększyła. Musimy się liczyć z tym, że dziecko może być teraz większym zagrożeniem na przykład dla dziadków – zauważyła lekarka.
Rodzice powinni więc w szczególny sposób zwrócić uwagę na to, jak wygląda kontakt dzieci z ich dziadkami. Według ekspertki ryzyko zakażenia brytyjskim wariantem wirusa może być większe. Poza tym Okarska-Napieriała stwierdziła, że z ulgą przyjęła wiadomość o przejściu dzieci z klas 1-3 do nauki zdalnej.
– To jest dla nas odczuwalne, że chorych jest coraz więcej. (...) Zamknięcie szkół zwiększa nadzieję na ograniczenie szerzenia się wirusa wśród dorosłych i w związku z tym poprawę sytuacji, która w tej chwili jest bardzo alarmująca, jeśli chodzi o pacjentów dorosłych – dodała.