"Pytała, czy chodzę do kościoła i kiedy dzieci". Ślub bierze się nie tylko z mężem, ale i z teściową
List czytelniczki
16 marca 2021, 10:08·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 16 marca 2021, 10:08
Relacja teściowa-synowa nie zawsze bywa łatwa. Wychowywanie dzieci, obowiązki domowe czy styl życia często stają się zarzewiem konfliktu. Kobiety niekiedy zastanawiają się, czy mają obowiązek lubić swoją teściową i czy muszą spędzać z nią czas. Przeczytajcie list naszej czytelniczki.
Reklama.
Czytelniczka napisała list, w którym opowiedziała, że jej mężowi zależało, by utrzymywała dobre stosunki ze swoją teściową.
Kobieta jednak czuła, że nie ma z matką swojego męża wspólnych tematów do rozmowy.
Zwróciła też uwagę na to, że teściowa lubi plotkować i zadawać jej niezręczne pytania.
Czy trzeba kolegować się z teściową?
"Zawsze z lekkim niedowierzaniem patrzyłam na te wszystkie memy czy wątki teściowej w filmach. Myślałam sobie, że ten mit okrutnej teściowej jest po prostu nieprawdziwy. Dziś już tak nie uważam, a wszystko przez własne doświadczenia.
Z moim mężem poznałam się 4 lata temu. Mieszkaliśmy za granicą, więc dość sporadycznie widywaliśmy swoje rodziny. W pierwsze święta Bożego Narodzenia poznałam jego rodziców i okazało się, że są to naprawdę mili ludzie, tak mi się przynajmniej wydawało. Trudno mi było powiedzieć coś więcej, bo spędziliśmy ze sobą jedynie kilka godzin.
W międzyczasie wzięliśmy ślub, wszystko było naprawdę idealnie, układało się nam. Problem zaczął się, dopiero gdy na stałe wróciliśmy do Polski i zamieszkaliśmy w mieście, z którego pochodzi mój mąż.
Często odwiedzaliśmy teściów i nie miałam nic przeciwko temu, chociaż sama nie jestem jakoś bardzo mocno rodzinna. Sytuacja zaczęła być dla mnie męcząca dopiero wówczas, gdy mąż ciągle zachęcał mnie do tego, żebym spędzała czas z teściową.
Wyglądało to tak, że pomagaliśmy przy przygotowywaniu posiłku, po czym on wychodził, żeby zająć się czymś ze swoim tatą na zewnątrz, a ja zostawałam z jego mamą. Wcześniej napisałam, że rodzice męża na pierwszy rzut oka wydawali mi się bardzo w porządku. Kiedy byłam zmuszona spędzić więcej czasu z teściową, odkryłam, że nie jest osobą z mojej bajki.
Nie mieliśmy wspólnych tematów, ani nawet wspólnej przestrzeni do rozmowy. Czasami, kiedy kogoś się pozna, można z nim rozmawiać przez kilka godzin, czuje się z danym człowiekiem jakąś więź. Zupełnie inaczej miałam z teściową. Nie wiem, czy ona też to czuła, ale po prostu się nie dogadywałyśmy.
Przeszkadzało mi, że bardzo często plotkowała i zadawała pytania, na które nie miałam ochoty odpowiadać, ale z grzeczności to robiłam. Wnikała na przykład w moje życie duchowe, pytając się, czemu nie chodzę do kościoła. Jeżeli chodzi o sprawy polityczne, to też nie miałyśmy wspólnej przestrzeni do rozmowy.
Nie wchodząc w szczegóły, musiałam słuchać, jak to jedyna słuszna partia wspaniale rządzi krajem i, że te kobiety to przesadzają, wychodząc na ulicę. W takich momentach zatęskniłam za czasem niezręcznej ciszy lub rozmowach o pogodzie.
Najgorsze w tym wszystkim było to, że mojemu mężowi bardzo zależało na tym, żebym miała dobry kontakt z jego mamą. Przez długi czas szłam mu na rękę i chodziłam z teściową na zakupy i spotykałam się na kawę. Mąż tłumaczył, że jej bardzo zależy na dobrym kontakcie ze mną.
To wszystko trwało chyba z pół roku. Czasami nawet sama zaczynałam wierzyć w to, że możemy zostać dobrymi koleżankami. Ale to trwało tylko chwilę. Później znów wracały kontrowersyjne tematy.
Ja starałam się jedynie przytakiwać, nie mówiłam swojego zdania, bo wiem, że zaczęłaby się awantura. Szybko zmieniałam bieg rozmowy, ale to nigdy się nie kończyło. Pytała, kiedy będziemy mieć dzieci, bo przecież jej synek zawsze chciał mieć przed 30-stką, chociaż dobrze wiedziała, że zaczynam pracę, na której mi zależy.
Mówiła, o tym, co i jak gotować, żeby mąż był zawsze zadowolony. Nie mogłam tego słuchać. U nas w domu panował już inny podział obowiązków, ale nie chciało mi się nawet tego tłumaczyć i wyjaśniać. Po tych trudnych sześciu miesiącach nie wytrzymałam.
Jestem raczej spokojną osobą, ale pewnego dnia wybuchnęłam i powiedziałam o wszystkim mężowi. Chyba było mu przykro, że nie lubię jego mamy, ale myślę, że w głębi duszy o tym wiedział. On zawsze przymykał oko na jej opinie i poglądy, z którymi się nie zgadzał. Mąż mnie zrozumiał i chyba sam porozmawiał z mamą, ale teraz wcale nie jest lepiej.
Teściowa zdaje się mnie nie zauważać, wygląda, jakby była wiecznie obrażona. Kiedy mnie poznała, wydawała się serdeczna, a teraz? U nich w domu czuję się jak intruz.
Odkąd powiedziałam mężowi o całej sprawie, dba o to, żebym czuła się komfortowo, ale poważnie myślę o tym, by całkowicie zrezygnować z tych wizyt. Jedynym problemem jest to, że nie chcę zranić uczuć męża, któremu zależy, żebym miała kontakt z jego rodzicami.
Mówi się o tym, że ślub bierze się nie tylko z mężem, ale z całą rodziną. Niestety coś w tym jest. Szkoda tylko, że teściowej się nie wybiera...".