Rozmawia ze mną, konsultuje, ale nie ma w nas strachu, czy złości. Ja nie boję się o to,
że zatruje mi dziecko, a ona nie obawia się
afery o czekoladkę. Sedno tkwi chyba, jak zwykle w tym, żeby nie dać się zwariować.
Bez pochopnych osądów
W moim domu
nie jemy słodyczy, raczej nie wykorzystujemy zwykłego cukru do potraw. Wybieram naturalne warianty, jak
ksylitol czy syrop z agawy. Nasze dziecko zna większość
warzyw i owoców, kasz i soczewic. Nie podaję jej napojów słodzonych, jeżeli okazjonalne pijemy soki, to tylko takie, które sami wyciśniemy. Nie jestem wariatką, to mój sposób na
dbanie o nasze zdrowie.