Podczas gdy większość rodziców ma problem z tym, żeby namówić dziecko do zjedzenia chociażby pojedynczego warzywa, weganie często nie mogą namówić pań z przedszkola, aby uwzględniły i pielęgnowały miłość ich dzieci do warzyw w codziennym jadłospisie.
41% dorosłych Polaków twierdzi, że dieta wegetariańska jest niezdrowa.
Na mamę, która poprosiła o rekomendację przedszkola uwzględniającą dietę wegańską spadła lawina negatywnych komentarzy.
Tymczasem Narodowe Centrum Edukacji Żywieniowej wyjaśnia, że dieta wegańska u dzieci może być zdrowa.
"Czy ktoś mógłby mi polecić przedszkole, gdzie uwzględniania jest aktualna wiedza na temat zdrowej diety, tj. nie faszeruje się dzieci nabiałem, białą mąką, cukrem, oferowane są warzywa, strączki, kasze w dużych ilościach? Najlepiej z opcją wegańskich posiłków."
Takie niewinne zapytanie zadała jedna z mam na lokalnej grupie na Facebooku. I się zaczęło!
Od razu posypały się negatywne komentarze, a jeden z uczestników dyskusji zagroził mamie, że zgłosi ją do prokuratury za znęcanie się nad dzieckiem.
To być może tylko kolejna nic nieznacząca burza w internecie, jednak wegańscy rodzice często spotykają się z takimi reakcjami na co dzień. Nawet w przedszkolach, które co prawda proszą o informację o alergiach dziecka, ale na prośbę o wyłączenie dziecka z mięsnych posiłków przewracają oczami.
Aga ma dwóch synów. Obaj są wegetarianami, tak jak rodzice. Na początku nie informowała o tym przedszkola, bo wyszła z założenia, że jej dzieci będą same wybierały sobie, co chcą zjeść w przedszkolu.
– Odwrotnie niż nas uczono. Chłopaki mieli buraczki zjeść, a mięsko zostawić – śmieje się Aga. – Do czasu, aż zaniepokojone nauczycielki z przedszkola przyszły do mnie na skargę, że dzieci odmawiają jedzenia mięsa. Przyznałam się do bycia weganką i zaczęła się wojna podjazdowa – opowiada Aga.
Wcześniej pozwalały dzieciom jeść tylko przysłowiowe "buraczki", po wyznaniu mamy nauczycielki coraz częściej namawiały synów Agi do zjedzenia "wędlinki, kiełbaski, kotlecika". Chłopcy zaczęli się buntować, bo mięsne kawałki po prostu im nie smakowały.
– Nie dotykałam w rozmowie z nauczycielkami żadnych kwestii światopoglądowych. Tłumaczyłam tylko upodobania synów, ale one się nie poddawały. Ich zdaniem weganizm jest niezdrowy dla dziecka i kropka – mówi rozczarowana Agnieszka. Finalnie jej chłopcy przeszli do prywatnego przedszkola, który uwzględnił jej wymogi.
Kompozycja jest najważniejsza
Tymczasem według Narodowego Centrum Edukacji Żywieniowej nawet dzieci mogą być wegetarianami. Należy tylko stale kontrolować ich rozwój, co czynią przecież wszyscy rodzice mięsożerców również, oraz suplementować witaminę B12, którą znajdą w nabiale lub produktach wzbogaconych.
Ewa Ehmke vel Emczyńska- Seliga z NCEŻ tłumaczy, że dzieci na diecie wegańskiej mogą mieć co prawda wolniejsze tempo wzrastania, a ich masa raczej być bliżej dolnej granicy normy, ale wyjaśnia, że z wiekiem dorównują rówieśnikom.
– Uważa się, że wegetarianie powinni spożywać więcej białka, niż zalecają normy dla populacji ogólnej. W zależności od rodzaju diety może pochodzić z jaj, mleka i produktów mlecznych, roślin strączkowych, orzechów i nasion oraz zbóż. Aby białko ze źródeł roślinnych zostało lepiej wykorzystane, należy łączyć różne grupy produktów, np. strączki z produktami zbożowymi – dopowiada Emczyńska-Seliga.
Instytut Żywności i Żywienia pisze, że "alternatywą dla potraw z mięsa mogą być dania z nasion roślin strączkowych. Dostarczają one białka, witamin i składników mineralnych i dodatkowo zawierają błonnik pokarmowy usprawniający pracę jelit."
A jednak weganizm i wegetarianizm ma wady. Przede wszystkim u dziecka na takiej diecie, ale także i u dorosłego, ważne jest stałe monitorowanie poziomu ferrytyny, która magazynuje żelazo. Jej niski poziom może być pierwszym objawem niedokrwistości, czyli anemii.
– Dieta wegetariańska nieprawidłowo zbilansowana może doprowadzić do anemii, ponieważ żelazo występujące w produktach roślinnych jest dużo mniej przyswajalne niż żelazo występujące w produktach pochodzenia zwierzęcego, dodatkowo nie zawierają witaminy B12, która uczestniczy w procesach krwiotwórczych – tłumaczy dietetyczka Gabriela Nowakowska ze ZnanyLekarz.pl.
Morfologia krwi powinna być wykonywana co pół roku, a w razie obniżenia poziomów żelaza we krwi i zaburzeń w działaniu ferrytyny, lekarz przepisze suplementację tego składnika.
Aby poprawić przyswajanie żelaza, należy spożywać je w towarzystwie produktów zawierających witaminę C. Tak więc dzieci musza pokochać natkę pietruszki, którą wrzucimy do smoothie na bazie soku pomarańczowego.
Kiełki zamiast czekolady
Wydaje się, że wszyscy zapomnieliśmy, że podstawą piramidy żywienia są owoce i warzywa, a nie krwiste mięso. Tym bardziej na wczesnych etapach rozwoju.
Według CBOS-u 41 proc. Polaków uważa dietę wegetariańską za niezdrową. Prawie połowa nie wyobraża sobie, że niezjedzenie schabowego to zamach na nasze zdrowie i życie.
– Dla mnie kluczem jest podawanie dzieciom tego, na co naprawdę mają ochotę. Jeśli zamiast słodyczy wybierają kiełki rzodkiewki, a mięsa lasagnę z pieczarkami, to nie mam wątpliwości, że odżywiają się zdrowo – tłumaczy Agnieszka.
I zastrzega, że jej chłopcy to nie słabowite istoty, jak sobie czasami wyobrażają ich ludzie, przerażeni weganizmem jej dzieci, a istne wulkany energii, którym czasem przydałby się mniejszy zapłon ze strączków.
Agnieszka dodaje już poważniej: "To kwestia starego myślenia, że dziecko najzdrowiej wyrośnie na mięsku. Pytam ludzi w moim wieku, czemu nadal lato kojarzył im się w dzieciństwie z makaronem z truskawkami, a nie tłustą kiełbasą z grilla. I już mają swoją odpowiedź. Najzdrowiej rosną dzieci, które odżywiają się sezonowo i zgodnie z biegiem natury".
Przejrzyjcie jadłospisy w przedszkolach. Porównajcie wczesnowiosenną potrawkę z dyni i jabłek z klopsami wieprzowymi zalanymi kleikiem z mąki ziemniaczanej. Od razu też wam się odechce tego obiadku.