
Staś jest królem całego lasu. W rękach wcale nie trzyma patyka i szyszki, ale laskę i berło. Marysia z kolei przygotowuje szablę. Już niebawem wyprawa, a tam mogą czekać na nią niebezpieczne stwory. Do swojej torby pakuje pożywienie, które udało jej się zdobyć. Scenariusz przedstawienia dla dzieci? Skądże! To rzeczywistość w leśnym przedszkolu.
REKLAMA
Las jest ich królestwem. Jeśli sądzisz, że Marysia właśnie wkłada tam kamyki i przesuszone liście, to jesteś w błędzie. To kulki z chleba i lecznicze ziele. Jeszcze tylko chwila, a niebawem wszyscy wyruszą w podróż – musi się do tego wydarzenia odpowiednio przygotować.
W Leśnym Przedszkolu "Włóczykij" dzieci nie siedzą pod kocem, przed ekranem. Nie mają na sobie kurtek i czapek, kiedy na zewnątrz temperatura sięga 20 stopni. Nie eksplorują budynku, ale świat.
Raz promyk jesiennego słońca muśnie im twarz, a innym razem będą z radością skakać po błocie. Poczują na swojej skórze płatki śniegu i mocniejszy wiatr. Zbudują własną bazę na drzewie. Ich twarze szybko stają się zdrowe i zarumienione. Właśnie takie są dzieci, które uczęszczają do leśnych przedszkoli.
Może cię zainteresować także: Gdy twoje dziecko gotuje się w kurtce, oni nurkują w lodowatej wodzie. Oto historie dzieci-morsów
Przedszkole bez murów
Pierwsza placówka – jeśli w ogóle można tak nazwać przestrzeń bez ścian – powstała w 2015 roku w Białymstoku. To właśnie tam swoją działalność zapoczątkował Polski Instytut Przedszkoli Leśnych (PIPL).Czym dokładnie są leśne przedszkola? To przestrzeń bez murów, w której dzieci żyją w zgodzie z naturą. Niemalże każdą wolną chwilę spędzają na zewnątrz, poświęcając się eksplorowaniu świata.
Idea leśnych przedszkoli opiera się na całkowitym zanurzeniu dziecka w naturze. Wiatr i deszcz nie są tutaj przeszkodą, by spędzać czas na dworze, a dzieci mają szansę się wyszaleć i ubrudzić.
Jak można się domyślić, po jakimś czasie w Polsce zaczęły się pojawiać kolejne tego typu placówki. Gdańsk, Kielce, Michałówek i Ostrołęka – to właśnie tam dzieci mają szansę codziennie żyć w zgodzie z przyrodą.
Jedyną zabawką jest własna wyobraźnia
Porozmawiałam z Martą Cichowską-Napiórkowską – współzałożycielką Przedszkola Leśnego Włóczykij z siedzibą w Ostrołęce i wiceprezeską Fundacji Strefa Przetrwania. Opowiedziała mi o tym, w jaki sposób funkcjonuje leśne przedszkole i co nieustanne przebywanie na zewnątrz daje dzieciom.– Leśne przedszkola posiadają swoje bazy przy lesie lub w środku niego. Dzieci wolny czas spędzają w otoczeniu przyrody. Cała idea polega na tym, że z podstawą programową wychodzimy w teren. Nie jesteśmy związani takimi ograniczeniami jak posiłki, stoliki, pomoce dydaktyczne, czy nawet budynek. W ten sposób uczymy dzieci funkcjonowania wśród natury – wyjaśnia współzałożycielka Przedszkola Leśnego "Włóczykij".
W pierwszej chwili cała koncepcja wydaje się nieprawdopodobna. Niektórzy rodzice mogą czuć obawy. Czy maluszek się nie przeziębi? Czy nic mu się nie stanie? A jak przemokną mu spodnie? Marta Cichowska-Napiórkowska rozwiewa wątpliwości i przekonuje, że zalet jest naprawdę dużo.
– W społeczeństwie wciąż jeszcze pokutuje myślenie, że zimny i mokry las nie jest zdrowy dla naszego dziecka, a kolorowa sala z czystymi stoliczkami już tak. Niektórzy rodzice nie dostrzegają tego, że ich dzieci mają deficyty wynikające z braku możliwości spędzania czasu na zewnątrz. Przebywanie cały rok na świeżym powietrzu działa na korzyść organizmu, pozwala go zahartować. Dzieci są zdrowsze, trudniej o choroby czy rozprzestrzenianie się wirusów – mówi Marta Cichowska-Napiórkowska.
Nie chodzi jednak tylko o budowanie odporności. Moja rozmówczyni przekonuje, że kreatywność dzieci wzrasta – są one bowiem pozbawione standardowych zabawek przedszkolnych, a każdy kamyk, patyk, szyszka czy liść mogą stać się doskonałym przedmiotem zabawy.
Poza tym leśne przedszkolaki zaczynają coraz bardziej przyglądać się sobie samym i zauważać własne potrzeby, np. kiedy jest im za zimno, a kiedy za ciepło.
– Warto wspomnieć też o lepszej sprawności, która wynika z codziennych wypraw terenowych. Dzieci biorą wówczas swoje plecaki. W nich mają śniadaniówkę, termos lub bidon. Wybierają się na 3-godzinną (czasami 4-godzinną) wyprawę poza bazę. Mają większą siłę mięśni, która buduje się dzięki bieganiu po nierównym terenie, górkach czy wspinaniu się na drzewa – mówi współzałożycielka Przedszkola Leśnego Włóczykij.
Każdy dzień jest przygodą
Marta Cichowska-Napiórkowska opowiedziała mi także, jak wygląda codzienność leśnego przedszkolaka. Zapytała o to, w jaki sposób przygotować wyprawkę dla dziecka, mającego udać się do przedszkola bez murów.– Każda pora roku wymaga innego przygotowania. Podstawą jest odpowiedni strój i plecak. Jesienią oczywiście zabezpieczamy dzieci przed deszczem, wyposażając je w nieprzemakalne ubrania i kalosze. Zimą zakładamy ciepłe swetry i kurtki. Warto założyć dziecku czapkę i rękawiczki. Ważne, żeby zawsze był to strój przystosowany do chodzenia po lesie. Każde dziecko przychodzi ze swoim plecakiem. Tam ma śniadanie, obiad w termosie i ciepły napój, jeśli jest zima. Poza tym dzieci przychodzą z dodatkową torbą, w której znajdują się ubrania na zmianę – wyjaśnia Marta Cichowska-Napiórkowska.
Jak przedstawia się jesienny lub zimowy dzień małych odkrywców, kiedy już gotowe i wyposażone stawią się na skraju lasu?
– Dni jesienne czy zimowe nie różnią się znacząco od tych wiosennych lub letnich. Zwykle deszcz czy śnieg to okazja do najlepszych zabaw! Plan jest stały, a zmienia się jedynie ubranie przedszkolaków. Warto ubrać dziecko na cebulkę. Pamiętajmy jednak, że dzieci są w stałym ruchu: biegają, ganiają się itd. To my, dorośli bardziej odczuwamy zimno. Poza tym każde przedszkole ma swoją bazę (namiot sferyczny lub jurtę mongolską), która jest ogrzewana, np. przez kominek – mówi moja rozmówczyni.
To głównie dorośli odczuwają przerażenie na wieść, że dziecko będzie spędzało długie godziny na zewnątrz zimą. Dzieci tymczasem z radością oddają się swoim codziennym, leśnym zadaniom.
– Plan dnia jest standardowy. Jednym z pierwszych elementów jest spotkanie w kręgu, rozmowa i powitanie. Później jest czas na drugie śniadanie, a następnie dzieci ruszają na wyprawę. Wszystko jest dostosowane do aktualnej aury i nastrojów. Na przykład, gdy pada bardzo długo, decydujemy się na pozostanie w namiocie. Po wyprawie wracamy do bazy, a po obiedzie jest czas na odpoczynek, czytanie książek, a dla niestrudzony dalsze zabawy na zewnątrz – opowiada Marta Chichowska-Napiórkowska.
Wróćmy do leśnych korzeni
To nam, dorosłym stale się coś wydaje. Myślimy, że dzieciom będzie brakowało spokoju, odpoczynku czy ukochanych zabawek. Tymczasem jest zupełnie inaczej.– Zabawy leśnych dzieci różnią się od tych, które obecne są w tradycyjnych przedszkolach. Nie ma tutaj dodatkowych zabawek. Korzystamy z tego, co jest wokół nas. Patyki, liście, szyszki są wszystkim tym, czego potrzeba najmłodszym. Dzieci, które nie mają na miejscu zabawek, niespecjalnie o nie pytają. Na zewnątrz naprawdę jest co robić. Cały świat jest jedną wielką salą dydaktyczną, a przyroda najlepszym nauczycielem. Przedszkole bez ścian, w którym podłoga jest z mchu i paproci, a dachem jest niebo, to niepowtarzalne miejsce dla zmysłów i uważności na drugiego człowieka. Dorośli są tu tylko cieniami, które towarzyszą dzieciom w tej niesamowitej lekcji życia – mówi obrazowo moja rozmówczyni.
Zresztą przypomnijmy sobie siebie samych z dzieciństwa. Nie raz i nie dwa przychodziliśmy brudni, zziajani i z posiniaczonymi kolanami. Całe dnie spędzaliśmy, bawiąc się na powietrzu, czasami na drugim końcu miasta albo wioski.
W sianie, z rozwianymi włosami i zarumienionymi policzkami. Dzięki przedszkolom bez murów to samo doświadczenie możemy dziś zaoferować naszym dzieciom.
– Przedszkola leśne obrały sobie za cel odczarowanie obrazu współczesnego dzieciństwa. I faktycznie to robią – podsumowuje Marta Cichowska-Napiórkowska.
Może cię zainteresować także: Kiedy czapka, kiedy kurtka, kiedy rajstopy pod spodnie? 10 zasad hartowania dziecka
